Coś mi tu nie pasuje
Dziewcze hamuje awaryjnie z 35km/h po znacznym zmniejszeniu prędkości. Jak zwalniała z 50 do 35? - albo hamulec (tzn światło stopu się paliło), albo silnikiem (jakoś nie wierzę). Ergo: auto jechało, stopy się paliły podczas zwalniania, po czym docisnęła hample przy 35 km/h (niezbyt szybko w sumie) i stanęła. Na dodatek jechała z L-ką na dachu.
Pytania:
-co robił kierowca auta za nią podczas wytracania przez nią prędkości i późniejszego hamowania??
- jak tu jest u niego ze stosowaniem zasady ograniczonego zaufania oraz uwzględniania niedoświadczenia innych kierowców ( co stanowi obowiązek kierującego) - zwłaszcza, że przed nim jedzie auto z L-ką, a więc na 100% kieruje nim jakiś Hołowczyc albo S. Loeb a nie kursant mokry ze strachu.
- niech jej ktoś udowodni, ze to było nieuzasadnione hamowanie: przecież mogła widzieć przygotowującego się do przebiegnięcia np. kota.
Dziwna ta sprawa - na jej miejscu też poszedłbym do Sądu.