Witam wszystkich użytkowników Prosiaka.Tydzień temu zmieniłem Yamahę V max z 2000 roku na Rocketa z 2005.Jestem nowy na tym forum,nie wiem czy w dobrym dziale piszę ale chciałbym podzielić się wrażeniami,ponieważ często porównuje się te dwa motocykle,które moim zdaniem są zupełnie inne.Może najpiew trochę o Vmaxie wygląd pierwsza klasa,osiągi banan na twarzy,przez 3 lata wymieniłem tylko olej zrobiłem ok 12 tys.km nic się nie zepsuło,silnik i skrzynia bajka,ergonomia słabo ale i tak co 200 km trzeba tankować to można rozprostować kości najmniej łyknął mi na 100km 6 l.ale potrafił połknąć 11l.im więcej pali tym większy banan na twarzy ma się rozumiec,jak ktoś mówi,że kładzie go w zakrętach,że niby giętka rama to ma chyba na myśli rondo i prędkość 5 km/godz.albo po prostu nie powinien jeżdzić motocyklem.Jak kupiłem to powiedziałem,że to jest to i nic innego,że dożywocie u mnie ale zobaczyłem na żywo Rocketa.Pierwsza rzecz zbiornik i tylne koło i już wiem,że tak właśnie powinien wyglądać motor,rozpoczęły się poszkiwania budżet ok 30 tyś więc pierwsze roczniki i jest blisko 20 kilosów ode mnie,ściągnięty z Angli,lecę oglądać.Gość prowadzi do stodoły jest koło jest zbiornik ale nie było efektu łał.Stoi tam dwa lata zakurzony,rdzawki na chromach i 10 kilo gówna much.Zaczęły się negocjacje,trwało to ok 6 miesięcy głownie dlatego,bo nie mogłem sprzedać Vmaxa za tą cenę,którą chciałem,W końcu krótka decyzja trzeba sprzedać a nie sprzedawać bo ktoś sprzątnie Prosiaka.Poszedł za 13 tyś rano a po południu na jego miejscu pojawił się Rocket.Pierwsza jazda do domu na kołach to nic że bez ubezpieczenia,bez przeglądu że pada deszcz i łyse kapcie ważne że mój.Czyszczenie zajęło mi 5 godzin,pomagał ojciec efekt końcowy powalający dobra pasta czyni cuda tak powinien wyglądać motocykl.Do domu jechałem ostrożnie ale korzystając z pogody pojeżdziłem w piątek.A więc k.... m.ć nie wiemczy na tym forum można krzyknąć.Gdzie nie zajechałem szczeny opadały,jeden przechodzień prosił o zdjęcie na moto.Teraz moje wrażenia wygląd klasa ,osiągi podobnie jak Vmax,nie chyba lepiej,silnik poezja ale skrzynia to jakbym wrzucał biegi w Ursusie c 360 (chyba,że coś jest zepsute to tak jak porównać kiedyś Jawę 350-jako Rocket i ETZ 250-jako Vmax),ergonomia bajka,niestety trzeba się nauczyć brania zakrętów na takim laczu.Vmax miał taką gumę na tyle jak Rocket na przedzie.Podsumując będzie to długa zima i prędko się z nim nie rozstanę.Dość bo paluchy bolą.