Skocz do zawartości

Patryk Sak

Forumowicze
  • Postów

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Patryk Sak

  1. W dniu 26.05.2010 o 08:57, arnidude napisał:

    Panowie,

     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
    LIVE
     
    An error occurred. Please try again later
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
    Tap to unmute
    Learn more
     
     
    Advertisement
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     

     

    Przypadkiem trafiłem na stronkie i od razu powrócił sentyment do VF.

    Byłem szczęśliwym choć szczęście nie zawsze sprzyjało posiadaczem egzemplarzu Honda V65 Magna VF1100C a.d. 1984 (sprowadzona z Kanady) w latach 2000-2004. Zrobiłem nią wtedy ok. 55.000km. Najdłuższa trasa Lublin-Bidford on Avon UK w 2001r. (ok. 2000km w jedną stronę przy czym powrót z Calais do Polski ok. 1300km bez odpoczynku – tyłek wytrzymał).

     

    Nie będę się rozwodził nad przeżyciami, bo każdy z nas ma ich podobnie. Skupię się nad motocyklem. Zawiódł mnie w zasadzie raz. W miesiąc po kupnie zrobiłem ok. 3.000km. Jeździłem gdzie się da. Motor miał wtedy przebieg ok. 50.000km. Później miała być trasa dookoła Polski i z Lublina bez przeszkód dotarliśmy do Krakowa, gdzie padło sprzęgło rozrusznika. Motor normalnie pracował. Zatrzymałem się po czym po uruchomieniu w silniku zaczęło walić jak stukanie młotkiem. Laweta i niezapomniane chwile w Honda Małopolska, gdzie po rozebraniu wskazano mi wyrobioną bieżnię sprzęgła (gear start clutch). Co ciekawe po zdjęciu pokrywy silnika korpus sprzęgła był poluzowany – rozkręcił się. Po ponownym złożeniu i odpaleniu dochodziły delikatne stuki stąd nie zaryzykowałem i pozostawiłem sprzęt do naprawy w serwisie co trwało 1,5 miecha. Niezapomniane chwile dlatego, że eksperci orzekli, że nie można ściągnąć samych zużytych elementów tylko komplet. Stąd naprawa zamiast 500zł wyszła ok. 2500zł (1/3 wartości motocykla). Byłem wtedy laikiem, tzn. zero pojęcia co jest w internecie i co można zrobić bez pośredników. Albo się nie znali albo mnie naciągnęli. tym bardziej śmieszne było, że części przychodziły pakowane pojedynczo.

    Po tym okresie przejechałem ok. 45.000km bez większych kłopotów.

    Dolegliwości w moim modelu:

    - brak możliwości całkowitego wyeliminowania ryby – dokręcenia główki ramy, obciążanie zbiornika paliwa, wymiana oleju w teleskopach, zmiana na inny rozmiar ogumienia. Najlepszy efekt dało ręczne wyważenie przedniego koła. Okazuje się, że na automatach jest różnie.

    - awaria wskaźnika rezerwy paliwa – nie naprawiałem

    - awaria czujnika temperatury (wł. wentylatora) – zastąpiony ręcznym włącznik przy kierownicy,

    - awaria instalacji elektrycznej – zanik napięcia w zasilaniu oświetlenia reflektora – prawdopodobnie przerwał się jeden z przewodów wewnątrz. Usterka b. ciężka do zlokalizowania. Naprawiłem bypassem.

    - po przebiegu ok. 60.000km zwiększona konsumpcja oleju,

    - po zmianie oleju na pieprzony Aral znaczne poślizgi sprzęgła przy prędkości obrotowej ok. 5-6tys. Powrót na Motul rozwiązał nieco ten problem choć zapewne trzeba było pokusić się na wymianę tarcz.

    - zanikanie kierunkowskazów – dziwne uszkodzenie; kierunkowskazy raz działały raz nie. Od przypadku do przypadku. Nie wykryłem uszkodzenia, podejrzewałem kondensator.

    - w miarę przybierania km coraz bardziej słyszalny rozrząd, klepanie szczególnie przy niskich obrotach. Po 100.000km było to już bardzo wyraziste.

    Mój egzemplarz palił 5,6-9 w zależności od typu jazdy. Licznikowe V-max 220. Gdy czytam teraz na amerykańskich stronach biję się w pierś, że nie zawsze jeździłem tak jak zalecają. Tzn. jazda zawsze po nagrzaniu silnika i nie schodzenie poniżej 3500obr. na biegach 3-6. Z tego co pamiętam kontenplowałem czasem drogę na 6 przy 90 i to było ok. 2800obr. Zapewne gdybym był mądrzejszy i jeszcze nie zmieniał oleju na tańszy i rzadszy rozrząd byłby w lepszym stanie.

     

    Motocykl starałem się naprawiać sam, choć bez odpowiednich narzędzi było to b. trudne. Luz zaworowy i synchronizacje musiałem zlecać (tu miałem szczęście znajdując dobrego fachowca a byli też tacy, którzy mówili, że motor łapie rybę bo rama jest krzywa i jazda na nim to pewna śmierć buhahahhaha – tacy są niektórzy k.... fachowcy!)

     

    Podsumowując motor był wymagający i nie zawsze odwzajemniał się miłością. Sprzedałem bo był taki okres w życiu, że byłem zaginiony w akcji a i wizja bliskiej konieczności przeprowadzenia kosztownych napraw przy braku sałaty dopełniła reszty. Po 3 latach zafascynowałem się k1200rs. bmw oczywiście bije magnę w większości statystyk z wyjątkiem stylistyki ale ogromny sentyment pozostał. Dziś żałuję trochę tamtej sprzedaży aczkolwiek nie można mieć w życiu wszystkiego. Została mi jedynie bardzo dobra książka serwisowa Clymera (wszystkie modele ’83-’86). Wg. niej można cały sprzęt rozebrać, zamieść pod dywan i z powrotem złożyć.

    Jeśli są chętni – napiszcie adres maila – postaram się o skan. Za frajer w ramach miłości do V4. Na pewno książki nie sprzedam. Z jednej strony pamiątka a z drugiej może nadzieja, że jeszcze się kiedyś przyda...

     

    Cześć kolego,

    Minęło już sporo czasu od tego posta ale może jeszcze tu zaglądasz i może jeszcze masz ten skan książki. Jeśli tak to będę wdzięczny za przesłanie na maila. Miesiąc temu kupiłem magna v65 z 83 roku. Jest piękna i dopiero zaczynam przygodę z motorami. Mam zamiar w zimie trochę podpicowac chromy i naprawic drobne usterki typu zacinajaca się stacyjka, wymiana klocków itp. Na razie nie będę się brał za grube sprawy bo póki wszystko działa to lepiej nie ruszać. W przyszłości tak sobie marzę, że ją odrestauruję

×
×
  • Dodaj nową pozycję...