Z dokladnie tego samego powodu wybralem szkole WOTA dwa lata temu. Nie zalezalo mi tak na kasie jak na tym zeby sie nie urywac z pracy - nigdzie indziej nie znalazlem sensownych godzin tak zebym dal rade dojechac na zajecia.
Jesli chodzi o teorie najpierw - nie dalo rady zeby na nia nie chodzic, mimo ze kurs ten sam co dla kategorii B. Zyskalem na tym tylko tyle ze dowiedzialem sie ze szkola gdzie robilem kategorie B 8 lat wczesniej niczego mnie nie nauczyla. Zajecia bardzo dobrze prowadzone DLA SAMOCHODZIARZY. Dziadek bardzo rzeczowo i na przykladach opowiadal o przepisach i sytuacjach z zycia, jak sobie z nimi radzic SAMOCHODEM. Technika prowadzenia tez bardzo dobrze wyjasniona, poslizgi, uslizgi, zakrety, stluczki - jak SAMOCHOD wyprowadzic z niebezpiecznych sytuacji. I gdybym zdawal kategorie B, wlasnie te szkole bym polecil.
Niestety, z powyzszego powodu, duzo lepiej na operacj PJ kat A wyszla moja kolezanka ktora poszla do jakiejs malo znanej szkoly i powiedziala ze nie zapisze sie do nich jesli nie podpisza jej bez chodzenia na zajecia kwitu ze zaliczyla teorie. ci*a ze mnie...
Teraz praktyka. Tak jak ktos wspomnial wyzej - na placu nikt mnie nie pilnowal. Mnie to akurat odpowiadalo, mialem troche czasu zeby nabrac pewnosci i oswoic sie z moto. Za plus uwazam tez to ze po kolei wsiadalem na rozne moto - pierwsze osemki na enduro (cudo, skreca jak rower ;-), potem tajfun (poczytajcie komentarze gdzie indziej na temat tego wynalazku), potem yamaha ybr (wygladala na prawie nowke, chodzila jak zloto) a na koniec honda CBF (zachowanie i stan porownywalny z moto na egzaminie). Natomiast po wyjechaniu z placu - brak jakichkolwiek wskazowek charakterystycznych dla jazdy motocyklem. No moze poza tym zeby bardziej uwazac i ze tory sa niebezpieczne. Miasto lodz znam z puszki, techniki tez przez prawie 10 lat jezdzenia troche nabylem, niepotrzebne mi jest info ze jak chce sie zatrzymac to redukuje i hamuje...
Podsumowujac : teorii uczylem sie z ksiazek, kase za kurs teoretyczny uwazam za wywalona w bloto, praktyki uczylem sie na wlasnym motocyklu juz w UK.
Podczas calego kursu w szkole WOTA nikt mi nie powiedzial o:
- przeciwskrecie (!)
- tym ze skrzynie w moto nie maja synchronizatorow (!)
- miedzygazie
- sylwetce na motocyklu
- rozkladzie sil na kolach podczas hamowania i uslizgach
- jakichkolwiek aspektach technicznych poza koniecznymi do egzaminu (np smarowanie lancucha??)
- ciuchach (!)
I pewnie mnostwie innych rzeczy ktore tak naprawde powinienem byl uslyszec. Fakt, nie mam porownania z innymi kursami na A ale wyobrazam sobie ze kwestie wspomniane w punktach powyzej to koniecznosc. Nawet niechby dali taka liste to bym sobie znalazl w necie... U mnie bylo tak : odbieram prawko, lece do UK, po tygodniu kupuje pierwsze moto na ebayu, za 3 dni mam nim wracac 200km (jestem miesiac po egzaminie, nigdy nie jezdzilem po lewej stronie), w przeddzien sciagam z rapidshare proficient motorcycling i stamtad dowiaduje sie o przeciwskrecie. Yeah.