To mój pierwszy post tutaj, wiec pozwolę sobie ze wszystkimi się przywitać :flesje: Zaczynam swoją przygodę z jednośladami (pierwsze 100 km zrobione) i właśnie się przekonałem, że nie ma co szarżować. Wczoraj skręcałem moim motorowerem ze Słonimskiego w Międzyparkową w Warszawie - prosty skręt w prawo, jednak okazało się że jadę szybciej niż moje umiejętności i zaczęło mnie wynosić na zewnętrzną prosto na jadące z naprzeciwka auto. Spanikowałem, dałem ostro przednim hamulcem (o tylnym nawet nie zdążyłem pomyśleć), motorek wpadł w poślizg, ja poleciałem przez kierownicę. Akurat przejeżdżała para na motocyklu - zatrzymali się i upewnili, że jestem w jednym kawałku, za co bardzo dziękuję! Dojechałem spokojnie do domu, ale okazało się, że jednak nadgarstek nie wytrzymał i teraz prawa łapa na miesiąc w gipsie...