Skocz do zawartości

PiotrEm

Forumowicze
  • Postów

    154
  • Rejestracja

Treść opublikowana przez PiotrEm

  1. Oj, żebyś się nie zdziwił. Jak ja założyłem owiewkę do mojej ybr250, to przy 100 km/h przestało mnie telepać na boki, a Vmax wzrósł do 10 km/h. Deflektor i Twój wzrost muszą do siebie pasować. To kwestia kilku centymetrów, czy wiatr trzęsie kaskiem, czy przelatuje nad nim. Samoloty też mają takie małe deflektorki na skrzydłach - niby nic takiego, a jednak 🙂 P.
  2. Czemu chcesz kupić motocykl, żeby spróbować motocyklizmu? Taniej jest na czyimś - są wypożyczalnie albo kursy doszkalające. Polecam to drugie. Nie chcę krakać, ale jak nigdy nie siedziałeś na moto, to biegów tak raz dwa nie ogarniesz. Mówię z autopsji; prawko kat. A mam od matury, 25 lat leżało w szufladzie, 6 lat jeździło skuterem i w końcu motocyklem - teoretycznie mogłem iść do każdej wypożyczalni i wziąć litra, albo do dealera na jazdę próbną (kaucja raptem 2000 zł). Nawet gdyby udało mi się ruszyć, to bym za bramę nie wyjechał 🙂, nie mówiąc o włączeniu się do ruchu czy lewoskręcie. Zainwestuj chociaż dwie stówki w doszkalanie na placyku. To naprawdę nie będą zmarnowane pieniądze. Może koledzy instruktorzy z forum wypowiedzą się, po ilu godzinach wypuszczają kursanta pierwszy raz na miasto. Ja obstawiam tak 4-6. A jak powozisz się czymś nowym i czymś mniej lub bardziej zdezelowanym w szkółce, to będziesz już miał blade pojęcie jak oglądać/obmacać motocykl, który będziesz chciał kupić. Na pewno będziesz chciał odbyć jazdę próbną. Jak sobie ją wyobrażasz nie umiejąc w ogóle powodować jednośladem? Kaucja 100% do ręki, gleba po 100 m i właśnie kupiłeś motór, tylko szkoda, że obity 🙂 Powodzenia!
  3. Poszukaj w Twojej okolicy firmy, która organizuje imprezy na quadach albo monstertruckach. Musi jakaś być, bo to ostatnio modne. A przecież nie będą tego urządzać na boisku, tylko w jakimś tzw. terenie. Niewykluczone, że mają tam też parę motocykli do "prywatnych" wygłupów. A jak nie, to weź delegację do stolicy, pod Jankami jest tor to i ja się wybiorę jeszcze raz 🙂 P.
  4. Pewnie, że wiem. Sama frajda i zero odpowiedzialności. Trzeba tylko uważać, żeby sobie kości nie połamać. Idziesz do szkółki, kupujesz pierwszą lekcję, dostajesz moto w takim stanie, do jakiego doprowadzisz swoje w bliskiej przyszłości 🙂, a jak się wyglebisz,, to nikt nie ma pretensji, w końcu dopiero co zacząłeś naukę. 🙂 Ja poszedłem do firmy X, która w cenniku miała lekcję indywidualną za 450 zł i w grupie za 250 (tak mniej więcej). Wziąłem lekcję grupową, ale jakoś tak się złożyło, że byłem tego dnia jedynym kursantem 🙂 No OK, 450 zł to trochę drogo jak za jazdę próbną, w tej cenie można dostać na cały weekend maszynę szosową z dość świeżego rocznika. Ale targuj się i jasno powiedz, czego oczekujesz, a jak nie będzie ruchu w interesie, to firma mniejszym zarobkiem nie pogardzi. P.
  5. W ogóle nie znane, czy poszedłeś chociaż na 2 godzinki spróbować? Jak nie byłeś, to polecam. Ja się do enduro nie garnę na razie, ale raz poszedłem, żeby oswoić się z brakiem przyczepności. Podobało mi się, ale też uświadomiło, że to baardzo męczące zajęcie, trzeba mieć kondycję (albo ja się za bardzo spinałem). W każdym razie, przy Twoim budżecie zainwestowałbym w jazdę próbną na jednym i na drugim (2t, 4t) i sprawdził, co koledzy mają dokładnie na myśli pisząc np. że staje dęba jak odpuścisz gaz (ja np. planuję kupić DL650, ale mówią, że właśnie mocno hamuje silnikiem, ale jak mocno, mocniej niż XJ6, którą bujałem się przez tydzień? sam to muszę zbadać, nikt mi tego nie opowie). Pozdrawiam, PM
  6. Zaczęło się od tego, że Limo kupił motocykl na części i zastanawiał się, czy przerejestrować na siebie. No i w trosce o naszego kolegę zaczęliśmy mu doradzać, a ja wyskoczyłem z czarnym scenariuszem (tak mam), że zostanie z ramą i numerem VIN z ręką w nocniku. To ja się wyłączam. Dziękuję, LwG 🙂
  7. Zgoda. Jak pomyślę, jak kupiłem swoją aprilkę habanę od Angola, którego na oczy nie widziałem... Angol na bank nie miał umowy ze mną, tylko z handlarzem i pewnie ją wyrejestrował zanim ja kupiłem od handlarza. Innym razem ja sprzedałem samochód do komisu i wątek, przynajmniej dla mnie, urwał się. Ale to działało tylko dlatego, że wszystkie strony transakcji (sprzedawca/pośrednik/nabywca) były z UE? P.
  8. No właśnie - w zależności od sposobu usunięcia pojazdu z terytorium RP musisz mieć różne zaświadczenia, jeśli np. pozbywasz się w trybie kradzieży, to musisz mieć protokół policji. Inne sposoby - inne kwity. I proszę nie traktować mojej wypowiedzi jak porady prawnej, tylko jak luźną uwagę do dyskusji o trudnościach, jakie mogą wystąpić w przyszłości, jak się zawczasu nie pomyśli 🙂 P.
  9. Na pewno? Motocykl, jak każdy pojazd, istnieje od dnia pierwszej rejestracji i do dnia zezłomowania/kradzieży/wywozu za granicę. Akt zgonu musisz mieć na piśmie odpowiednio od przedsiębiorstwa demontażu/policji/celnika czy zagranicznego wydziału komunikacji. W czasie całego życia pojazd musi mieć właściciela i musi mieć OC. Więc o ile Limo sam nie prowadzisz stacji demontażu albo nie wywiozłeś go sobie do Niemiec, gdzie możesz w cywilizowany sposób wyrejestrować każdy pojazd na czas nieokreślony, to raczej nie zaniedbywałbym przerejestrowania. Zresztą, niedawno był wątek, gdzie komuś dzieci roszabrowały zarejestrowany motocykl na złom (nawet fragemtn ramy z nr VIN się nie uchował) i gość ma problem z legalnym zezłomowaniem. Może właśnie powinieneś zacząć od zezłomowania samej ramy, żeby już na starcie mieć problem z głowy? P.
  10. Limo, dzięki. Od razu poleciałem do motocykla ze swoją skrzynką narzędziową i zaraz wróciłem - brak klucza dynamometrycznego. W nowym sezonie będę dłubał (rozkręcę, skręcę, podjadę do serwisu opon, to mi dokręcą z momentem) i dam znać, czy pomogło. LwG, P.
  11. Chyba tak, miałem na myśli te śruby poniżej lampy, a nie te przy ośce, taki ze mnie mechanik 🙂 A jest jakiś magiczny trik, żeby to ustawić raz a dobrze, a nie metodą prób i błędów? P.
  12. Słuchaj, ja na mojej ybr250 zaliczyłem upadek na szutrze przy prędkości jakieś 30 km/h. Straty - porysowany czubek błotnika, porysowany ale nie wgnieciony tłumik, porysowana owiewka i plastik lusterka. I tyle. Ale okazało się, że kiera stoi krzywo i moto mocn o ściąga na bok, więc poluzowałem śruby na półkach (czy jak to się tam to górne mocowanie lagów zwie) i wyprostowałem najlepiej jak umiałem. Teraz moto wygląda prosto, z większą prędkością jedzie prosto (efekt żyroskopowy), tak poniżej 40 km/h nadal dryfuje, ale da się to zbalansować ciałem. Chciałem wyregulować idealnie, ale nie mam cierpliwości. Kumpel mi poradził, żeby zamiast ciągle kręcić śrubami (poluzować - poprawić - zacisnąć - przejechać się - powtórzyć 100x), zaprzeć koło o słupek i sprzedać kopniaka albo dwa w manetkę. Ostatecznie olałem sprawę, bo nie jestem zegarmistrzem. Twój przypadek nie wydaje mi się beznadziejny, ale samodzielne usuwanie usterki zostaw sobie na koniec. Forsuj gwarancję. P.
  13. Czołem, szukam gmoli do YBR250, bo jesień idzie i poćwiczyłbym sobie zakręty na mokrych liściach 🙂 Wprawdzie pojawiają się od czasu do czasu na OLX, ale może komuś zalegają w garażu i chciałby się ich pozbyć za półdarmo albo wypożyczyć na sezon za ćwierćdarmo? PM
  14. Ja mam czarną kurtkę skórzaną i czyszczę ją mleczkiem Perfect House Leather - łatwo się aplikuje (rozpyla równomiernie i na mokro rozciera), ładnie wchłania, owady schodzą wmig i jest tanie (20 zł za 480 ml). Mam też Effax Leder Balsam (pasta w puszcze, 500 ml), który też pono jest bardzo dobry, ale nie zmiękcza skóry tak ładnie jak mleczko i tylko raz go spróbowałem, bo roznoszenie go szmatką jest trochę upierdliwe (w porównaniu do mleczka z pompką). Nie sprawdzałem na białej skórze (nie mam), ale myślę, że z racji konsystencji takie mleczko pozwala zebrać brud na szmatkę, a ta pasta to raczej konserwująca jest, niż czyszcząca. PM BTW. Ten balsam mogę oddać za czteropak perły chmielowej, jest ledwo napoczęty.
  15. Mnie bardzo irytują pulsujące czerwone światła rowerzystów. Zauważam je równie szybko (no, może parę ms wcześniej) jak światło ciągłe, ale przez to mruganie trudniej i dłużej przychodzi oszacowanie dystansu. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że te lampki nie mają znormalizowanej jasności (większe/mniejsze/wyczerpane baterie). A doświadczenie podpowiada: małe i wątłe = daleko. Jak już coś mruga, to ściąga uwagę. To fakt. Więc jak już przyjąłem do świadomości obecność rowerzysty w jakiejś tam odległości, to trudniej mi wypatrywać pieszych i przeszkód pozbawionych odblasków czy światełek pozycyjnych. Oczywiście lepsze światełka pulsujące niż żadne, ale najlepsze byłyby te zgodne z przepisami. Pulsujące światła są zarezerwowane na specjalne okazje, patrz kierunkowskazy oraz żółte i niebieskie bomby (tych na kominach i iglicach nie liczę, nie latam tamtędy :-)) Howgh! PM
  16. Myślę, że prądu w aku nie masz. A skoro prąd z fajki Cię kopnął, to znaczy, że kopniak kręci wałem i generuje iskrę, więc zatarty na amen nie jest. Jak się dzieją cuda z prądem, to jeszcze regulator napięcia mógł wysiąść. Ja miałem taki przypadek w habanie, że regulator działał, póki był zimny. Jak się nagrzał, to odcinał prądnicę (czy jak tam się te zwoje nazywają) i jechałem już tylko na aku. Paliwo i prąd wyczerpywały się mniej więcej jednocześnie. No, ale u mnie bezpośrednią przyczyną było podłączenie klemów + do -, więc wiedziałem, że coś koncertowo sp*doliłem, bo jak piorun strzelił, to pół styku z akumulatora wyparowało 🙂 PM
  17. Sprawa jest trudna. Jest rękojmia na sprzedaż przedmiotów używanych, ale słowo zapisane jest mocniejsze, niż powiedziane. Jak podpisałeś, że zapoznałeś się ze stanem technicznym, to szanse maleją. Zwykłe zużycie eksploatacyjne nie wchodzi w rękojmię, a dolewanie preparatów do silnika żeby nie dzwonił, jest dopuszczalne (szczególnie, jeśli te preparaty są do tego właśnie przeznaczone). Sprawdzałeś w CEPIKu historię VIN? Może tam znajdziesz haka, coś z kręconym/wymienianym licznikiem, co cwaniak przeoczył zatuszować, coś, co pozwoli Ci odstąpić od umowy. Poszukaj w internecie porad dot. sprzedaży samochodów używanych - skala jest dużo większa, a pod względem prawnym sprawa jest identyczna. Googlaj "rękojmia samochód używany sprzedaż prywatna" Ale najpierw wyceń sobie straty, bo może nowy piec wyjdzie taniej (w pieniądzach i w świętym spokoju), niż szarpanie się z kimś na drugim końcu kraju.. Na pewno należy zacząć batalię w sposób cywilizowany. Pierwszy etap masz za sobą (próby kontaktu telefonicznego). Bierz poprawkę na sezon urlopowy. Jak sprzedawca nie reaguje na SMS/emaile, to zły znak i można włączyć prawnika, wysłać jakieś wezwanie i postraszyć. Jak wszystko zawiedzie, to już tylko na pocieszenie możesz cwaniakowi zrobić czarny PR, szczególnie, jeśli jest handlarzem i cwaniakuje zarobkowo, tylko pisz rzeczowo, same fakty, żebyś nie oberwał rykoszetem o pomówienie. P.
  18. No to ja jeszcze raz namieszam. Zebrało mi się na wspomnienia, jak przeczytałem o tych 80 kmh. Masz ciuchy i kask ze szczęką? Ja miałem kask vespy (jet z krótką szybą no nosa, nie do brody) i zero ciuchów. Po przesiadce okazało się, że kask ma fatalną aerodynamikę (a raczej nie ma jej wcale) i wiatr już od 100 km/h dosłownie ściąga go z głowy, softshell łopocze, portki za krótkie (bo kolana zgięte) i w ogóle strach się bać. Zupełnie zignorowany przez mnie aspekt ochrony pasywnej dostał najwyższego priorytetu (w dodatku zapisałem się na szkolenie na torze, a tam bez minimalnej dedykowanej garderoby nie masz wstępu). Mam nadzieje, że masz oddzielny budżet na ciuchy, bo ja na początku nie doceniałem rady "najpierw garderoba, a co zostanie, to na moto, a nie odwrotnie". Tylko że jak celujesz jednocześnie w choppera, turystyka i ścigacza, to masz problem - przesuń w budżecie przecinek o jedno w prawo 🙂 Sorry za off topic, bo pytasz o mały motocykl, tak jakoś wyszło. Ale wspomnij moje słowa, jak odbierzesz A2 🙂 PM
  19. Jak masz licznik na lince, to sprawdź, czy linka nie wypada z zegara, czy nie jest za krótka, czy zaczep w zegarze trzyma. Może też być tak, że pancerz jest wystarczająco długi, ale rdzeń nie wchodzi dość głęboko w zegar. Odepnij przy kole (przy ślimaku), popchnij rdzeń w kierunku zegara i pokręć ręcznie. Mi tak non stop wypadała linka w habanie custom, bo zatrzask w zegarze nie trzymał i objawy miałem podobne (licznik "przepuszczał"). Dopiero jak trytytką przywiązałem linkę prędkościomierza do innych kabli, to przestała się obsuwać. PM
  20. Myślę, że wiele. Dla mnie zmiana ze skutera na moto była wręcz rewolucyjna. Na habanie custom jeździłem na tylnym siedzeniu i z nogami do przodu jak na choperze (mam 190 cm), a na nakedzie pozycja jest zupełnie inna. Może ja nie do końca rozróżniam crossa od enduro *), ale chodziło mi z grubsza o to, że jazda na słabej nawierzchni jest cenną umiejętnością, mistrzów suchej prostej nie brakuje. Ale dajmy szansę wypowiedzieć się autorowi tematu, bo na razie zgadujemy, czym by tu go uszczęśliwić. Na pewno zasugerowany przez Ciebie dowolny naked będzie bezpiecznym punktem wyjścia. Jak go przez dwa lata nie skatuje, to sprzeda i będzie miał na dobrą kurtkę, spodnie i buty. Życząc Wszystkim pogodnego weekendu, oddaję głos do studia. PM *) Nie wiem dokładnie, czy mój kumpel ma yamahe YZF400 czy WR400 a może TT400, ale ma zarejestrowaną i w teren dojeżdża na oklep, a nie z przyczepką 🙂
  21. Rura_, ja to wiem, czego chcę, to QuFeto jest trochę zagubiony i stąd mój pomysł taki trochę z d..., który może się okazać ciekawą alternatywą, której QuFeto dotychczas w ogóle nie brał pod uwagę.
  22. Ja jeszcze myślałem o crossie. To jest bez wątpienia rozwijający tryb jazdy, tylko że akurat moje doświadczenie jest znikome - wziąłem jedną lekcję 2h w celu oswojenia się z podłożem piaszczysto-kamienistym. Przeciwko temu pomysłowi są: a) ograniczenie mocy 11 kW i 0,1 kW/kg b) trzeba mieć dostęp do garażu, bo w tym się dłubie, c) połowa budżetu pójdzie na ubiór (buty, żółw itd.). PM
  23. A ten skuter 100 ccm to miałeś w 2T czy 4T? Bo 125 ccm w 4T to szału nie ma. Z drugiej strony - lepiej pojeździć 2 lata na 125, niż dorastać bezczynnie do A2. Spróbuj przejechać się na czymkolwiek w tej pojemności, nawet na junaku, bo ja pamiętam swoją przesiadkę z Habany custom 125 na YBR250 i po miesiącu żałowałem, że nie kupiłem jakiejś 500ki. Jak chcesz się rozwijać, to masz się nie wozić, tylko jeździć. Dlatego uważam, że 125 ccm w 2T ma sens. PM
  24. Tak czytam sobie, co polecacie, i konkluduję, że jak ma być wygodnie, to musi być duże. Tej kawie GTR 1400 to już niedaleko do goldwinga. Ale tak chyba musi być - w dyliżansie wygodniej niż w siodle i przez 200 lat nic się w tej kwestii nie zmieniło 🙂
  25. Wzrost się ma, a nie posiada. No chyba że Ty posiadasz, to sprzedaj/podaruj komuś tak z 10 cm i problem z głowy 🙂 PS. Nie bierz osobiście, sam mam 190 cm npp (nad poziom podłogi) i wożę się na psie (YBR250). Tak że, tego, zachowaj dystans... do siebie, i do pojazdu przed Tobą 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...