Skocz do zawartości

RobB.

E.K.G.
  • Postów

    29
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez RobB.

  1. tmi z praktyki mogę Ci powiedzieć, ze wyłącznie reagować kierownicą, reakcja motocykla jest znacznie szybsza niż przerzucenie ciała. I tak jak Tomek napisał "pchać", a nie ciągnąć, łatwiej jest wtedy dozować pochylenie/skręt. A to czy robisz to już będąc pochylony w zakręcie czy jeszcze gdy jedziesz w pionie to już nie ma znaczenia. No może tylko psychiczny, niektórzy mają wewnętrzne obawy przed mocnym pochyleniem motocykla, a właściwie to pochylenie limitują podnóżki, centralka, czasem wydechy a w BMW serii R cylindry :flesje: Oczywiście wykonując tą techniką manewr omijania pamiętaj, że gwałtowne pchnięcie kierownicy wywoła równie gwałtowny skręt motocykla na który musisz odpowiedzieć pchnięciem z drugiej strony, aby nie wylecieć z jezdni. Coś jak walka z poślizgiem w samochodzie. Jeszcze odpowiadając na wcześniejsze pytanie Kolegi "jaki wpływ na stosowanie tej tech. ma rodzaj sprzętu" KAŻDY da się prowadzić tą techniką, zresztą jedynie słuszną. Oczywiście każdy ze sprzętów różnie jest podatny na wejście lub wyjście ze skrętu, ale nawet te najcięższe potrafią mniej wprawnych zadziwić możliwościami, polecam obejrzenie kilku filmików jak w USA trenują policjanci ma motocyklach: http://pl.youtube.com/results?search_query...cle+competition Pozdrawiam RobB. :biggrin:
  2. Sprawdzę praktycznie jak sytuacja się powtórzy i dam znać jak było jak już mnie wypuszczą ze szpitala :clap: Teraz to sę moge tylko pogdybać, a co gdybym jednak wylądował z jakąś tam prędkością w lanosie?! Wiem jedno człowiek szorujący plecami/bokiem po asfalcie zatrzymuje sie znacznie szybciej niż szorujący motocykl. Graty są do odkupienia, gnaty nie zawsze i warto o tym pamiętać i nie żałować tych pierwszych! Pozdrawiam RobB. :D A i jeszcze jedno wtedy dopiero co wyjechałem z domu i oponki były ganc zimne, raczej bym nie wyhamował ! Dunlopy D208 niestety dopiero po jakichś 10 km zaczynaja trzymać. Zresztą każde i dla tego teraz jak ruszam to pierwsze kilkanaście km wolno i czujnie jak ważka !
  3. Dla wyjaśnienia lanos wyjeżdżał z prawej z drogi podporządkowanej. Pozdrawiam RobB. :P
  4. Ja tak, a moto zmieściło się w luce po tym jak gość odpalił dostawczaka inaczej pewnie by zatrzymało się na którymś z pojazdów. Niestety moto podparte w 3 pkt. to jedzie i jedzie jak na rolkach ! Wiesz jak już co do czego to pal diabli graty, chodzi właśnie o te dupę, a na płasko to łatwiej sie zatrzymać :clap: Przy znacznie większych prędkościach nie polecam, dobrze by było jednak nieco wyhamować, bo może zabraknąć cordury u mnie została tylko membrana i bąble po oparzeniach od tarcia. Pozdrawiam RobB. :P
  5. Raczej nie, wygląda że zastosował przeciw skręt aby wrócić na swój tor jazdy, zresztą też zastosował go aby ominąć samochód jest to zreszta jedyna technika na wykonanie szybkiego skrętu na rzucenie bioderkiem nie ma z reguły czasu. Gość rzeczywiście wykazał się refleksem i dobrze, ze nie hamował bo by juz leżał. Tylko dlaczego tak gnał ?! Pozdrawiam RobB. :clap:
  6. Och jak to łatwo oceniać, brak umiejętności ! Ciekawe co byś zrobił w sytuacji w jakiej ja się znalazłem: droga szerokości 6.5 m po lewej chodnik oddzielony od niej 14 cm wysokości krawężnikiem, zbliżam się do skrzyżowania z drogą po prawej na wysokości tego skrzyżowania stoi dostawczak blokując cały lewy pas. Gdy jestem już w odl. jakichś 30 m z prawej wyjeżdża lanos. Uciekać nie ma gdzie hamowanie zakończy sie dzwonem na masce lanosa więc prosta decyzja płaczę z żalu i się kładę. Straty zdarty ciężarek na kierownicy połamane 3 plastiki, zniszczone buty kurtka i spodnie. Ja cały, wstałem wysłuchałem skowytu dupencji z lanosa: "nic się panu nie stało, ja myślałam że zdążę ten pan machał mi ręką że mogę jechać" - co prawda za 10 min. to już ja byłem winny bo gnałem jak wariat (miałem 50-60 km/h), i w ogóle to miałem za ciężki motocykl (Tmaxa) a poprzednio jeździłem lżejszym itd. Dobrze, że policjant i świadek byli innego zdania. Nawiasem kierowca busa jak tylko zobaczył co narozrabiał to odpalił i spieprzył tak szybko, że nie byłem w stanie szorując po asfalcie odczytać numeru. Jak widać straty były na tyle małe, że udało mi się pokleić sprzęta w ciągu 2 dni i pojechać z kumplami na Chorwację, po powrocie wszystkie części zostały wymienione na nowe, zapłacił ubezpieczyciel dupencji. Gdybym sie nie położył to prawdopodobnie rozwalił bym felgę, lagi i czachę, prawdopodobnie ucierpiały by gnaty. Brak umiejętności ?! Chyba nie w tym wypadku jedyna słuszna decyzja! Inaczej mówiąc decydują okoliczności, jak jest miejsce, szansa i czas to HAMUJEMY i OMIJAMY! jak nie to kładziemy bo lepszy ślizg niż dzwon. Nauczony kilkoma traumatycznymi doświadczeniami z kierowcami katamaranów kupiłem sobie sprzęt z ABS-em i CBS-em. Dzięki temu nie muszę analizować jak mocno i czy przodem czy tyłem hamować, żeby się nie wywalić, tylko jak już to cisnę na maxa i omijam, a technika robi swoje żebym pozostał w pionie :clap: Polecam i życzę rzadkiego stosowania, no i raczka nieco z gazu, lepiej przewidywać niż..... RobB. :P
  7. Co do Księżula to niestety osobiście nie znam, ale będę się musiał wybrać do Prudnika i poznać Świątobliwego :) Odnośnie wyjazdów w 2008 to mamy podobne plany czyli przelot przez Rumunię, Bułgarię, Turcję, po niej mała pętelka i powrót przez Cieśninę Kanakale do Grecji. Powrót przez Macedonię lub też Bułgarię. Mój kolega z pochodzenia Grek polecał nam właśnie wschodnią część Grecji, gdzie turyści raczej nie zaglądają więc ceny nieco niższe i mniejszy tłok, a widoki i klimat sympatyczniejsze. Termin raczej w 2 dekadzie czerwca/początek lipca bo wtedy Trasa Transfogarska jest dostępna. Mówisz przygody...no po to się jeździ, szukać ciekawych miejsc, ludzi i przygód. Najbardziej traumatyczną przeżyliśmy na Chorwacji w 2004 już podczas powrotu, kiedy podkusiło nas aby wracać przez Zadar i autostradą do Rieki. Wszystko było pięknie do momentu dojechania do mostu nad rzeką Riciną prowadzącego do tunelu za którym jakieś 4 km dalej już była autostrada. Nie ostrzegły nas dziwne spojrzenia obsługi stacji benzynowej na której się tankowaliśmy tuż przed mostem, ani widoczna nad wzgórzami czarna burzowa chmura. W Chorwacji przed mostami są z reguły zamontowane rękawy pokazujące siłę wiatru, tam też były, a oprócz tego były wyświetlacze pokazujące max. dozwolona prędkość. Gdy my się zbliżaliśmy wskazanie zmieniło się właśnie z 60 km/h na 40 km/h, a rękaw był dokładnie w położeniu poziomym. Jak to po fakcie powiedział kolega "pomyślałem, że oni je k..wa z plastiku robią" Wjeżdżamy na most o dł. ok. 400 m i dobre z 80 m wysokości i zaczyna się jazda, boczny wiatr szarpie nami na wszystkie strony, zwalniamy, a w pewnym momencie kolega jadący przede mną na Silverwingu z plecaczkiem staje aby wysadzić dziewczynę. Ja hamuję i zanim stanąłem i zdążyłem się podeprzeć nogą wiatr ciska mnie na betonowa krawędź mostu. Na szczęście skuter (Tmax) opiera się na bocznym solidnym kufrze Giviego. Po wygrzebaniu się oparłem go na barierce mostu. Ponieważ kiedyś czytałem, że na Bałkanach zdarzają się burze z porywistymi wiatrami i jedynym sposobem na przetrwanie dla motocyklisty jest położenie motocykla w możliwie najniższym miejscu i przeczekanie zjawiska więc chciałem zastosować taki algorytm działania. Z błędu wyprowadzili mnie robotnicy drogowi, którzy widząc, że nie odjeżdżam przyszli z pomocą. Ja im mówię, że przeczekam, a oni na to 2 tygodnie - o co Im k..... chodzi ???????? Pomogli mi wystartować i z nogami na ziemi jakoś przejechali my ten most. Niestety zamiast pryskać za nim w najbliższą drogę, pchaliśmy się dalej na kolejny most za którym doszliśmy do wniosku, że nie da się dalej jechać więc wbijamy się na najbliższą stację benzynową, która była tuż za mostem i jakieś 4 km od tunelu. A wiaterek zaczął jeszcze przybierać na sile, zrobiło się ciemno jak przed tajfunem. Patrzyliście pewnie na filmy katastroficzne made in USA, no to właśnie tak to wyglądało. No to czekamy, może wieczorem, albo w nocy ustanie. Nic z tego, wręcz przeciwnie wzrosło do tego stopnia, że w nocy zerwało część dachu nad dystrybutorami. W między czasie pytamy obsługę jak to długo może trwać, a Ci znowu tydzień-dwa ????? Temat wyjaśnił nam spotkany dziennikarz jakiejś Chorwackiej gazety, który zbierał opinię na temat wrażeń turystów. Co sie okazuje, Chorwaci przebijając się z autostradą przez pasmo górskie poprowadzili ją za Zadarem (po Chorwacku Zadar to powietrze, nomen omen) w poprzek doliny ww. rzeki. A było to najniższe miejsce pasma górskiego, taka dziura, przez którą wyrównywało się ciśnienie powietrza chłodnego od strony morza i nagrzanego od str. lądu. No i właśnie w lecie potrafiło wiać tak nawet kilka tyg. średnio ponad 200 km/h !!! A my kiblowaliśmy na tej stacji całą noc, a wraz z nami spotkany Słowak z kolegą na HD FatBoy-u, licząc na poprawę. NIC Z TEGO nawet ranne słoneczko nic tu nie zmieniło, strach było czachę wystawić za ściany, a o jeździe w takich warunkach tych 4 km, wśród potoku samochodów nie ma mowy. W nocy przenieśliśmy się tylko spod oszklonej ścianki pod murowana od kibla bo strasznie nas deprymowało jak podczas porywów, aluminiowe jej słupki sie odkształcały jakieś dobre 10 cm do środka :clap: Sytuacja beznadziejna, no nie da się jechać, a ile można siedzieć na stacji ?! Na szczęście wpadłem na pomysł i pogadałem z właśnie przebudzonym kierowcą dostawczego Iveco, który miał miejsce na kipie i zgodził się na przewiezienie nas te kilka km. Wrzuciliśmy po jakichś deskach Silvera i Tmaxa na pakę, pamiętaliśmy też o Słowaku, ale ten bał się w tak niepewny sposób wciągać ciężkiego FatBoya i wymyślił, ze da plecaczka i bagaże do przewiezienia jakiemuś uczynnemu kierowcy samochodu, a sam spróbuje przejechać. Minęliśmy go po drodze, pozdrawiając klaksonem był BARDZO SKUPIONY . Udało sie nam i Jemu. Nas Chorwat wysadził po 6 km za tunelem na kolejnej stacji benzynowej, gdzie cisza i spokój błękitne niebo i ŻADNEGO WIATRU !!! Nie chciał za to pieniędzy więc dostał od nas kilka podarków, równy Gość :crossy: Teraz to się fajnie wspomina, ale wtedy było nie ciekawie. Od tego zdarzenia nabrałem respektu dla wiatru a dźwięk trzeszczącej szyby Tmaxa długo miałem w uszach, przy 170 km/h na autostradzie jakoś nie było jej słychać :crossy: Jakiś czas później jechaliśmy przez most na KRK i okazuje się, że i moi Koledzy podobnie zareagowali jak ja, mocnym zaciśnięciem rąk na kierownicy, na gwałtowny podmuch wiatru na moście choć daleko mu było do tego z Zadaru ! No trochem się rozpisał, ale co tu robić jak za oknem śnieg ?! Może ktoś to przeczyta to będzie wiedział jak się zachować jadąc przez Zadar . Najlepiej niech w lecie omija lub jedzie trasą adriatycką wzdłuż brzegu. Pozdrawiam RobB. :lalag:
  8. No i NIECH CI SIĘ SPEŁNI :icon_exclaim: Podobną traskę machnęliśmy w 2005 r. w trzy skutery mój Tmax 500, Burgman 400 i Burgman 650. Ominęliśmy tylko Macedonię i jechaliśmy przez Bułgarię. Powrót zaś promem z Patrii do Bari we Włoszech i tam po cholewce bucika przez Neapol, Rzym Wenecję do domciu ;) Mile wspominam Bułgarię gdzie w Sofii spotkaliśmy się z nadzwyczajną życzliwością Miejscowych. W Serbii najechałem na resztki frezu którym rąbali ichnią autostradę i tylna oponka straciła oddech. Dwa dni trwało zanim partacze w Serbii ją jako tako połatali. Na piance i kompresorach co 30 km. dojechałem do Sofii gdzie na pierwszym skrzyżowaniu zakończyła swój żywot. Niestety było już po zamknięciu wszystkich sklepów i stacji (zreszta czas w Bułgarii to +1h) I pomocy udzielili nam Chłopak na enduro (taki bułgarski Enduroman :icon_exclaim: ) i drugi na GS-ie Ten pierwszy tak długo obdzwaniał znajomych, aż udało się znaleźć warsztat, który obuł Tmax-ia w oponkę.... z dojazdówki (Vmax 80 km/h) od jakiegoś amerykańskiego samochodu. No ale dowiozła mnie do Salonik gdzie "opon ci u nas dostatek". Drugi zaś po zapytaniu najpierw "czy wam nie pomóc ?!" zjawił się za 1/2 h z dwoma reklamówkami wypełnionymi żarciem i piciem. Lubię Bułgarów, choć jeżdżą jak wariaci, drogi maja dupawe i miśki stoja co skrzyżowanie :buttrock: Przez te kłopoty jechaliśmy z Jahodiny na Serbii aż do Salonik od 13:00 aż do 4:00 następnego dnia. Cóż to była za jazda, nocą, przez Bułgarskie góry pachnące żywicą lasów i ziołami. Ramię w ramię z Kolegami, których reflektor z powodu bagażu głównie oświetlał wierzchołki drzew i trzeba Im było poświecić....TEGO SIĘ NIE ZAPOMINA :crossy: Zresztą jak kto chce to prosze sobie poczytać: http://www.burgmania.net/forum/index.php?showtopic=634 A czytałeś może jak wyglądała Grecja od strony poznanych w Nei Pori Znajomych ? Jak nie to poczytaj jest relacja w moto-magazyn.pl : http://www.moto-magazyn.pl/w_koloratce_na_..._do_grecji_cz.1 Księżulo ma lekkie pióro, trza mu przyznać :icon_exclaim: Pozdrawiam RobB. ;)
  9. Jeśli mogę coś doradzić w tym temacie, a kilka długich tras mam zaliczonych, niektóre powyżej 6000 km to z tańszych sprzętów to: Honda 700 Deauville, niedroga, świetnie przystosowana do turystyki, dźwignie wszystko co się na nią wsadzi. Pasażer, a tu moja Córka jest wyrocznią też nie ma źle, do tego stopnia, że oparty o kufer może się kimnąć :D Przy normalnej jeździe(120-140 km/h) pali z bagażem i pasażerem do 5,5 ltr/100 km. Bezpieczny bo ma ABS i CBS. Zaletą (i wadą) są zintegrowane kufry. Zaletą bo nie wystają po za obrys gmoli, wadą bo nie wypinaja się i trzeba mieć wewnętrzne sakwy. Da się nim też ostrożnie pojechać po szutrze, choć tu przydało by się aby ABS był odłączany. Im dłużej nim jeżdżę to bardziej go lubię nawet w konfrontacji ze znacznie szybszymi i droższymi sprzętami. Zresztą w czasie dalekich tras im wolniej jedziesz tym szybciej zajedziesz. Nasza wiosenna wyprawa do Czarnogóry pokazała, że nasz paczka jadąca max 140 km/h miała średnia taką samą jak znajomi tnący czasami nawet powyżej 200 km/h. Na szybkie przeloty autostradami Deauvilla nie polecam jego 65 KM dostanie niestety zadyszki, a ekonomię szlag trafi :D Na takie sprinty to polecił bym BMW K 1200 GT ten ze swoimi 152 KM da radę, ale nie za bardzo widział bym się na nim na górskich trasach w Rumunii czy Czarnogórze, tu moim marzeniem byłby BMW R1200 RT masa niewiele większa od Deauville'a równie dobra ochrona od klimatu, świetne wyważenie i lekkość prowadzenia no i zapas momentu obrotowego pozwalający na komfortowe odkręcenie. Da się nim połykać autostrady, niestety BMW GT i RT lubią benzynkę z górnej półki 98 oktanów stąd koszty większe niż w Deauvillu czy Paneuropie na której niestety nie jeździłem, a wiele pochlebnych rzeczy słyszałem i wcale mnie nie zniechęca jej słynne wężykowanie powyżej 160 km/h (ile raptem jest okazji tak pomykać?!). Na BMW o których piszę jeździłem i następny po Deauvillu będzie R 1200 RT w wersji z ESA, wynalazek zapewniający komfort bez kręcenia gałkami tylko prztyczek elektryczek :notworthy: Wyobrażacie to sobie jadę sam to wybieram tryb solo, jade na wyprawę z pasażerem i bagażem wybieram 2+ bagaż, a jak już jadę to mogę pomerdać czy normal, komfort, a może sport ?! To tyle z mojej str. w temacie wygodnych turystyków, a z racji metryki tylko takimi się interesowałem ;) Pozdrawiam RobB. :eek:
  10. Brawo Borsuk, oczywiście poparłem ;) Pozdrawiam RobB. :D
  11. Odświeżam wątek, nadal czekamy na wpłaty, cel jest Wam znany i myślę szlachetny :icon_biggrin: Rozumiem, że każdy ma wydatki więc nie liczę na jednorazowe duże wpłaty, choć takie też się zdarzają - na szczęście :crossy: . Ale nawet wpłaty po 10 czy 20 zł. w większej ilości pozwolą nam na sfinansowanie imprezy :icon_biggrin: Oczywiście jeśli widzicie możliwość uzyskania pomocy z innych źródeł to poproszę o info na priva :cool: Pozdrawiam RobB. :icon_biggrin:
  12. Ze swej strony mogę dodać, że koszty ww. imprezy, której harmonogram będzie wyglądał mniej więcej tak: 15.VI – przyjazd do Ośrodka, zakwaterowanie, kolacja zapoznanie, 16.VI – śniadanie, gry zespołowe, wożenie na konikach, paintbal, wożenie przez motocyklistów, wycieczka na wozach konnych do leśniczówki, pokaz pszczelarski, obiad w trakcie. Dzień zakończyłby się kolacją z ogniskiem i „dyskoteką”, wręczenie darów przekazanych przez użytkowników jednośladów. 17.VI – śniadanie, wycieczka do Nieborowa i Arkadii, przejazd do Maurzyc i zwiedzanie skansenu Ziemi Łowickiej, pożegnanie Dzieci i Ich powrót do Domu. wyniosą: pobyt-noclegi i wyżywienie dzieci - 3400 zł, dzięki uprzejmości właścicielki ośrodka Pani Beaty Lińskiej początkowa cena za dobę z 95 zł została zmniejszona do 85 zł, a 4 opiekunów będzie za free - DZIĘKUJEMY :buttrock: :clap: przejażdżka wozem konnym po Bolimowskim Parku Krajobrazowym, zwiedzanie Leśniczówki i mini ZOO - 240 zł, jazdy dzieciaków na kucykach i konikach po terenie ośrodka - 200 zł, pokaz pszczelarski połączony z degustacja miodków - free DZIĘKUJEMY :) :clap: wieczorne ognisko i "dyskoteka" - 300 zł, paintbal w wersji okrojonej, czyli strzelanie do tarczy - 600 zł, wejściówki do Nieborowa i Arkadii - 400 zł. Jak widać trzeba zebrać minimum 5140 zł i zważywszy na środki jakimi dysponuje MOPS lepiej liczyć na siebie :crossy: Mimo, że jest to kupa kasy nie spoczywamy w wysiłkach jej zebrania i to nie bez efektów, są już pierwsze wpłaty od sponsorów DZIĘKUJEMY ;) :clap: Prosimy więc o pomoc, nawet nieduże za to liczne wpłaty zasypią ten finansowy dołek. Oczywiście nadal trwa zbiórka darów dla Dzieciaków np.: w formie odzieży przez Was produkowanej lub może innych rzeczy dla Nich przydatnych. W tej kwestii prosimy o zapytania na priva, prześlemy listę z potrzebna rozmiarówką i uzgodnimy sprawy logistyczne. Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc RobB. :)
  13. dziękujemy Wam za odzew :clap: Byliśmy z Jarkiem w sobotę w ww. ośrodku, złożyliśmy pismo z prośba o kalkulację kosztów. Odpowiedź powinniśmy dostać na początku tygodnia. Wstępnie wychodzi to za noclegi i podstawowe wyżywienie od 15 wieczorem do 17 rano po ok. 95 zł za dziecko. Pozostałe atrakcje osobno wg. kalkulacji. Myślę, że trafiliśmy na pozytywny odzew więc może niektóre będą za free :notworthy: W każdym razie zaklepaliśmy już termin, dwa pawilony dla Dzieci i Opiekunów, a dla motocyklistów i skuterzystów 4-5 domków. Pozdrawiam RobB. :biggrin:
  14. Odnośnie ww. tematu także i w naszym skuterowym gronie (zrzeszonym w burgmania.net) trwa zbiórka wśród osób coś tam wytwarzających. Są to np. osoby produkujace odzież dla dzieci, a także dla dorosłych. Tę imprezę dla dzieciaków można choć nie jest to warunek konieczny połaczyć z organizowanym przez nas (Grupa Uć) zlotem skuterowym w Grotnikach w dn. 8,9, 10 czerwca, w znanym Wam ośrodku "Boruta". Osobiscie sugeruję nie łączenie tych imprez. Sami wiecie jak jest na zlotach :icon_eek: W końcu młodzież ma czerpać z dobrych wzorców. Proponuję więc w terminie pod koniec maja np. 18,19,20 zrobić imprezę w Bolimowie (ok. 15 km od Skierniewic w kier. Sochaczew) jest tam ośrodek o dość przyzwoitym standardzie http://www.ulesniczego.pl/ . Położony wśród lasów w sercu Bolimowskiego Parku Krajobrazowego niedaleko zalewu. Mozna tam zrobić wszystko począwszy od wożenia dzieciaków, jazdę konną, dyskotekę na ognisku z pieczeniem dzika skończywszy. Dla "najgrzeczniejszych" mozna zrobić wycieczkę po okolicy, Nieborów, Arkadia i sam Łowicz są w zasięgu rzutu beretem. Ponieważ mamy dobry kontakt z PTTK w Łowiczu liczyć możemy na nawet darmowego przewodnika/gawędziarza. Myśmy mięli tam późnojesienną imprezę o której mozecie poczytać tu: http://www.burgmania.net/forum/index.php?showtopic=2231 W Domu Dziecka Jarka jest ok. 40 dzieciaków i myślę że jest wśród nas przynajmniej tyle osób, które pokryją koszty noclegu i imprezy dla siebie i wybranego jednego Dzieciaka. Więcej szczegółów po obgadaniu z Jarkiem za jakiś tydzień. Tak więc oszczędzajcie kasę na zrzutkę :icon_question: Pozdrawiam RobB. :icon_mrgreen:
  15. No to wydaje sie że jesteś w końcu na tropie :P . Skoro obejście oryginalnej wiazki poprawiło świecenie to ewidętnie jest to brak dobrych styków. Podobnie jak jednoczesne świecenie kierunkowskazów-świadczy o braku dobrej masy. Sezon już się kończy, będziesz miał cała zimę na poprawienie tego. Proponowałbym rozebranie całego osprzętu i wypreparowanie całej wiązki i oczyszczenie wszystkich styków pkt. po pkt. mechanicznie i chemicznie -polecam kontactclean lub inny preparat czyszcząco-konserwujący do poł. elektrycznych. Co do przerywania na obrotach to też albo jest gdzieś niepewny styk, albo przebicie. Np.: w przerywaczu(dokładnie obejżyj czy izolatory młoteczka nie sa czasem lekko zwęglone lub w inny sposób uszkodzone), czy może perfidnie jest uszkodzony kondensator (proponuję zamienić do prób na nowy). Co do zalewania spróbuj wyregulować gaźnik korzystając z rad Bulsona i stosując podstawowe zasady ich regulacji tj.: 1.regulacji dokonuj na czystym gaźniku i filtrze, przy prawidłowym poziomie paliwa w komorze pływakowej (patrz Bulson) 2.reguluj na dobrze nagrzanym silniku 3.wkręć dyszę składu mieszanki do oporu licząc obr. tak abyś mógł w razie czego wrócić do stanu pierwotnego. 4. zmniejsz obr. biegu jałowego do mozliwie minimalnych, ale zapewniających w miarę stabilną pracę silnika. 5. Pokręcając dyszą składu mieszanki biegu jałowego po 1/4 obr. staraj sie uzyskać wzrost obr. aż do wyłapania maksymalnych. (czasem trzeba zmniejszyć obr. położeniem przepustnicy,ale tylko wtedy gdy podczas regulacji wzrosną nadmiernie). Położenie iglicy dyszy składu mieszanki zapewni wtedy optymalny skład mieszanki paliwowo- powietrznej na biegu jałowym . 6.po każdej zmianie odczekaj nieco na ustabilizowanie się silnika. No i przede wszystkim nie zniechęcaj się, szkoda by było gdyby z powodu przegrania w walce z materią jednego z Nas ubyło na drodze :P pozdrawiam RobB. 8)
  16. Idaho, rozumiem że bronisz swojej teorii z zacinającym sie zaworkiem ;) Ja też nie wykluczam że mógł się zaciąć, ale równie dobrze możesz napompować paliwa do cylindrów przy w pełni sprawnych gaźnikach ale uszkodzonym układzie zapłonowym. O ile zgrzeszysz wielokrotnym ponawianiem prób zapalenia na zasadzie "a może teraz się uda " Ja z praktyki wiem że po trzech czterech razach należy odpuścić i zacząć grzebać, sprawdzić przede wszystkim świece czy nie zalane i czy jest iskra. Jak chechłasz rozrusznikiem aż do wyładowania akumulatora, to po pierwsze zalejesz każdy silnik, o ile gaźniki i pompa są sprawne, a po drugie (zwłaszcza w trasie) ODBIERZESZ SOBIE SZANSĘ samodzielnego ruszenia po naprawie :cry: Nie wierzysz to zdejmij fajki i pokręć z minutę rozrusznikiem przy nie wykręconych świecach. Część paliwa owszem wyleci przez zawór wydechowy, ale w pewnym momencie mieszanka paliwowo powietrzna osiąga takie stężenie że zaczyna sie tworzyć ciecz która wypełni cała pojemność skokową cylindra i jej poziom będzie mniej więcej stały , reszta przeleje się do wydechu powodując czasem niezłe BUM! aż do urwania wydechu włącznie, zwłaszcza jak jest nagrzany (wtedy ciecz szybko paruje). Co do elektrycznych pomp paliwa, WSZYSTKIE są zasilane zaraz po włączeniu zapłonu. Inny układ nie miałby sensu ! Możesz ich nie słyszeć od razu, gdyż ciśnienie jest na tyle duże w obwodzie zasilania że nie muszą tłoczyć. Wiadomo że po zakręceniu rozrusznikiem spadnie wtedy się włączą i zaczną terkotać. Nie słyszałem aby obwód rozrusznika był w jakikolwiek sposób sprzężony z pompą ?! pozdrawiam RobB. 8) PS. co do oleju zgadzam się , jak ma sie coś stać złego , a masz watpliwości to go bezwzglednie wymień !
  17. "Zajrzałem znowu do tego tematu i widzę, że jakieś sciemy sie pojawiaja. Pamietaj - nie dotykaj regulatora napiecia bo tylko mozesz go spieprzyc!!"! Nie wiem co prawda czy to reakcja Bulsona na mój post, ale spróbujmy przeanalizować jego opinię. Wg. mnie jak coś jest spieprzone to trzeba to naprawić albo wymienić. Próba naprawy/regulacji regulatora napięcia gdy jest uszkodzony lub źle wyregulowany niczym strasznym nie grozi bo i tak trzeba by go wymienić, a jak sie uda to parę groszy zostanie w kieszeni. Ja zaczynałem swoja zabawę z motocyklami w czasach gdy szanse na kupienie nowych części były niewielkie, stąd brak mi respektu przed techniką i nie boję się wsadzić łap jak wiem że muszę. A czy muszę ?! Trzeba dokładnie sprawdzić regulator 1. obwód regulacji napięcia jak już wcześniej wspomniałem jest dobry, napiecie jest OK. 2. teraz należałoby sprawdzić obwód nadmiarowy, a robi się to włączając w obwód przed regulatorem szeregowo amperomierz (ok. 20-30 A, najlepiej nie elektroniczny- nie wszystkie posiadają funkcję całkowania i moga pokazywać głupoty) włączasz wszystko co możesz i sprawdzasz przy jakim prądzie zacznie działać ograniczenie (nagły spadek napięcia/ wibracja styków) . O ile ten prąd jest zablizony do znamionowego regulatora to wszystko jest OK i przyczyn problemów należy szukać w oporach styków . Jeśli okaże się że nie udaje się uzyskać wystarczającego prądu bo prądnica się nie wyrabia to prawdopodobnie jest uszkodzona. Jaki powinien być ten prąd znamionowy ? Można go czasem odczytać z symbolu regulatora być może ma jakieś 6V/16A lub cos podobnego, mozna wyliczyć z mocy znamionowej prądnicy np: 90 W (watów)/ 6 V (woltów) = 15A (amperów). Luksusem byłoby posiadanie serwisówki lub książki o naprawach Mz-ek. Do zestrojenia regulatora potrzebne sa niestety dane serwisowe w których podane są odległości styków, lub niewielka rutyna . W każdym razie odległości styków nie powinny przekraczać jakichś 0,3 - 0,5 mm. Jeśli ograniczenie prądowe zadziała za szybko to należy nieco naciągnąć sprężynę zwory elektromagnesu na którym jest nawinięte grube uzwojenie lub minimalnie zwiększyć odstęp (po 0,1 mm ! nie więcej). wszelkie regulacje należy wykonywać bardzo delikatnie, zwłaszcza to napinanie sprężyny. Warto sprawdzić szczelinomierzem szczeliny przed regulacją i ich wartości zanotować. zjawisko jest odwracalne o ile sie wie do czego wracamy ;) . Pozdrawiam, jak coś nie jest jasne proszę pytać. RobB. 8)
  18. Pompa paliwa (elektryczna) pracuje od momentu włączenia zapłonu do czasu wytworzenia odpowiedniego ciśnienia . Czyli po napełnieniu komór pływakowych i zamknięciu zaworków iglicowych jeszcze krótką chwilę. Skoro u Ciebie wyłącza się ona i nie załącza ponownie oznacza to że zaworki trzymają dobrze, a zalanie wyniknęło z wielokrotnie ponawianych prób zapalenia. Może miałeś uszkodzoną świecę lub operując nieprawidłowo ssaniem zalałeś ją na własną prośbę ;) ., może źle działa aut. ssanie (nie wiem co masz) Nieważne , w każdym razie o ile stan silnika jest dobry i nie brał poprzednio oleju to raczej napompowana benzyna wyląduje tylko nad tłokiem i sadząc po pojemności sprzęta będzie jej góra 150-200 ml. Myślę że oleju nie ma co wymieniać tylko wykręcić świece i przedmuchać silnik na otwartej przepustnicy, ale tez nie za długo i z przerwami żeby nie spalić rozrusznika. Jeśli nawet wpadnie do oleju kila ml. benzyny to odparuje ona sama, możesz na noc zostawić sprzęta z nie zakręconym korkiem oleju. Rozrusznik raczej nie uszkodzi wału, za mała siła i obroty. Pozdrawiam RobB. 8)
  19. Prawidłowe napięcie na w pełni naładowanym akumulatorze to dla 6V instalacji - 7,8 V (dla 12V odpowiednio 15,6 V). Wydaje się że skoro masz prawie 8 to ładowanie jest OK. Nie podałeś co prawda jakie jest to napięcie gdy włączysz światła, czy czasem drastycznie nie siada. Ja bym wiązał Twoje problemy wyłącznie z elektryką. Niestety ze względu na nieznajomość budowy zasilania w TS-ce nie za bardzo mogę coś doradzić. Przypuszczam tylko że jest tam albo standardowa prądnica z mechanicznym regulatorem, albo magneto , być może z osobnymi cewkami na oświetlenie i drugimi wraz z prostownikiem na ładowanie. Jeśli wiesz to napisz. Jeśli jest to prądnica to winne mogą być szczotki, zwarcie międzyzwojowe na wirniku (wtedy podczas włączenia świateł napięcie drastycznie spadnie) lub po prostu brak kontaktu, z masą lub na złączach. Spróbuj zlokalizować przewód łączący akumulator z obwodem zapłonowym i obejść go łącząc bezpośrednio akumulator z zapłonem z pominięciem stacyjki . Jeśli to pomoże to wystarczy doprowadzić do porządku złącza. Może masz też przestawiony zapłon ?. Wadliwy może też być regulator napięcia zwłaszcza w wersji mechanicznej. Istnieje w nim obwód odpowiedzialny za ograniczenie max. prądu ładowania (cewka z grubego drutu o kilku zwojach) zdarzyło mi się w CZ że był źle ustawiony (odstępy styków i napięcie sprężynki) i rozłączał ładowanie przy znacznie niższym prądzie niż znamionowy, dawało to osłabienie napięcia w obwodach i kłopoty z zapłonem oraz zalewanie świec. Jeśli elektrownią jest magneto to być może jest uszkodzona któraś z cewek, lub przesunięte jest położenie koła magnesowego na wale. W każdym razie nie zniechęcaj się tylko systematycznie eliminuj kolejne możliwe usterki . W końcu Cię olśni :idea: Pozdrawiam RobB. 8)
  20. Tu może i nie wytrzymać, znacznie większa temp. Zależy jeszcze z czego to kolanko, jak jest w formie solidnego odlewu i nie jest juz teraz bardzo skorodowane to jest większa szansa. Jak jest z cienkiej rurki to pewnie osiąga znacznie wyższą temp niż gwarantowane dla lakieru 600 C ichyba nie warto sobie zawracać głowy jego malowaniem. W piaggio Córki samego kolanka (żeliwnego) nie malowałem gdyż było juz bardzo powyzerane przez korozję :flesje: , dalszy odcinek juz prosty trzyma się perfekcyjnie. Pozdrawiam RobB. 8O
  21. Na całkiem gołą przepolerowana papierkiem (miń. 400) i dokładnie odtłuszczoną (ja uzywam płyn w sprayu do mycia hamulców, ale moze też być benzyna ekstrakcyjna). Nakładam kilka warstw gdy poprzednie jeszcze nie całkiem przeschną. Jak już dobrze przeschnie po 2-3 dobach można zakładać i wygrzać na silniku. Jak tłumnik mały to mozna wsadzić do piekarnika i tam wygrzać w jakiś 250 C (od Piaggio się zmieścił), ale myślę że nie jest to konieczne. Pozdrawiam RobB. 8O
  22. Nic się nie stanie, wszystkie są ze stopów na bazie aluminium, i nawet jak by nieco nadlewka była wieksza czy powstałby jakiś garbek to zawsze można poprawić pilnikiem czy papierem ściernym. Spawa się łukiem elektrycznym w osłonie argonu(czasem CO2 jak ktoś skneruje) podając metal z drutu (podobnie jak przy spawaniu gazowym) . Dobierając odpowiedni rodzaj drutu mozna praktycznie spawać wszystko. Przy bardzo dużych obiektach i rozległych spawach nalezy jedynie obawiać sie naprężeń pomiędzy goracym spawem i zimnym obiektem co może spowodować deformację. Wtedy należy przed spawaniem nagrzać całą część i po spawaniu powoli ją studzić. Innych przeciwskazań nie ma. W Poznaniu trudno mi podać kto to może robić w Łodzi jest porządna firma na ulicy Trwałej (nomen omen), nie pamiętam numeru lecz nie ma to znaczenia cała ulica to tylko kilka domów. Pozdrawiam RobB. 8O
  23. Polecał bym zamiast poxiliny również żywicę o nazwie płynny metal, sprzedawana jest u Loctita, a także w sklepach z lakierami. Wynalazek jest specjalnie przewidziany do podobnego typu napraw. Po zastygnieciu można w tym wiercić i gwintować. Osobiście natomiast bym zdemontował gaźnik i zaniósł do pkt. spawającego aluminium, nadleją i będzie jak oryginał. Naprawiałem kiedyś i uszkodzoną głowicę od motoroweru i inne uszkodzone aluminiowe części i ręczę że jest to najlepsze rozwiązanie. Pozdrawiam RobB. 8O
  24. Witam serdecznie wszystkich Forumowiczów (to mój pierwszy raz) ;) :buttrock: . Odnośnie tłumnika to nawet nie koniecznie musi to być podróba z Chin, mój (niby) oryginalny LeoVinci wykazuje podobne objawy. Najprawdopodobniej polakieruję go żaroodpornym lakierem Motipa, dostępny jest jako czarny mat i srebrny. Technologia jest niedroga i już sprawdzona, poprzednio lakierowałem tłumnik w Piaggio Córki. Nie odpryskuje, a to już trzeci rok. Ważne aby dokładnie oczyścić poprzednie lakiery, polecam piaskowanie, a jak nie to papier ścierny i szczotki druciane. Oczywiście chromowanie jest świetne, niestety dość drogie i jaka pewność że wykonujący to warsztat zrobi to naprawdę porządnie 8O Pozdrawiam RobB. 8O
×
×
  • Dodaj nową pozycję...