Skocz do zawartości

kobieta na motorze


dirne
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

nie wysylam fotek nieznajomym

 

uff, co za ulga. juz sie zastanawialam, czy aby nie mam za malej sciany :icon_rolleyes:)

 

 

zeby nie bylo OT

nie rob prawka, nie mysl o motocyklu, wracaj na konia

 

wroce na konia. juz robie podchody do pewnej stadniny. moze cos z nimi utarguje za jazdy...

 

a co do motocykli, hmm nie latwo trafic do mojego serca, a jak cos/ktos sie w nim juz pojawi... czaje sie na jakas motorynke, zobaczymy jak bedzie mi szlo i czy faktycznie polkne bakcyla. ale dziekuje za troske, jest jeszcze szansa, ze nie polkne;)

 

 

 

plec tu nie ma znaczenia. motocykl jest jak narkotyk dlatego odradzam kazdemu

 

ale czyz dla takich narkotykow sie nie zyje? gdy mialam swojego rumaka, bylam najszczesliwsza osoba pod sloncem. wszystko inne wobec tego bylo jakies takie mialkie... odstawilam konia z musu, nie z wyboru, no i nie wiem gdzie sie podziac. a teraz gdy czuje, ze byc moze mam w zasiegu reki erzac tej adrenaliny, tego uczucia, ktore towarzyszylo mi przy kazdym terenie, to kurcze... dziwnie mi z tym dobrze. do zakochania jeden krok;)

 

 

 

Ja niestety juz dwa lata temu odstawilam na bok moja kobylke, teraz tylko moto... caly wolny czas tylko moto... trza sie grubo zastanowic czy mozna pogodzic to i to albo do tego sie zmusic... a kon stoi caly czas i wypoczywa:)

 

 

ale tu nie ma co z czym godzic. kon sprzedany. pogodzilam sie z ta strata na jakis czas, poki nie bedzie mnie stac na utrzymanie konia. kon ewentualnie dorywczo, jak mi pozwola w sasiedniej stadninie pojsc na jakis uklad typu: pracuje, a w zamian jezdze. zreszta to wszystko pikus, niedlugo skoncza sie wakacje i wtedy dopiero beda wybory, jak przyjdzie sie zastanowic, jak wykorzystac swoj wolny czas. i ten nie-wolny tez;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O wiele łatwiej jest osobą jak to okresliłas "zielonym" na kursie bo nie są zepsuci

Jeżeli jeździsz jako pasażerka to juz masz wklepane pewne zasady i powiem Ci że nawet TO bedzie Ci przeszkadzało...więc już jak siedziałas na motocyklu to jesteś "troche zepsuta" :icon_rolleyes:

A NAJBARDZIEJ TWÓJ FACET BEDZIE CI PRZESZKADZAŁ (bo oni nie pomagają)

Ja tak miałam, ale nie z facetem ale moja całą zmotoryzowaną rodzinką która bała się że chyba im przyniose wstyd!

A co do zdawania i egzaminu to jest tylko i wyłącznie FUKS, jednym udaje się zdać za pierwszym razem a innym nie...

POWODZENIA!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sie rozczytalem, że postanowiłem coś napisać od siebie. Wiec, tez nie mogę zyć bez tego, chcialem sobie kupic jakies enduro na wakacje,żeby sobie pocwiczyc jazde itp., juz mialem prawie kupione, ale rozmyslilem sie w ostatniej chwili. Doszedlem do wniosku, że zostawie sobie te 2tysiaki, które mam uzbierane, rodzice dolorza mi i planuje wybrac sie w pazdzierniku na prawko A i B. Wlasnie tez nie wiem czy dobrze robie, robiac odrazu A i B, i czy nie lepiej na wiosne. Hmmm...... Ale chyba pojde teraz w pazdzierniku, w styczniu 18 i na wiosne planuje kupic jakiegos fajnego, lekkiego chopperka na poczatek( bedzie to moje pierwsze moto, jak mi sie uda) dlatego musi byc odpowiednie. Wakacje sie koncza i juz mi sie nie oplaca kupowac zadnego moto teraz na sile, teraz pozostaje nauka;/;/;/;/, i marzenia (ktore zamierzam spelnic).

 

Pozdrowiam motorzystki:P:P:P!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O wiele łatwiej jest osobą jak to okresliłas "zielonym" na kursie bo nie są zepsuci

Jeżeli jeździsz jako pasażerka to juz masz wklepane pewne zasady i powiem Ci że nawet TO bedzie Ci przeszkadzało...więc już jak siedziałas na motocyklu to jesteś "troche zepsuta"

 

hmmm, ale z kolei zastanawiam sie, jakie podjac po kolei kroki, jesli chce sama od A do Z uczyc sie jezdzic. prawko w przyszlym roku, poki co rozgladam sie za jakas 50siatka, na ktorej moglabym posmigac az opanuje podstawy. absolutnie tez nie chce, by uczyl mnie moj facet. no ale co? z ksiazka? czy na czuja? juz teraz, gdy szperam po forach i stronach o silnikach czuje sie dosc idiotycznie, zwlaszcza gdy probuje zrozumiec roznice miedzy czterosuwem a dwusuwem;) najchetniej oddalabym sie w jakies meskie, silne rece, ktore poprowadziliby mnie przez swiat motoryzacji... ale tak z kolei tez nie dobrze, bo ja jestem Zosia Samosia i wszystko chce sama :icon_mrgreen:

 

doradzcie, prosze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem lepiej jest zacząc od kat B. Katamaran jest prostrzy w prowadzeniu (wiem to nie jest argument), ale najwazniejsze jest obeznanie z ruchem drogowym.

To samo usłyszałam, jak zaczynałam kurs.

W Warszawie większośc szkół (wyjątek Pro-motor) prowadzi szkolenie na kat A w zasadzie na placu ( może 2 godziny spędzone na mieście z instruktorem jadącym w samochodzie za motocyklem !! :( )

Nie tyko w promotorze jeździ się po mieście z intruktorem za plecami. W imoli też.

A propos nauki od zera, nie urodził sie taki co by umiał wszystko ( z wyjatkiem tow. Lenina), więc naprzód.

Też zaczynałam od zera, nie ma się czego bać! :flesje:

 

 

doradzcie, prosze

 

1. Idź na kurs i naucz się podstaw

2. Kup sobie 50 i doskonal umiejętności

3. Zapisz się na egzamin i zdaj

4. Kup sobie tego rumaka :wink:

Edytowane przez Magda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm, ale z kolei zastanawiam sie, jakie podjac po kolei kroki, jesli chce sama od A do Z uczyc sie jezdzic. prawko w przyszlym roku, poki co rozgladam sie za jakas 50siatka, na ktorej moglabym posmigac az opanuje podstawy. absolutnie tez nie chce, by uczyl mnie moj facet. no ale co? z ksiazka? czy na czuja? juz teraz, gdy szperam po forach i stronach o silnikach czuje sie dosc idiotycznie, zwlaszcza gdy probuje zrozumiec roznice miedzy czterosuwem a dwusuwem;) najchetniej oddalabym sie w jakies meskie, silne rece, ktore poprowadziliby mnie przez swiat motoryzacji... ale tak z kolei tez nie dobrze, bo ja jestem Zosia Samosia i wszystko chce sama :flesje:

 

doradzcie, prosze

 

idz na kurs i juz :( kup sobie dobra ksiazke w stylu "motocyklista doskonaly"(polecam!) i doksztalcaj sie tym, przeczytaj jeszcze tematy Tomka Kulika na tym forum. nikt cie na kursie nie bedzie poganiac i dzasz rade. a upadki przy kreceniu 8 nie bola tak bardzo :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja na moto wsiadlem od zera... na kursie..wczesniej to tylko rower z dwoch kolek byl... tez pekalem czy dam rade... oczywiscie jak to w naszym kraju pieknym bylem w grupie z kursantami kat B... jako jedyny rodzynek (B juz mialem od kilku lat)...i jako jedyny rodzynek oblalem egzamin wew z przepisow (za 4 razem mi sie udalo) bo w koncu rutyniarz juz jestem i znam wszystkie znaki to po co sie uczyc..a jednak.. dobrze mi zrobilo odswierzenie wiedzy....

 

kurs wygladal jak wiekszosc... ja na moto z przodu, za mna kursant w L-ce (dwie pieczenie na jednym ogniu)... na placu "pocwicz sobie osemke...rob tak dlugo az sie nauczysz. potem zrobimy hamowanie awaryjne" - bez gleb sie nie obylo... nie powiem jakies tam rady dostawalem, ale o przeciwskrecie dowiedzialem sie z forum... reszte wiedzy teoretycznej poza forum czerpalem z "motocyklisty doskonalego"....

 

przyszedl czas na egzamin - zdalem..2 tyg pozniej dosiadalem juz swojego rumaka...a raczej zaprzeg konny (tak fazerka to moj pierwszy sprzet)... nie powiem lekko nie bylo na poczatku (nowozakupionym potworem musialem wrocic do domu 400km )

 

kase odkladalem rok...reszte pozyczylem.... zeby bylo na ubranie jeszcze i formalnosci.

 

nikt mnie nie uczyl... uczylem sie sam... wyczytalem cos nowego - ubieralem sie i jechalem sprawdzic czy to dziala ... ciagle sprawdzam... dwie gleby nauczyly mnie pokory... wtedy tez czesciej mogelm od rodziny uslyszec - sprzedaj to i kup auto.... ale nie .. nie ma takiej opcji nawet

 

wsrod znajomych nikt nie mial sprzeta.... kiedy ja kupilem zaczelem ich zarazac bakcylem... teraz moje grono poszerzylo sie o nowych znajomych - motocyklistow

 

fakt ze jezdzilem juz samochodem pomogl mi ogarnac miasto z prespektywy motocyklisty...

 

na prawko najlepiej zapisac sie teraz po nowym roku pewnie bedzie znowu drozej... a wyjezdzic godziny na wiosne takie moje skromne zdanie.

 

tak ze zapisuj sie na kurs..i jesli instruktor bedzie z dupy.. to cwicz to co podpowiada literatura... a egzamin bedzie formalnoscia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Skuter to dobry pomysł. Pozwala się oswoić z jazdą na dwóch kółkach. W zeszłym roku kupiliśmy mojej dziewczynie skuter. Wtedy jeszcze nie myślała o tym żeby robić prawo jazdy. Początki były trudne, bała się jeździć szybciej niż 40 km/h ale jak się potem rozbrykała to jazda max 60 km/h zaczęła ją wkurzać i stwierdziła że zapisze się na kurs. W sobotę zdaje egzamin, praktyczny. W zeszłą sobotę sprzedaliśmy skuter i szukamy CB500-tki dla niej ...

 

W zeszły weekend moja dziewczyna zdała egzamin za pierwszym podejściem :wink: Tak się tylko chwalę ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Kasiu !

Po pierwsze nie przejmuj sie co inni mówią tylko zrób prawko i jeździj, jak cię to znudzi to odpuść.

Zaczynałem od rowerka z motorkiem w wieku 12 -14 lat . Od 14 do 16 jeździłem na motocyklu SHL 175 po chodniku i uliczkach bocznych i po otrzymaniu prawka w wieku 16 lat już śmigałem po Polsce. Ale zawsze mnie ciągnęło na moto . I sens jest wtedy w jeździe kiedy cię to rajcuje.

Ucz się powoli i dobrze - jak najmniej gleb zaliczaj.

Sukcesów

Krzysztof

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tyko w promotorze jeździ się po mieście z intruktorem za plecami. W imoli też.

 

Ostatnio widziałem motocykl z jakiejś szkoły na którym za kursantem siedział instruktor ale w krótkich spodenkach i koszulce :D Czyżby to Imola ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja chcałam jezdzić od zawsze, to ja namówiłam mjego faceta na zakup motocykla. musiłam niestety jeszcze troche opczekać z prawkiem bo miałam 15 lat jak zaczęłam jezdzić po polnych drogach. jak juz mogłam robic prawko to okazało sie że nie dostane kasy na prawko na motocykl :banghead: nadal jezdziłam jako plecak. Wyjechałam do USA gdzie mogłam poczuć prawdzimy klimat motocyklowy. Po powrocie jeszcze w styczniu zapisałam sie na prawko i od marca już kreciłam 8. Powiedziałam sobie że nie jestem babą za kółkiem (bo można było juz zobaczyć po tym jk jezdze samochodem) i jezdziłam, jezdziłam, jezdziłam....

 

Prawko zdałam w lipcu (paskude terminy w WORD) nie miałam jeszcze papierka jak opdbierałam motocykl mezowi i śmigałam po mieście. Potem pojechałam sama na zlot motocyklowy i osiwadczyłam mężowi że jak chce jezdzić to musi sobi kupić motocykl..... kupił!

 

Dziweczyny niepoddawajcie sie!!!!

Hangaround AMAZONS WMC

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...