W tym przypadku sprawa jest jasna. Kupujący nie ma szansy na odstąpienie z powodu tak błahej sprawy.
W życiu nie kupiłem nowego samochodu i dopóki nie zmienię własnych przekonań to nie kupię, ale kiedyś kupiłem używany i w ramach gwarancji/rękojmi wymieniali mi czujniki parkowania, amortyzatory z tyłu i parę innych tematów. Złotówki nie zapłaciłem a wtedy jeden czujnik Denso w aso to było około 1,5k zł.
Temat ogarniałem kilka dni po zakupie i nie było to coś czego nie dało się zrobić.
Znam przypadek z rozrządem, który po 40k km padł w nowym samochodzie, nie było problemu z gwarancją.
Znam przypadek z kołem zamachowym, które się rozpadało, nie było problemu z obsługa gwarancyjną i wymianą.
Nie znam przypadku by ktoś musiał zwracać nowe auto, na ogól dealerowi nie opłaca się nie współpracować z klientem, za dużo by stracił.
Kiedyś była na youtube relacja sporu klienta z dealerem mercedesa bo w jego aucie premium był problem ze zbieżnością? i to było bardzo ciekawe. Walka była o usunięcie wady lub odstąpienie od umowy. Nie wiem jak to się skończyło. Temat był bardzo trudny dla klienta, ale klient był bardzo waleczny.
Rider jako sprzedawca wiesz, że ksiazki service'owe i rachunki za dokonane naprawy jesteś w stanie dostarczyć na zawołanie klienta, szczególnie dla samochodu/moto sprowadzanego, więc jest to tak wiarygodne jak wiarygodne są słowa oszusta zachwalającego sprzedawany pojazd.
Niestety jeszcze w Polsce wielu handlarzy samochodów czuje się bezkarnie, ale to się kiedyś zmieni. Może będzie kiedyś tak jak w cywilizowanych krajach, gdzie oszustów traktuje się jak oszustów.
Nie ma co słuchać handlarzy, bo w ich interesie jest by oszukany klient, wepchnięty na minę, nie walczył o swoje prawa.
Jeżeli w ofercie byłoby napisane, że wszystko jest w idealnym stanie, silnik po diagnostyce i jest jak nowy a mi by ten silnik padł po 100km od zakupu moto/auta i musiałbym za naprawę zapłacić 20k zł i nie dałoby się ze sprzedającym dojść do porozumienia to bym sprawę kierował do sądu bez zastanawiania. Jeżeli miałbym cofnięty licznik o 200k km i dałoby się to udowodnić też bym szedł do sądu. @Rider nie odnoszę się tu do tematu, o którym pisze Popylacz.
Jeżeli rozwiązanie problemu to koszt <5k zł (rzucam tak na oko) to nie zawracałbym sobie głowy sądami, ale jeżeli miałbym za usunięcie ukrytych wad sprzedanego mi pojazdu zapłacić +20k zł, albo jakby nie dało się tych wad usunąć to był szedł do sądu.
Koniec bicia piany.