Skocz do zawartości

Robienie prawa jazdy A2, bez wcześniejszej jazdy


Mjet
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Motocyklista doskonaly wspaniale odswietla amerykanski poziom nauki jazdy !

 

Te jego dwie pozycje mozna skrocic do kilkustronnej broszury, reszta to tak jak bys puscil kompresor aby bulka byla / wyrosla wieksza a w srodku nic tylko cieple powietrze.

 

Sportowe to dla mnie sportowe, a turystyczne, to turystyczne. Jezeli ktos pisze o sportowym, to dla mnie mowi o sportowym. Nastepnym razem moze zejdz na ziemie i pozostan przy normalnosci a nie pisz o czyms czego niemasz na mysli.

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście z podstawowego kursu niczego nie wyniosłem, (...)

 

za bardzo skupiasz się na swoim, jednostkowym doświadczeniu, swoim podejściu do jazdy, itd. przeciętny kowalski uważa że niczego uczyć się nie musi, bo jeździ doskonale, na kursy doszkalające pieniędzy mu szkoda (podobnie jak na porządny serwis motocykla - wystarczy popatrzeć w dziale mechaniki ile jest pyskowania na porady pt. nie umiesz to jedź do mechanika), a potem faktycznie - z takim podejściem że kurs niczego nie nauczy (czyli nawet uważać nie trzeba, ani się uczyć) wsiada na 100-120KM w 600ccm robić sobie tor z ulicy, a potem płacz w internetach jak to młody bezsensownie zginął. uczenie sportowej jazdy bez torów do wykorzystania takich umiejętności (czyli kiedy zostają ulice) to proszenie się o kłopoty. uczenie sportowej (czyli, nie czarujmy się, szybkiej i agresywnej) jazdy ludzi, którzy ledwie ogarniają podstawy to proszenie się o kłopoty ^2. dowód anegdotyczny że komuś się udało upada w świetle statystyki, która wyraźnie pokazuje że najczęściej sprawcami wypadków są młodzi kierowcy z niewielkim doświadczeniem, w przypadku motocykli przeważnie ze "sportowym" zacięciem (czyt. nie mniej niż 600ccm i 100KM "żeby się nie znudził")

 

dlaczego mam wrażenie, że powtarzam kolejny raz to samo, a argumenty odbijają się jak groch od ściany? zupełnie jakbym powtarzał kolejnemu napalonemu małolatowi że hornet czy cebra to nie jest dobry wybór do nauki jazdy, te same argumenty, to samo przekonanie o własnej "kuloodporności"

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...... dowód anegdotyczny że komuś się udało upada w świetle statystyki, która wyraźnie pokazuje że najczęściej sprawcami wypadków są młodzi kierowcy z niewielkim doświadczeniem, w przypadku motocykli przeważnie ze "sportowym" zacięciem (czyt. nie mniej niż 600ccm i 100KM "żeby się nie znudził")

 

No ale to jakby potwierdza że te kursy niczego nie uczą ;).

To oczywiście tylko taki żart, a jednak statystyki są nieubłagane; w krajach w których egzamin na pj jest formalnością ergo kurs uczy właściwie tego żeby ruszyć, zahamować i poznać podstawowe przepisy wypadków jest dużo mniej niż u nas. Ot po prostu rozsądku i poszanowania dla innych na żadnym kursie nie nauczysz ;).

Edytowane przez Wertyder
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale to jakby potwierdza że te kursy niczego nie uczą ;).

To oczywiście tylko taki żart, a jednak statystyki są nieubłagane; w krajach w których egzamin na pj jest formalnością ergo kurs uczy właściwie tego żeby ruszyć, zahamować i poznać podstawowe przepisy wypadków jest dużo mniej niż u nas. Ot po prostu rozsądku i poszanowania dla innych na żadnym kursie nie nauczysz ;).

 

ad. 1. owszem, cały czas mówię o tym, że pytający zazwyczaj wybiera kurs najtańszy i najwygodniejszy, a nie efektywny czy profesjonalny. dlatego warto polecać te lepsze i upowszechniać świadomość, że nie musi być tak beznadziejnie

ad. 2. chętnie się dowiem jakie to kraje. w usa np. o ile mi wiadomo poziom bezpieczeństwa na drogach jest bardzo kiepski, kursów nauki jazdy praktycznie tam nie ma, większość uczy się za dzieciaka jeżdżąc z rodzicami "na zeszyt", a poziom nasycenia motoryzacją jest znacząco wyższy niż w Polsce. jakie są więc te najbezpiecznie kraje w których egzamin na pj jest formalnością?

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w krajach w których egzamin na pj jest formalnością ergo kurs uczy właściwie tego żeby ruszyć, zahamować i poznać podstawowe przepisy wypadków jest dużo mniej niż u nas

 

Wertyder

 

Zechcesz wymienic te kraje ?

 

Wbrew pozorom w USA jest na kat A egzamin, ktory nie zostaje zdany przez kazdego wiec juz na starcie mowisz o czyms co jest zgola inne !

 

Problem w PL moim zdaniem lezy po czesci gdzie indziej. Z racji przekonania o narodowej wybraniu Polacy Maja zupelnie inna mentalnosc, tak mniej wiecej

 

- moze i inni potrzebuja wiecej godzin ale JA tylu nie potrzebuje, bo JA jestem orlem !

 

- moze inni nie ogarna lytra, dla mnie to nie problem

 

Pozniej w realu okazuje sie, ze jednak wiecej godzin by sie przydalo i, ze real zweryfikowal wlasne poglady i sprzet laduje na otomoto jako nofka a wlasciciel albo w szpitalu albo na cmentarzu.

 

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sportowe to dla mnie sportowe, a turystyczne, to turystyczne. Jezeli ktos pisze o sportowym, to dla mnie mowi o sportowym.

 

Moim zdaniem to niepotrzebna kategoryzacja.

 

Umiejętności opanowania sprzętu - to jest to, czego człowiek potrzebuje (nieważne jak to nazywasz). Jeśli ćwiczysz sportową jazdę, to potrafisz wykonać znacznie gwałtowniejsze manewry, a to może Ci później uratować Twoje 4-litery, gdy na drodze zdarzy się skrajna sytuacja.

 

Z jazdą na 2oo nie mam dużego doświadczenia, tak naprawdę dopiero zaczynam po kilkuletniej przerwie, ale mam duże doświadczenie w jeździe sportowej autem (ćwiczenia, kursy, starty w rajdach amatorskich). Dzięki temu, że za młodych lat interesowałem się rajdami, ćwiczyłem, robiłem kursy bezpiecznej / sprotowej jazdy, udało mi się co najmniej raz wyjść z poważnej opresji (pułapka na drodze) - ale to tylko dzięki temu, że na treningach nie żałowałem sprzętu i wyrobiłem sobie dobre nawyki. Tak, jeździłem sportowo (na treningach), ale na drogach jeździłem przepisowo.

 

Podejrzewam, że z jazdą na 2oo jest tak samo, to tylko przesiadka na 2 koła.

 

I teraz wracając do 2oo - tak, mam zamiar zapisać się na kursy, mam zamiar przejść do ostrych treningów i ćwiczeń. Chce poznać granice przyczepności i możliwości 2oo (ale NIE NA DROGACH PUBLICZNYCH), ale tylko po to, że gdy będę się kiedyś turlał przez doliny, wioski, miasta, góry, i gdy wydarzy się coś naprawdę skrajnego, to abym miał szansę z tego wyjść.

 

I tak, uważam, że ćwiczenie sportowej jazdy poszerza horyzonty. Uczy lepszego panowania nad maszyną. Ciągłe powtórzenia z szybkiego/sprawnego pokonywania zakrętów, ostrych dohamowań pozwala zrozumieć jakie są granice, a także wyrabia dobre nawyki - bo tylko to nam zostaje, gdy przykładowo wciskamy hamulec i się okazuje, że w układzie nie ma płynu, a przed nami... ; )

 

dlaczego mam wrażenie, że powtarzam kolejny raz to samo, a argumenty odbijają się jak groch od ściany? zupełnie jakbym powtarzał kolejnemu napalonemu małolatowi że hornet czy cebra to nie jest dobry wybór do nauki jazdy, te same argumenty, to samo przekonanie o własnej "kuloodporności"

jsz

 

Ale, ale, ale, czy Tobie wydaje się, że jeśli ktoś mówi, że na kursie prawa jazdy za dużo się nie nauczył, to oznacza to, że w ogóle odradza kursy prawa jazdy i poleca wsiadanie na 600-tkę?

 

Kurs prawa jazdy to podstawa, którą każdy powinien przejść. Moim zdaniem, każdy powinien się musowo rozwijać po kursie, bo jazda na 2oo to nie zabawa. ; )

 

Oczywiście wszystko co tutaj napisałem to moje zdanie, i oczywiście mogę się mylić. ; )

Edytowane przez Damian85
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ad. 1. owszem, cały czas mówię o tym, że pytający zazwyczaj wybiera kurs najtańszy i najwygodniejszy, a nie efektywny czy profesjonalny. dlatego warto polecać te lepsze i upowszechniać świadomość, że nie musi być tak beznadziejnie

ad. 2. chętnie się dowiem jakie to kraje. w usa np. o ile mi wiadomo poziom bezpieczeństwa na drogach jest bardzo kiepski, kursów nauki jazdy praktycznie tam nie ma, większość uczy się za dzieciaka jeżdżąc z rodzicami "na zeszyt", a poziom nasycenia motoryzacją jest znacząco wyższy niż w Polsce. jakie są więc te najbezpiecznie kraje w których egzamin na pj jest formalnością?

jsz

Nie wiem skąd wziąłeś "najbezpieczniejsze kraje", ja pisałem o mniejszej wypadkowości co akurat w przypadku Polski jest bardzo łatwe, bo w Unii to prawie wszędzie jest lepiej.

A choćby żeby nie szukać daleko nasi sąsiedzi Czesi, na Słowacji też łatwizna :).

W USA poziom wypadkowości jest chyba zbliżony do tego co u nas albo ciut wyższy. Biorąc pod uwagę że tam praktycznie rozdają prawko za frytki, a nasycenie motoryzacją olbrzymie to coś jest na rzeczy. Ale oczywiście wiem że im bardziej skomplikowane i bardziej upierdliwe egzaminy tym więcej zarabiają szkoły jazdy, wordy itd. więc rozumiem wzburzenie ;). System jest nie do ruszenia, a to że to ma bardzo mało wspólnego z BRD to już zupełnie inna sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wertyder,

 

zadna odpowiedz, to tez odpowiedz !

 

Cos tam slyszales, cos Ci sie o uszy obilo ale tak do konca, to niemasz bladego pojecia jak to gdzie indziej wyglada

 

USA niema jakieokolwiek ksztalcenia nauki jazdy. Cale PJ robisz w 2 - 2,5 h wiec o jakim szkoleniu wogole mowisz ? !

 

W porownaniu do PL dziela ich lata swietlne !

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem skąd wziąłeś "najbezpieczniejsze kraje", ja pisałem o mniejszej wypadkowości co akurat w przypadku Polski jest bardzo łatwe, bo w Unii to prawie wszędzie jest lepiej.

A choćby żeby nie szukać daleko nasi sąsiedzi Czesi, na Słowacji też łatwizna :).

 

ok, to mamy kraje o mniejszej wypadkowości, faktycznie poza nami większość eu. ok, mamy krótszy kurs i łatwiejszy egzamin w czechii. tyle, że to nie dowodzi bynajmniej iż poziom bezpieczeństwa wynika z uproszczenia kursów czy egzaminów. potwierdza to choćby proste porównanie z usa, gdzie wypadkowość (na szybko znalezione: średnio ilość zabitych w pl (87) jest niższa o ca. 20% od średniej w usa (103, 107?), a niektóre stany np. południowe potrafią mieć 2x średnią krajową (ponad 200 ofiar w przeliczeniu na mln mieszkańców), najlepszy wynik DC jest wyraźnie niższy od bodajże najlepszej w eu szwecji, itd). jakiś czas temu czytałem, że poziom wypadkowości młodych kierowców w gb wzrósł wyraźnie po kolejnych falach emigracji, kiedy nauka przez członka rodziny zamiast kursu zaczęła być nadużywana

ergo: poziom bezpieczeństwa wynika z kultury jazdy, a tej obniżenie standardów egzeminowania z pewnością nie poprawi. poprawić za to może albo podnoszenie restrykcji (wspomniana przez Ciebie słowacja i ich drakońskie mandaty od kilku lat) w tym szkolenia i egzaminowania, albo... to samo, tylko realizowane przez uświadamianie społeczeństwa przez długi okres czasu, również metodami administracyjnymi

 

BTW pamiętam, jak ubawiło nas, kiedy koleżanka opowiadała jak przyjechała do pl ze swoim chłopakiem, szwedem. nagle w środku lasu ten zjeżdża na parking, a zapytany co się stało, odpowiada że prowadzi już od 4 (? nie dam głowy za cyfrę) godzin i musi odpocząć. dla nas praktycznie nie do pomyślenia, przecież to chwila za kółkiem, więc w czym dla przeciętnego kowalskiego problem..? a oni to mają wbijane do głowy właśnie na kursach prawa jazdy. jak się nauczą podstaw bezpiecznej jazdy, jak większość społeczeństwa ma takie podejście, to może i egzamin nie być trudny. Polacy mają głębokie, bezpodstawne przekonanie o własnych umiejętnościach, przy lekceważeniu zasad bezpieczeństwa ze strony kierowców, oraz próbach poprawiania sytuacji przez urzędniczy zamordyzm ze strony administracji (co przy uporczywie kultywowanych szlacheckich tradycjach anarchistycznego liberum veto musi tworzy szkodliwy front wojenki)

 

natomiast: jak już kiedyś pisałem ten konflikt może zostać rozwiązny tylko od strony administracji, bo po stronie społeczeństwa nie da się odgórną decyzją zmusić wszystkich do posłuszeństwa, a po ich - można wydać dyspozycje. administracja powinna się wycofać z zaostrzania kar, a zająć podnoszeniem społecznej świadomości. oczywiście ten proces jest długotrwały i nie od razu jego efekty widoczne. szwecja pod tym względem mogłaby stanowić dobry przykład: tam administracja szuka możliwości poprawy sytuacji, jeśli dochodzi do wypadków, a nie tylko winnych w postaci kierowców i ich "nadmiernej prędkości"

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie.

Kultura to jedno, restrykcyjne egzekwowanie przepisów to drugie. Żadne egzaminy nie nauczą ludzi rozsądku i poszanowanie prawa (w BRD rozumianego jako poszanowanie innych uczestników ruchu). Co ciekawe to u nas nie wiem czy nie największy (piszę z pamięci) udział w liczbie ofiar na drogach mają piesi - samo to pokazuje gdzie jesteśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ROTFL! kolejny wypadek gi joe na autostradzie pod wrockiem - zaparkował jeden drugiemu w tył. kolejny dowód na żenujący poziom umiejętności kierowców, którzy mimo wyrastania w środowisku przesiąkniętym motoryzacją, przy zbyt liberalnym podejściu do edukacji drogowej nie potrafią jeździć

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dali Auta / motury a jezdzic nie nauczyli :icon_mrgreen: myslec notabene rowniez :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W każdej szkole bezpiecznej jazdy ciągle powtarzają, że z kierowcami się bardzo ciężko rozmawia. Zdecydowana większość jest przekonana o własnej zajebistości. Nikt nie dopuszcza do myśli, że jest słabym kierowcą. Przecież przejeździli setki tysięcy kilometrów - jeśli nie miliony - ale właśnie chodzi o to, że tylko je przejeździli i na tym kończy się doświadczenie kierowcy. Większość nie potrafi nawet efektywnie zahamować autem z ABS. To samo tyczy się trzymania bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu.

 

Na drogach tak naprawdę mamy MASY, HORDY bezmyslnych, zadufanych w sobie dzieci, które pojęcia nie maja co robią, ani o prawach fizyki. Gdyby mieli pojęcie, to codziennie nie ginęłoby 10 osób (srednia w Polsce).

 

To samo tyczy się motonitow. W końcu chodzi o ludzi, a nie o to na czym dupę posadzą.

 

Więcej pokory. : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...