Mam problem z loncin 110. Tydzień temu przeszedł remont silnika(tłok, pierścienie, uszczelki). Dzień po remoncie wyjeździłem 3l, spokojna jazda, chodził fajnie, bezproblemowo. jakoś na trzeci dzień po remoncie zaczeło się gaśnięcie silnika po hamowaniu silnikiem, nie utrzymywał równych obrotów na biegu jałowym. Następnego dnia odpaliłem go, za pierwszym odpalił (bez ssania), przejeździłem 0.5 km i zgasł, do końca dnia nie chciał zapalić. Kolejnego dnia odpalił za także za pierwszym bez ssania, tak samo zgasł, gdy silnik ostygł sprawdziłem, że luzu zaworowego na ssącym nie ma w ogóle. Ustawiłem luz i kompresja jest duża, odpalił na 2 minuty na ssaniu i zgasł. Dziś, na mrozie odpalił bez ssania za drugim, zjechałem, i zdechł. Nie odpalił do teraz. Czego to wina ? Świeca mokra, iskra jest, kompresja jest. Może być to wina zaworu wydechowego ? Z góry dzięki za odpowiedź.