No i wyszła całkiem ciekawa imprezka... okrążenia leciały jedno za drugim, z przerwami na tankowanie i jedzenie :buttrock: Catering całkiem niezły, chociaż wpadką wg. mnie była ta zupa "bez smaku" ;) A te archaiczne domki letniskowe... ooo :clap: Co do samego toru to nie jest tragicznie, chociaż w kilku miejscach robi się nieciekawie i można złapać niezłą shime. Brakuje też stref bezpieczeństwa. No ale nie ma co narzekać, wrażenie ogólne jak najbardziej pozytywne, niech żałują wszyscy ci którzy nie byli i ci co nie mają Suzuki ;)