Padło na mnie... bo to mnie opisali w tej gadzinówce...
Po paru sezonach na 2 kołach statystyka się o mnie upomniała
Czas akcji - 07.08.2009, ok. godz. 9:00
Miejsce akcji - skrzyżowanie ul. Wernera i Mireckiego w Radomiu
Uczestnicy - moja biała strzała i Rover
Straty w ludziach - na szczęście brak
Straty w sprzęcie - jak na zdjęciach
Inne straty i obrażenia - Potłuczenie ogólne, skręcenie kręgosłupa szyjnego, stłuczenie obu podudzi.
Przebieg zdarzenia - jadę sobie do pracy, mam zielone światło, jadę na wprost - widzę zbliżający się samochód marki Rover skręcający w lewo, czyli przecinający mój tor ruchu. Podczas hamowania próbuję przejechać przed samochodem, jednak pani nim jadąca stwierdziła że chyba nie opłaca się hamować bo tego nie zrobiła... w efekcie czego nie zmieściłem się przed samochodem i trafiłem centralnie w prawy narożnik auta... zabrakło dosłownie kilku centymetrów abym "prześlizgnął" się po przodzie auta, nie rozbijając całego przodu Burgmana, tylko obcierając bok... jednak statystyka wyciągnęła po mój sprzęt swe ponure łapska... przeleciałem przez kierownicę obijając sobie poważnie oba podudzia (najpierw podejrzenie złamania obu nóg, teraz na nogach mam tylko piękną paletę kolorów), upadając na maskę plecami spadłem w końcu na jezdnię.
Okazało się że pani mnie wcale nie widziała... co zeznała później przy policji tak mi przynajmniej mówił świadek, ponieważ mnie parę minut wcześniej zabrało pogotowie - do naszego "świetnego" szpitala w którym trwał akurat znany na całą Polskę strajk pielęgniarek ;)))
Przemyślenia ogólne - nic nie mogłem zrobić... Statystyka trafia każdego na którego przyjdzie pora... ja miałem szczęście że nacieszyła się tylko takimi "błahostkami" - sprzęt jest tylko rzeczą nabytą... zdrowie ważniejsze - a tego mi na razie nie brakuje :)
http://img.photobucket.com/albums/v509/kopajt/burgman1.jpg
http://img.photobucket.com/albums/v509/kopajt/burgman2.jpg
Pierwsze zdjęcie jest przy wyprostowanej kierownicy - dolna półka trzaśnięta, nie wiem jak z główką ramy.
Mój sezon 2009 uważam za zamknięty...