Skocz do zawartości

maleaw

Forumowicze
  • Postów

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Osobiste

  • Motocykl
    Będzie
  • Płeć
    Mężczyzna

Informacje profilowe

  • Skąd
    Warszawa

Osiągnięcia maleaw

CZYTACZ - zupełny świeżak

CZYTACZ - zupełny świeżak (7/46)

0

Reputacja

  1. Na nartach nie jeżdżę ;) ale faktycznie, to też mało bezpieczny sport. Najbardziej przykre są wypadki, kiedy ktoś trenuje całe życie (jazdę na moto), jeździ ostrożnie i bezpiecznie, a jakiś tuman w puszcze wesoło sobie w niego wjeżdża/wymusza pierwszeństwo. To nie jest tak, że się boję czy jeżdżę zawsze 50 km/h w zabudowanym, bo oczywiście bywa różnie ;) , jak wyjeżdżam na drogę i patrzę na jazdę niektórych kierowców, to zastanawiam się gdzie oni mają mózgi: zajeżdżanie drogi, spinanie się, brak kultury, wyprzedzanie na piątego i zapier... po ciągłej powyżej 100 km/h w zabudowanym. I zawsze wtedy się zastanawiam: po ch***uj? Nie można normalnie jeździć? To wszystko oczywiście połączone z całkowitym brakiem świadomości, że na drodze też się odpowiada za innych. Chociaż w sumie w Polsce nie jest źle, jak w wakacje pojeżdziłem trochę po Grecji z dziewczyną, tam to dopiero jest tragedia (uśmiechnięty gość na moto bez kasku, zapier.. między autami ze szlugiem w ustach ;p) i wiele wiele innych. Szukam fajnego CBF'A, jak znajdę motorek potem zainwestuję w ciuchy i jakiś kurs doskonalenia jazdy. Co myślicie o jeździe nocą celem szlifowania umiejętności? Też tak robicie? (mieszkam w Warszawie)
  2. Kupuję Honde CBF 500 ;) weź teraz tylko znajdź niebitą... ;p Może ktoś z was ma do sprzedania?
  3. Dzięki za wasze odpowiedzi. Kolego Major87 tak to prawda, gdyby nie moja luba to już bym pewnie śmigał moto ;))). Ryzyko nie jest mi obce, sam latam szybowcem od paru lat i w tym sporcie, z pełną świadomością niebezpieczeństw możliwa jest jako taka kalkulacja ryzyka. Tam szczególnie ważne są umiejętności, przez których brak wydarza się 99% wypadków, a ten 1% to awaria sprzętu. W przypadku moto jest oczywiście inaczej, gdzie bardzo duża część ryzyka jest od nas niezależna (inni kierujący), choć to ryzyko "niezależne" w dużej mierze istnieje też w prowadzeniu samochodu. Biorąc pod uwagę, że kilka lat już jeżdżę samochodem, to ryzyko jest dla mnie zrozumiałe. Dlatego też byłem ciekaw waszych doświadczeń, bo jadąc autem, już nawet pomijając fakt, że jestem osłonięty blachą, ze względu na moją jak sądzę bardzo dużą ostrożność, nie doświadczam zbyt często sytuacji ekstremalnych. Dlatego też byłem ciekaw, czy z tego punktu widzenia ostrożna jazda motocyklem przypomina ostrożną jazdę samochodem, czy może np. jest tak, że ludzie są bardziej skłonni wymuszać pierwszeństwo i wjeżdżać w kierowców motocykli ;). Z drugiej strony, mam świadomość, że może być na drodze piach, albo ktoś mi wjedzie w dupę i po mnie. Po prostu byłem ciekaw, czy znacie takich motocyklistów, którzy jeżdżą ostrożnie i nie miewają wypadków albo częstych szlifów ;). Bo stereotypowo, wychodzi na to, że nie ma takich ludzi ;), a wtedy ryzyko nie jest relatywnie wysokie, tylko zajebiście wysokie ;). Kolego spiwor, jesli chodzi o euforię, mam ją jak lecę 200 km/h pikując Puchaczem i odbijając przy ziemi, napisałem, że chciałbym mieć moto w celach turystycznych, nie wiem gdzie widzisz u mnie brak pokory. Btw. na pierwsze moto Honda CBF 500 chyba ok?
  4. Siema! Mam sprawę dotyczącą bezpieczeństwa na dwóch kółkach. Mówiąc krótko, jestem przed kupnem pierwszego moto i zastanawiam się nad kwestiami bezpiecznej jazdy. Mam 24 lata, prawko kat. B i A od 5 lat, przy czym regularnie jeżdżę tylko autem, jak dotąd bez żadnych incydentów poza drobną stłuczką, nie z mojej winy. Zastanawia mnie i martwi w zasadzie jedna rzecz: wszędzie czyta się o tym, że motocykliści mają mnóstwo wypadków i dzielą się na tych, którzy mieli wypadek albo będą mieli itd. Jak wspomniałem dziewczynie, że chcę kupić moto, to mi odradza, mówi że to śmierć na kółkach, to samo większość znajomych... Przechodząc do rzeczy: skąd bierze się ta ilość wypadków? Jeżdżąc autem miliony razy zdarzało mi się, że ktoś mi wyjechał z podporządkowanej, zajechał drogę, mimo to jestem bardzo ostrożny i zawsze udaje mi się tego uniknąć, dlatego też argument, że ktoś mi wyjechał i dlatego zaliczyłem szlif jest dla mnie mało przekonywujący... Doskonale rozumiem, że moto to brak blachy dookoła, która nas osłania i w razie wypadku jest się w najlepszym razie ostro połamanym, ale w takim razie, w waszej opinii skąd się bierze przekonanie, że na moto muszę mieć wypadek? (a w aucie nie koniecznie). Nadmierna prędkość? Bardzo chciałbym kupić moto do ostrożnej, turystycznej jazdy (na działkę, może gdzieś na wakacje itd.), ale perspektywa "pewności" wypadku jest dość przerażająca... Jak to wygląda z waszej perspektywy doświadczonych motocyklistów? Co byście powiedzieli osobie takiej jak ja, która chciałaby jeździć na motocyklu, ale nie koniecznie się zabić? Oczywiście, nie traktuję nikogo jak potencjalnego samobójcy, ale fakt, że uprawianie paralotniarstwa czy szybownictwa jest u ubezpieczycieli mniej ryzykowne niż jazda na moto, zachęca do przemyśleń... Pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...