Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Na wstępie muszę się przyznać, że "na poważnie" zacząłem myśleć o zakupie motocykla po zmianie prawa, zezwalającego kierowcom puszek dosiadać 125-ek. Zanim stanę się (przynajmniej dla niektórych) obiektem hejtu, napiszę jeszcze, że zawsze "kręciły" mnie motocykle, ale ograniczone fundusze i czas nie zawsze pozwalają na zrobienie prawka, zakup "poważniejszej" maszyny i odpowiedniego stroju, szczególnie, kiedy się nie wie, "jak to jest" w praktyce.

 

I teraz pytanie właściwe: Wiem, że o chinolach opinie są różne, jednak model z tematu jest w takiej cenie, że bez szczególnego bólu można stać się posiadaczem nowego motocykla. Nie oczekuję cudów, jeśli chodzi o kulturę pracy silnika, jakieś drobniutkie usterki itp. jednak chciałbym, żeby zakupiony sprzęt był względnie niezawodny (czyli bez poważniejszych samoistnych awarii) i żeby dało się nim nawinąć parę tysiaków kilometrów ;) I zastanawiam się: Czy warto inwestować w nową 123, czy jednak odpuścić sobie i poszukać używek w podobnej cenie? Tylko tu pojawia się problem tego, jak są nieraz jeżdżone 125-ki... Jeśli używki Waszym zdaniem będą pewniejsze od nowego chińczyka, to jakie są warte uwagi? Chodzi mi o spalanie na poziomie +/- 3l, gdyż motocykl ma być przyjemniejszą, ale i oszczędniejszą alternatywą dla samochodu, nie musi rwać i pędzić jak średnia 500, ale miło by było te 90km/h wyciągnąć. I kolejna ważna dla mnie kwestia - miło by było, gdyby dało się przejechać te 100 - 150km bez wrażenia złamania tyłka i przykurczu nóg, ponieważ chciałbym czasem wyskoczyć gdzieś trochę dalej i nie dochodzić do siebie przez resztę dnia po podróży ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miło by było, gdyby dało się przejechać te 100 - 150km bez wrażenia złamania tyłka i przykurczu nóg, ponieważ chciałbym czasem wyskoczyć gdzieś trochę dalej i nie dochodzić do siebie przez resztę dnia po podróży ;)

 

No z tym to będzie ciężko na jakiejkolwiek 125tce.

 

Chińszczyzny nie polecam. Lepiej rozejrzyj się za czymś w stylu Suzuki GN125 (ładny, prosty jak budowa cepa, bezawaryjny, serwis kosztuje śmieszne pieniądze) czy Yamaha YBR 125 (też fajny sprzęt, wg mnie brzydszy od GNa)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi, mam jeszcze trochę czasu na przemyślenia, bo szykuję się (jeśli wszystko pójdzie ok) na następny sezon. Czyli wychodzi na to, że lepiej patrzeć na nawet nie najmłodsze motocykle używane, niż kupować nowego chińczyka... Troszkę przerażała mnie perspektywa poszukiwania motocykla o tak małej pojemności w tym kraju (pełno ofert "igiełek" po statecznych starszych panach, zadbanych, bezwypadkowych, jako drugie moto it. itd. a całość z wierzchu wypicowana, zaś technicznie na złom), dlatego pytałem o Junaczka. Z ciekawszych motocykli używanych w klasie 125 to jeszcze znalazłem hondę shadow - dość mocna, wygląda na wygodną jak na 125 i "wiaderko" 125, chociaż tu mam wątpliwości, czy dostanę coś za mniej niż 5 tysięcy, czym da się jeszcze parę sezonów przelatać nie pakując kupy kasy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz śmiało spróbować z junakiem lub z rometem. Tych dwóch dystrybutorów w Polsce dobrze funkcjonują i współpracują ze sobą. Dzięki temu jest już dobry dostęp do części, pomoc techniczna oraz dostęp do części przez internet bądź zamawianie części telefonicznie.

Pamiętaj że nie możesz oczekiwać cudów jeśli chodzi o wykonanie. Motocykl jest tani więc producent musiał na czymś zaoszczędzić. Plastiki są słabej jakości, opony, napęd, oświetlenie, siedzenia, reszta motocykla jest do przyjęcia. Musisz pamiętać że jeśli nie masz obycia mechanicznego oraz warunków warsztatowych będzie ci ciężko z tym nabytkiem. Niestety serwisy powoli się przekonują bądź dopiero doskonalą w naprawach tych motocykli, chodź jest to konstrukcja cepa. Każdy może dostać autoryzacje serwisu rometa bądź junaka, nawet Heniek który ma kanciape w zawińdziu. Firma chce mocno wskoczyć na rynek i się rozwijać dlatego pcha się wszędzie, ale niestety Heniek nie ma pojęcia o obsłudze i naprawie motocykli i psuje kentom moto, narzekając że to chińskie gówno. Tak może się stać i w twoim przypadku, serwis naprawi ci jedną rzecz na spierdoli trzy następne. Dlatego musisz umieć trzymać klucz w ręce. Części są śmiesznie tanie, dobrze utrzymany i dopieczony egzemplarz będzie długo wozić dupsko.

Ja sam mam chińczyka i uważam że dobrze wybrałem. Bałem się kupić używkę bo już parę motocykli miałem i każdy był spierdolony bardziej lub mniej prze heńków. Wolałem chińską nówkę niż stary grzebaną japonie łataną na kipę i szarą taśmę. Mam już nakulane 21000km i nic się nie sypie. Chodź na początku miałem problemy z serwisem który właśnie pierdolił robotę, sam się wziąłem za przeglądy i wymianę części eksploatacyjnych i dlatego ciesze się cały czas z jazdy i bezawaryjności, nie bałbym się w tym momencie wsiąść i pojechać nim nad morze i z powrotem w góry. Ale o maszynę trzeba dbać i co drugi lub trzeci weekend albo po każdym myciu siąść i zrobić sobie przegląd. Posprawdzać koła i ciśnienie, szprychy (jeśli koła są szprychowe), naciąg i stan łańcucha, oświetlenie, przejrzeć ramę i popróbować po dokręcać śruby które mogą lecz nie muszą luzować się od wibracji, sprawdzić czy jest ładowanie akumulatora, przejrzeć silnik, stan oleju, stan przewodów podciśnieniowych itd itd. Wtedy unikniesz wielu usterek które mogą wystąpić w pierwszych 6000km, dalej już raczej nic cię nie zaskoczy bo moto się ułoży, a poza tym poznasz je i będziesz wiedzieć na co bardziej lub mniej zwracać uwagę.

Natomiast jeśli nie potrafisz trzymać klucza w ręce, zostaje ci stara japonia którą mam nadzieje kupisz z dobrych rąk i trafisz do warsztatu który wie co robi. Powodzenie w przygodzie z motocyklem.


Acha, nie oczekuj demona prędkości. Przy 125 da się osiągnąć 100 lub z wielkim trudem 110km/h. Najlepszą prędkością do podróżowania to 80.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michoł, dzięki za rozpisanie się - idealnie ująłeś mój dylemat - japończyk w stanie "niewiadomym" czy nowy chińczyk. Jeśli chodzi o mechanikę, to niestety jestem z nią trochę na bakier, ale mój znajomy jest mechanikiem i myślę, że "po koleżeńsku" udzieli mi korepetycji z podstaw, a sam piszesz, że nie są to jakieś skomplikowane maszyny. Dokręcić śrubę coprawda umiem, ale lubię wiedzieć, co robię, więc małe szkolenie będzie konieczne, ale możliwe. Jeśli chodzi o warunki warsztatowe, to dysponuję garażem (coprawda trochę zatłoczonym, bo stoi tam mój samochód i CBF600 ojca, ale zawsze własny mimo, że ciasny, a i narzędzia się znajdą).

Co do oczekiwań, to są to +/- w kolejności:

 

1. Ekonomia

2. Cena (przymusowo niestety...) i względna bezawaryjność

3. Wygoda (oczywiście w kategorii 125, więc cudów nie będzie, tymbardziej za tą cenę)

4. Osiągi

 

Jakbym chciał szybkości, to szukałbym aprilli RS125, tylko pytanie: Po co? Wtedy moim zdaniem już lepiej zrobić kat. A i szukać większej pojemności, spalanie wyjdzie na podobnym poziomie, a komfort i możliwości maszyny o niebo większe ;) Nie wykluczam jednak wyprawy w 2 osoby np. nad rzekę w weekend jakieś 70 - 80km w jedną stronę. Koszt śmieszny, a jeśli da się jakoś przetrwać (moja żona zamiast po wzrost stała po włosy ;) więc jej będzie łatwiej) to maszyna spełni moje oczekiwania. Oczywiście może być tak, że złapę bakcyla i uda się odłożyć jakąś sensowniejszą kwotę i wtedy stanę się "pełnoprawnym" motocyklistą, ale na początek przygody taki "pierdek" spokojnie wystarczy, a pozwoli wyrobić dobre nawyki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę jeszcze dodać że wszystkie chińskie motocykle napędzane są silnikami japońskimi. Są to konstrukcje z ubiegłego stulecia a dokładniej z lat 80 - 90tych. Tak samo jak i mój sprzęt to idealna kopia yamahy Virago XV250 i każda jedna część pasuje od tego japończyka. Tak że, jeśliby nie było części chińskich od reki, to zawsze można sobie poradzić w ten drugi sposób. Więc na sam początek trzeba pogrzebać w necie i rozszyfrować po oznaczeniach silnika jaki to był japoński motocykl z 20 - 25 lat temu. Wtedy masz jasność co do obsługi silnika, czyli jaki filtr oleju idzie, jaki olej lać i ile, jakie luzy zaworowe itd. Nawet czasem zgadzają się schematy elektryczne. Reszta może się nie zgadzać. To tak jak kupujesz seata i wiesz że jest to volkswagen, ale inaczej wygląda i ma pozmieniane niektóre rzeczy, ale płyta podłogowa, zawieszenie, hamulce, silnik i jego osprzęt to to samo. W tym przypadku tych motocykli jest identycznie. Nie taki chińczyk straszny jak go opisują, po prostu trzeba się bardziej wysilić i doszukać się informacji na jego temat.

Więc zawsze będę każdemu powtarzać, kto będzie chciał kupić chiński motor, że jeśli nie jest nie masz żyłki mechanicznej i nie umiesz nic grzebać przy motocyklach, to ten wyrób nie jest dla ciebie i będziesz się męczyć. A dodatkowo będzie cię gnębić i nasza wspaniała społeczność, bo gdzie nie zaprowadziłbyś moto, to każdy mruczy pod nosem że znowu ktoś przyprowadził chińskie gówno i że dobrze że się mu spie**oliło. A ja twierdze że jeśli ktoś nie umie naprawić tego chińskiego gówna, w którym jest prawie zero elektroniki i nie trzeba mieć wyspecjalizowanych narzędzi, to jest dupa a nie mechanik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michoł, dzięki za rozpisanie się - idealnie ująłeś mój dylemat - japończyk w stanie "niewiadomym" czy nowy chińczyk. Jeśli chodzi o mechanikę, to niestety jestem z nią trochę na bakier, ale mój znajomy jest mechanikiem i myślę, że "po koleżeńsku" udzieli mi korepetycji z podstaw, a sam piszesz, że nie są to jakieś skomplikowane maszyny. Dokręcić śrubę coprawda umiem, ale lubię wiedzieć, co robię, więc małe szkolenie będzie konieczne, ale możliwe. Jeśli chodzi o warunki warsztatowe, to dysponuję garażem (coprawda trochę zatłoczonym, bo stoi tam mój samochód i CBF600 ojca, ale zawsze własny mimo, że ciasny, a i narzędzia się znajdą).

Co do oczekiwań, to są to +/- w kolejności:

 

1. Ekonomia

2. Cena (przymusowo niestety...) i względna bezawaryjność

3. Wygoda (oczywiście w kategorii 125, więc cudów nie będzie, tymbardziej za tą cenę)

4. Osiągi

 

Jakbym chciał szybkości, to szukałbym aprilli RS125, tylko pytanie: Po co? Wtedy moim zdaniem już lepiej zrobić kat. A i szukać większej pojemności, spalanie wyjdzie na podobnym poziomie, a komfort i możliwości maszyny o niebo większe ;) Nie wykluczam jednak wyprawy w 2 osoby np. nad rzekę w weekend jakieś 70 - 80km w jedną stronę. Koszt śmieszny, a jeśli da się jakoś przetrwać (moja żona zamiast po wzrost stała po włosy ;) więc jej będzie łatwiej) to maszyna spełni moje oczekiwania. Oczywiście może być tak, że złapę bakcyla i uda się odłożyć jakąś sensowniejszą kwotę i wtedy stanę się "pełnoprawnym" motocyklistą, ale na początek przygody taki "pierdek" spokojnie wystarczy, a pozwoli wyrobić dobre nawyki :)

Używana Honda CM125/Rebel . Np. taka

http://olx.pl/oferta/honda-rebel-125-CID5-ID6X8Tl.html#a92816d859

Ma 2 zalety w stosunku do chinola :

- mocno nie potanieje (o ile w ogóle)

- bedziesz nią jeździł nie tylko na lawecie do warsztatu jak z chinolem

Tańsze chinskie piece 125 maja max. 8KM , w Polsce zyskują drugie tyle :D . A japonia standardowo ma 11kW/15KM z tej pojemności. 4T ogólnie mało palą , chińskie też . 2,5-4L/100km .

 

Jak chcesz szybciej to sam sobie podałes dobrego typa niemniej przy pałowaniu RS125 zezre 8-10/100 no i ryzyko zakupu truchła większe bo to młodzieżowy sprzęt.

Kochany pamiętniczku , właśnie spadł śnieg . I dlatego postanowiłem sobie kupić nowy motocykl :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Używana Honda CM125/Rebel . Np. taka

http://olx.pl/oferta/honda-rebel-125-CID5-ID6X8Tl.html#a92816d859

Ma 2 zalety w stosunku do chinola :

- mocno nie potanieje (o ile w ogóle)

- bedziesz nią jeździł nie tylko na lawecie do warsztatu jak z chinolem

Tańsze chinskie piece 125 maja max. 8KM , w Polsce zyskują drugie tyle :D . A japonia standardowo ma 11kW/15KM z tej pojemności. 4T ogólnie mało palą , chińskie też . 2,5-4L/100km .

 

Jak chcesz szybciej to sam sobie podałes dobrego typa niemniej przy pałowaniu RS125 zezre 8-10/100 no i ryzyko zakupu truchła większe bo to młodzieżowy sprzęt.

... a takim czymś jak RS raczej nie jeździ się spokojnie, kiedy już się umie ;)

Co do podanej przez Ciebie Hondy, to faktycznie ciekawa propozycja, a za taką cenę, to zawsze można to i owo zrobić za pozostałe pieniążki. Coprawda to nie mój "kierunek" (docelowo przy nieograniczonych funduszach pewnie jakiś szybki turystyk), ale w klasie 125 chodzi o względną wygodę, a ten sprzęt i ładnie wygląda, pytanie, na ile opis pokrywa się ze stanem faktycznym... Generalnie to śmiało brałbym używki, gdyby w Polsce nie było tak łatwo kupić odpicowanego bubla, który się zwyczajnie rozpada od środka. A tak myślę: "Jest gwarancja, to o nówkę nie będę musiał się martwić", a tu czytam, że mechanicy potrafią nieźle napsuć. A z kolejnej strony, to znów widzę, że do chinoli można japońskie zamienniki nieraz ładować. Tak więc im więcej wiem, tym głupszy jestem pomimo, że mądrzejszy ;) Ale mam czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu masz chiński odpowiednik właśnie tej Hondy Rebel

http://allegro.pl/motocykl-benyco-dark-star-125-na-prawo-jazdy-b-i4546360452.html

 

Tym samym chcę ci udowodnić że kupno chińczyka to tak jak byś kupował stary-nowy motocykl. Porównaj oba motocykle i zobaczysz że różnią się tylko wizualnie, reszta to ten sam diabeł. Jednak tak jak wspomniałem wykonanie jest trochę gorsze. Co nie zmienia faktu że posiadając takiego chińczyka, gdy coś się skiepści możesz zastąpić chińską cześć oryginalną hondoską, która będzie też tania bo jest to stary moto.

 

Mogę ci w skrócie podać przykłady tego co mi się zepsuło prawie od samego początku użytkowania. Padł czujnik tylnego światła stopu - koszt 20zł. Po około 1000km zaczęło cieknąć z kranika - chińczyk nie dął pod śruby kranika podkładek miedzianych uszczelniających - koszt 2zł. Po 2000km urwała się linka sprzęgła, kupiona linak od virago - koszt 60zł i działa do dzisiaj. Po następnych paru kilometrach ukruszył się przewód podciśnieniowy wychodzący z króćca ssącego do podciśnienia kranika, moto dostawało lewego powierza i nie chciało jechać, wymieniłem od razu wszystkie przewody podciśnieniowe i paliwowe - koszt 30zł. Po 8000km chiński łańcuch wyciągnął się jak plastelina i trzeba było zmienić napęd na markowy firmy RK japoński (również dedykowany do virago) - no tu to nie ma co oszczędzać 400zł. Po 12000km padła pompa hamulcowa przedniego hamulca, kupiona oryginalna używana pompa od virago - koszt 120zł działa zajebiście.

Takie są właśnie usterki które wystąpiły prze okres 3lat, to każdy nawet nowy moto z wielkie czwórki może się spieprzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mogę ci w skrócie podać przykłady tego co mi się zepsuło prawie od samego początku użytkowania. Padł czujnik tylnego światła stopu - koszt 20zł. Po około 1000km zaczęło cieknąć z kranika - chińczyk nie dął pod śruby kranika podkładek miedzianych uszczelniających - koszt 2zł. Po 2000km urwała się linka sprzęgła, kupiona linak od virago - koszt 60zł i działa do dzisiaj. Po następnych paru kilometrach ukruszył się przewód podciśnieniowy wychodzący z króćca ssącego do podciśnienia kranika, moto dostawało lewego powierza i nie chciało jechać, wymieniłem od razu wszystkie przewody podciśnieniowe i paliwowe - koszt 30zł. Po 8000km chiński łańcuch wyciągnął się jak plastelina i trzeba było zmienić napęd na markowy firmy RK japoński (również dedykowany do virago) - no tu to nie ma co oszczędzać 400zł. Po 12000km padła pompa hamulcowa przedniego hamulca, kupiona oryginalna używana pompa od virago - koszt 120zł działa zajebiście.

Takie są właśnie usterki które wystąpiły prze okres 3lat, to każdy nawet nowy moto z wielkie czwórki może się spieprzyć.

Kyrie elejzon :D trzebba to było utopić w rzece zanim zmarnowało Ci kilkadzieisąt godzin czasu i naraziło na postój - niespodziankę . To nie są powody do dumy.

 

. A tak myślę: "Jest gwarancja, to o nówkę nie będę musiał się martwić",

Za nielubianym psem bym taką gwarancją nie rzucił . Szkoda ręki.

 

Bocki 50ccm z tesko - rekordzista na serwisie miał 11kkm i już urwane mocowanie wahacza z tyłu :D.

 

Mogę jeszcze dodać że wszystkie chińskie motocykle napędzane są silnikami japońskimi. Są to konstrukcje z ubiegłego stulecia a dokładniej z lat 80 - 90tych. Tak samo jak i mój sprzęt to idealna kopia yamahy Virago XV250 i każda jedna część pasuje od tego japończyka.

Żaden japoniec nie wyszedłby z wysp na cały świat wraz z marką i uznaniem gdyby robił to co robią teraz chinole moca tylko i wyłacznie taniej siły roboczej i zwązanej z tym niskiej ceny wyjściowej. To są silniki tworzone tanimi rączkami , na szybko , bez testów z technlogią "kopiuj => wklej" bez wnikania w szczegóły. Dlatego szybko kończą się łożyska na wale korbowym , zawory wpadają w gniazda , krusza się powierzchnie krzywek wałków rozrządu , pękają dźwigienki zaworowe etc etc .. . Ta lista jest zajebiście długa i dlatego właśnie mam w dupie tzw. gwarancję w tym wypadku.

Co innego pojazdy typu YBR125 , w sumie też chińskie , ale Yamaha strzelała z bicza przy procesie produkcji i kontroli jakości. Takie produkty z chin można kupować.

Nei musze mówić że sprzedanie tej nieudolnej kopii Rebla będzie trudne chyba że za 1500-2000zł .Natomiast odsprzedaż Rebla nawet za cenę zakupu powinna być dużo łatwiejsza.

Edytowane przez janosikkk

Kochany pamiętniczku , właśnie spadł śnieg . I dlatego postanowiłem sobie kupić nowy motocykl :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janosikkk ale sam zobacz jakie są ceny tych części i są dostępne od ręki. Trzeba wiedzieć tylko konkretnie o jaka części ci chodzi i nie wolno wypowiadać chińskiej marki a japońską, a wtedy wszystko jest proste.

Motor nigdy mi nie strzelił focha na trasie 150km od domu. Wszystko się powoli sypało i przy każdej okazji oględzin wiedziałem co mam robić. To nie były niespodzianki. Takie usterki to pikuś, nie spędziłem przy nich dużo czasu. Wypaliłem 10 fajek popijając 3 browarami i było zrobione :) Tylko że ja lubię grzebać przy motorze, jak ktoś nie lubi to nawet nie wolno patrzeć mu na chińczyka.

Jak by to były takie rzeczy jak wypalony zawór, walnęła panewa, łożyska wału się wykulkowały, skrzynia padła albo się skleszczyła, ukurwio śrubę od mocowania amortyzatora, zerwał się łańcuch i zrobiło dziurę w karterze czy spłonęła wiązka przy przekaźniku rozrusznika albo upaliło regulator napięcia, to to są usterki. A tu nic się nie dzieje. Czasem nawet pojeżdżę sobie trochę po leśnych drogach i rama też nie chce pękać.

Zresztą nadeszły takie czasy że płaci się za znaczek, a i tak wychodzi to z jednej fabryki. Pytanie jest tylko czy ktoś chce kupować znaczek i się podniecać że jest fajny, czy podchodzi do sprawy czysto ekonomicznie. Więc skoro nie widać różnicy, to po co przepacać?

Uważam że jeszcze parę latek i nie będzie w ogóle w ofercie wielkie czwórki małych pojemności, wypchnie ich china która coraz lepiej robi te motorki. Zresztą, gdyby się cofnąć w czasie do lat wczesnych 80tych, to takie samo zdanie mieli nasi dziadkowie o japońskich motocyklach. Japonia to było gówno, tylko BMW, Triumph, Jawa, Junak i reszta WSK, WFM itd. No i co się stało, gdzie te europejskie motocykle? Zdechło i japonia wygrała, teraz dzieje się to samo. To gówno nadchodzi i atakuje z każdej strony, jeszcze trochę i nie będzie wyjścia tylko china na około będzie wwiercać się oczy. Pieprzony chiński armagedon nas zaleje, a to dlatego bo zniszczyliśmy sami marki europejskie wybierając właśnie japońskie motocykle.

No dobra, rozpisałem się z tymi przemyśleniami. Ale wychodzi na to, że trzeba już dziś zacząć uczyć się naprawiać to chińskie gówno, bo inaczej nie nadążymy za tym światem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba zartujesz w tych swoich wypowiedziach o motocyklach w latach 80 tych - w PRL w tych czasach to byla najwyzsza polka motocykli

na ktora stac bylo garstke ludzi. W latach 60 tych taka opinie o japonskich motocyklach ( kiepska ) mieli anglicy czy amerykanie, ale b.szybko sie to zmienilo.

 

Co do chinczykow, tak to sa kopie starej japonii, tyle ze wykonane z gorszych materialow i po prostu gorzej zrobione, tolerancje czesci i sam montaz jest kiepski

wiec cudow sie nie spodziewaj. Wystarczy wejsc na forum wspolczesnego Junaka i troche sobie poczytac co ludzie pisza o problemach mechanicznych.

Jasne ze zamiany padajacych chinskich czesci na stare japonskie uzywki powoduje ze motocykl przestaje sie psuc :).

Ale w takim razie lepiej kupic stara japonie w tej klasie, wyremontowac ja i miec silniejszy, niepsujacy sie motocykl przez nastepne kilka lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamie, niestety ale ja byłem tak urobiony przez mojego dziadka, który chorował na triumph-a (niestety nie pamiętam jaki model) ale z braku pieniędzy jeździł Junakiem M10 którego kupił nówkę na raty.

Twoja wypowiedź jest bardzo trafna. Trzeba wybrać, czy odnawiać stara japonie, czy popoprawiać nową chine. To pytanie musi sobie zadać już kupujący.

 

Ja tylko mówię z mojego punktu widzenia, bo wybrałem chine z braku kasy. Miałem 7000zł i się bałem kupić używkę, bo parę razy utopiłem kasy na JX600 89r, na FZR600 92r., na GS500 i finalnie krótko bo się strasznie szybko posypała ER6 (poprzedni właściciel prawdopodobnie jak przebił chłodnice, to jeździł na wodzie i w zimę brok wypchnęło z głowicy, nie chciał mi się tego robić). Sparzyłem się strasznie starą japonią (ceny części pustoszyły mój mały portfel) i nie wiedziałem już co robić. Siadłem i zacząłem myśleć co tu kupić, i jakoś tak wyszło że kobita mnie namówiła żebym sobie kupił małego chopka, to będzie ze mną jeździć bo nie będzie się bać (a ja lubię zapieralać :) ). Straszna trauma to przesiąść się z 600 na 250. Ale przebolałem, baba ze mną chciała wszędzie jeździć i wtedy tak się wyciszyłem (bo tym pierdzi kółkiem nie da się szaleć). Ale odpocząłem bo motocykl prosty jak Ursus C-330 i tanioch z częściami oraz pełno używanych części (tłuki ten moto prawie niezmiennie przez chyba 20lat). Taka jest moja smutna historia.

Ale jeszcze tak sobie myślę żeby sprzedać wszystko (nawet moją kobite) i kupić sobie fazera 600 z 2008 i znowu tak pozapierdalać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamie, niestety ale ja byłem tak urobiony przez mojego dziadka, który chorował na triumph-a (niestety nie pamiętam jaki model) ale z braku pieniędzy jeździł Junakiem M10 którego kupił nówkę na raty.

Twoja wypowiedź jest bardzo trafna. Trzeba wybrać, czy odnawiać stara japonie, czy popoprawiać nową chine. To pytanie musi sobie zadać już kupujący.

 

Ja tylko mówię z mojego punktu widzenia, bo wybrałem chine z braku kasy. Miałem 7000zł i się bałem kupić używkę, bo parę razy utopiłem kasy na JX600 89r, na FZR600 92r., na GS500 i finalnie krótko bo się strasznie szybko posypała ER6 (poprzedni właściciel prawdopodobnie jak przebił chłodnice, to jeździł na wodzie i w zimę brok wypchnęło z głowicy, nie chciał mi się tego robić). Sparzyłem się strasznie starą japonią (ceny części pustoszyły mój mały portfel) i nie wiedziałem już co robić. Siadłem i zacząłem myśleć co tu kupić, i jakoś tak wyszło że kobita mnie namówiła żebym sobie kupił małego chopka, to będzie ze mną jeździć bo nie będzie się bać (a ja lubię zapieralać :) ). Straszna trauma to przesiąść się z 600 na 250. Ale przebolałem, baba ze mną chciała wszędzie jeździć i wtedy tak się wyciszyłem (bo tym pierdzi kółkiem nie da się szaleć). Ale odpocząłem bo motocykl prosty jak Ursus C-330 i tanioch z częściami oraz pełno używanych części (tłuki ten moto prawie niezmiennie przez chyba 20lat). Taka jest moja smutna historia.

Ale jeszcze tak sobie myślę żeby sprzedać wszystko (nawet moją kobite) i kupić sobie fazera 600 z 2008 i znowu tak pozapierdalać :D

Niestety nie udało mi się utopić na starej japonii. Zawsze jakoś tak wycyrklowałem między ceną a potencjalnymi kosztami naprawy że się polatało bezbolesnie . Kiedy kupiłem GR650 89 w 2005 z rozwalonym silnikiem to skończyło się na wymianie zaworów i napinacza , kafel w plecy ale całośc z wymianami , uszczelkami ,rejestracją i tak kosztowała 2,7koła , poszła 3 lata później za 3800 :D

GS500 95' w 2008 kupiony od forumowicza (na drugi dzien po zamieszczeniu ogłoszenia byłem po odbiór ) 2kzł w tym transport , zarejestrowany i opłacony , założyłem nową starą tarcze i klocki , razem ze 150zeta i ganiałem do 2011 . Poszedł z ładnym naddatkiem w tydzień .

Także , "sory gregory" ale nie kupuje twojej historii z pustoszącymi portfel wymianami . Złe wybory odnośnie metody naprawy lub problemy finansowe i przymus sprzedazy to łyknę . Ale nie widziałem gościa który zrobił "downgrade" na chinola i to jescze nowego.

Mamy tutaj paru asów ze świerzymi zakupami 125 czy 150 2-4 letnich z PRC z nadzorem technologicznym z PRC , już sił brakuje od podpowiadania co i jak tam poprawić żeby jakoś latało . Rdzewiejące po 4 latach powłoki galwaniczne przemilczę ...

Kochany pamiętniczku , właśnie spadł śnieg . I dlatego postanowiłem sobie kupić nowy motocykl :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...