Witam wszystkich zmotoryzowanych. Zauważyła, że mój wypadek opisany przez awful wzbudza niezle zainteresowanie. Może powiem ja sama, główny sprawca zamieszania jak wygladala sytuacja: Jechałam prawym pasem, przede mna auto Audi 80 (stary grat),na naszym pasie lewym bokiem auta stalo zaparkowane BMW, jakies 2 m za nim byl wjazd na posesje. Babeczka wrzucila lewy kierunkowskaz i zmienila pas, ja zbyt pochopnie odczytalam jej zamiary zasugerowałam sie ze zjezdza do sklepu po lewej i gdy juz bylam na wysokości jej przedniego kola ona bez kierunku wrócila na prawy pas zeby wjechac na posesje. Przyznaję sie bez bicia ze jestem winna spowodowania tego zdazenia drogowego. dopoki ona nie opuscila drogi powinnam zachowac szczegolna ostroznosc. Teraz nie ma juz co rozpaczac! Moge jedynie sie cieszyc ze jechalam wolno bo malo brakowalo a bym przeleciala przez maske audika. niestety chec pbrony mojego skarba (SUZUKI) swpowodowala ze wpakowalam noge, bark i glowe w auto, a odbijajac sie od niego na prawa strone wyciagnelam drugie kolano, zeby moto sie nie porysowalo... To jest dopiero zdrowe podejscie... Najbardziej jednak meczy mnie swiadomosc ze to ja spowodowalam wypadek, nie uwazam sie za mistrza kierownicy, ani auta ani moto, a to zdazenie jedynie jeszcze mnie utwierdzilo w tym przekonaniu. Dziwne bylo to ze babeczka nie chciala wzywac policji, od razu byla gadka tylko na ugode... Szlak mnie trafia jak sobie pomysle ze musze teraz czekac miesiac na czesci (na naplyw srodkow finansowych)... Pozdrawiam wszystkich i zycze rozsadku na drodze....