Skocz do zawartości

0guru0

Forumowicze
  • Postów

    19
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Osobiste

  • Płeć
    Mężczyzna

Informacje profilowe

  • Skąd
    małopolska

Osiągnięcia 0guru0

NOWICJUSZ - macant tematu

NOWICJUSZ - macant tematu (8/46)

0

Reputacja

  1. Szukasz nowego czy używanego? Ja ze swojej strony mogę Ci polecić YBR125. Jeździ się przyjemnie i ekonomicznie ale jak dla mnie ma trochę za wąskie oponki dlatego szukam trochę większej siostry YBR250.
  2. Czytam całą dyskusję i sam zacząłem się zastanawiać czy nadają się czy nie. Jak pewnie wiecie na dojazdy do pracy planuje kupić YBR 250 a do turystyki XJ600 ale wracając do tematu turystyki na małych pojemnościach... za jakiś czas planuję spełnić moje "marzenie z lat młodości" i zrobić kółeczko po europie na "gwiezdnym pomykaczu" 50 ccm. Powiecie że to głupota ale lubię rzeczy nieszablonowe (chociaż w tym momencie to już wcale nie jest takie niezwykłe bo wielu ludzi na skuterach zjeździło europę) i dla mnie w całej tej wyprawie najważniejsza będzie przygoda a nie ekonomia czy komfort. Mogę tą trasę przejechać na 600ccm ale większa przygoda będzie właśnie na skuterze o pojemności 50ccm a to że zamiast przelotowej w granicach 120 będę miał 50... to ma być przygoda a nie wyścig z czasem. Nie sztuką jest przelecieć na dużej pojemności, sztuką jest zrobić trasę na zwykłym odkurzaczu (większość 50-tek chodzi dokładnie tak jak odkurzacze domowe) Proszę "prawdziwych motocyklistów" o zrozumienie "świeżaków" i nie wciskanie na siłę swoich racji. Czy prawdziwym kierowcą puszki jest właściciel potwora który ma 500 lub więcej koni pod maską ale boi się wyjechać dalej niż "poza zasięg komina" czy prawdziwym kierowcą jest właściciel 24-konnego malucha który nie boi się wsiąść w tym momencie za kółko i ruszyć w trasę do chorwacji lub hiszpanii? Czy prawdziwym turystykiem jest motocykl którego pojemność zaczyna się od litra ale nie rusza się dalej niż parę km od garażu czy też turystykiem może być ćwiartka, bzykacz 125ccm lub skuter 50ccm który w sezonie połyka tysiące kilometrów... Wszystko zależy od tego w jakie trasy właściciel będzie nim jeździł bo niejedna "litrówka" w ciągu sezonu zrobi mniej niż zapaleniec na 125ccm. Pomijając wygodę każdy sprzęt może służyć do turystyki więc próbowanie przekonywania na siłę do większej pojemności mija się z celem. To tak jak proponowanie na pierwszy motocykl 600ccm. Da się na tym bezpiecznie jeździć jako pierwszym motocyklem? Oczywiście że się da ale po co męczyć się z wagą ok 200kg jak można kupić np ćwiartkę i szkolić technikę jazdy a po kilku(nastu) tyś km gdy się już opanuje technikę jazdy przesiąść się na mocniejszy sprzęt. Nikt po odebraniu prawka nie siada na motocykl i nie jedzie w trasę 2 tyś km w jedną stronę więc duży i ciężki sprzęt na początek nie jest potrzebny. Wiem że jestem tu nowy ale czytałem kilka tematów i widzę że w wielu tematach bardzo szybko doradzanie zmienia się w próby przekonywania do swoich racji. Jak ktoś chce na pierwszy motocykl max ćwiartkę to wielu od razu przekonuje że to nie ma sensu i wciska propozycję 500 lub 600 "bo 125 lub 250 ma mało kucyków" itp. To tak jak ktoś pyta o kupno motocykla a ludzie by mu doradzali samochód "bo na moto nie pojeździsz w deszczu, bo zima, bo 4oo" albo jak ktoś pyta o choppera a wy doradzali byście mu enduro... Jak ktoś pyta o ćwiartkę to lepiej gdyby się wypowiadali ludzie którzy jeździli ćwiartkami i pomogli wybrać model, który może najbardziej pasować zainteresowanemu, tak samo jak ktoś pyta o 125 do turystyki to niech się wypowiedzą ludzie którzy jeżdżą 125-kami w trasy. Co może powiedzieć o turystyce na 125 osoba która nigdy nie jeździła na 125 albo jeździła ale nie dalej niż po bułki do sklepu? Informacje o wygodzie na 125 od takiej osoby można jako bajki dzieciom opowiadać. Wiadomo że gust jak du*a każdy na swój i nie zawsze to co pasuje jednemu będzie pasować drugiemu i co nie pasuje jednemu nie będzie pasować drugiemu.
  3. Panowie właśnie przez to przechodzę bardzo często (jak auto mam dłużej niż pół roku to mi się nudzi i trzeba wymieniać na inne) sprawa wygląda następująco: jesteś sprzedającym: 1) idziesz z umową sprzedaży do wydziału komunikacji, zgłaszasz sprzedaż, dostajesz pieczątkę, 2) idziesz do ubezpieczalni, zgłaszasz sprzedaż, dostajesz pieczątkę 3) wszelakie monity o opłacenie ubezpieczenia po terminie sprzedaży najzwyczajniej w świecie możesz użyć na podpałkę do grila (pod warunkiem że wcześniej wspomniane pieczątki masz na umowie sprzedaży) jesteś kupującym 1) idziesz z umową kupna do wydziału komunikacji i rejestrujesz pojazd 2) idziesz do ubezpieczalni z umową kupna i nowym dowodem rejestracyjnym (może być tymczasowy) i zgłaszasz kupno pojazdu. jak zdecydujesz się na kontynuowanie ubezpieczenia w tej samej firmie i składka jest nie zmieniona to jeździsz do czasu gdy ubezpieczenie się kończy - możesz wówczas kontynuować ubezpieczenie albo zmienić ubezpieczyciela (w zależności od firmy należy fakt zmiany zgłosić przed upływem terminu od 1 dnia w PZU do 30 dni w innych firmach) jeżeli jednak od razu po kupnie decydujesz się na zmianę ubezpieczyciela wówczas od razu musisz opłacić składkę a składka która dotychczas była zapłacona zostanie przekalkulowana i za czas od zgłoszenia do końca zawartego ubezpieczenia zostanie zwrócona sprzedawcy (1.07 sprzedałem samochód który był ubezpieczony do 23.10, kupujący od razu zmienił ubezpieczyciela (6.07) i otrzymałem zwrot pieniędzy za ubezpieczenie od 6.07 do 23.10) jeżeli skończy Ci się ubezpieczenie i nie opłacisz składki albo nie zmienisz ubezpieczyciela wówczas ubezpieczyciel z automatu przedłuża ubezpieczenie a gdybyś w tym czasie miał kolizję to wtedy ubezpieczyciel pociąga Cię do odpowiedzialności za nieopłacenie składki bo formalnie pojazd jest ubezpieczony ale z nie uregulowaną składką - kiedyś było tak że jak się skończyło ubezpieczenie to pojazd był nie ubezpieczony (jak w ciągu ostatnich 5 miesięcy się nic nie zmieniło to dokładnie tak działają przepisy bo przeszedłem przez to) jeżeli jednak coś się zmieniło to w ciągu najbliższych dni się o tym dowiem bo jestem w trakcie rejestracji pojazdu jak chodzi o dane osobowe do przysłania papierów do opłacenia składki - jak kupiłeś przyczepkę i nie zgłosiłeś tego do ubezpieczalni to wówczas ubezpieczalnia pobiera sobie Twoje dane z umowy kupna-sprzedaży którą otrzymuje w momencie zgłoszenia sprzedaży przez poprzedniego właściciela (chyba wszystkie ubezpieczalnie robią sobie kopię takiej umowy) 4 lata temu sprzedałem samochód peugeot 406 i w tym roku w lutym odwiedził mnie komornik za nie opłacenie składki ubezpieczenia od 2011r. nazbierało się tego trochę razem z odsetkami i kosztami postępowań, wyciągnąłem wtedy umowę sprzedaży, pokazałem pieczątkę z ubezpieczalni że zgłosiłem fakt sprzedaży i ponieważ miałem wtedy świetny humor a była godzina 8 rano to zrobiłem biedakowi kawę i dzięki temu dowiedziałem się o tym co napisałem na początku tego posta, dowiedziałem się później że kupującemu (młody chłopak który miał prawo jazdy poniżej roku) wyliczyli ubezpieczenie na poziomie 1500-1600zł 100% za pojemność powyżej 2.000 cm3 do tego brak zniżek oraz zwyżka za wiek poniżej 26 lat, przeraziły go koszty i myślał że będzie jeździł na moim ubezpieczeniu. opłacenie OC za prawie 4 lata + koszty + odsetki wyszło mu coś koło 9 tyś co 3-krotnie przewyższało wartość samochodu ale nie wiem jak się sprawa skończyła a może jeszcze trwa (ale się rozpisałem)
  4. Powiem wprost - chodzi o wygodę i ekonomię. Nie boję się XJ bo wiem że dam sobie z nią radę skoro na kursie dawałem radę Gladiusowi. Chodzi o wygodę bo codziennie muszę przebijać się jedną z najbardziej zatłoczonych ulic w Nowym Sączu i na XJ-cie wcale to wygodne nie jest zwłaszcza biorąc pod uwagę chamskich kierowców samochodów którzy zamiast jechać równo i zrobić miejsce pośrodku to celowo jadą tak, że jeden przy krawężniku a drugi przy osi i nawet skutery nieraz mają problem żeby się przecisnąć nie mówiąc już o motocyklu gabarytów XJ (sam jeżdżę samochodem ale jak widzę motocykl czy skuter to z grzeczności robię miejsce bo wiem jak to jest gotować się w upale w pełnym uzbrojeniu). XJ tak czy inaczej kupię (albo Fazera) ale tylko do jazdy w trasy bo wiem jaki to wygodny motocykl - kilka razy miałem już przyjemność testować go na trasie do Wrocławia ale ten cholerny dojazd do pracy zmusza mnie do kupna czegoś małego - gdyby 125ccm miały szersze opony to pewnie takiego bzyka bym szukał. A może ktoś z Was wie o jakiejś pewnej ćwiartce? Praca nie pozwala mi jeździć po Polsce by sprawdzić sprzęt a i tak w wielu przypadkach okazuje się że sprzęt nie jest wart pieniędzy ale gdyby był jakiś "pewniak" to wtedy mógłbym się gdzieś dalej wybrać - najlepiej trasa Nowy Sącz - Wrocław. Zapomniałem dodać że najlepiej żeby motocykl był czerwony bo wszystkie moje samochody są/były czerwone (nie pytajcie dlaczego :) ) Ewentualnie czy jest ktoś z okolicy i mógłby sprawdzić ten sprzęt http://olx.pl/oferta/yamaha-ybr-250-super-stan-niski-przebieg-oplaty-do-05-2016-CID5-IDaGN0b.html#70b0452c67 ?
  5. Dzięki tylko jak już pisałem głównie dojeżdżał bym do pracy w korkach a nie jestem duży (165 cm) i xj źle mi manewrowac bo jest stosunkowo duża i ciężka. Za rok lub dwa planuję kupno tej xj jako drugi motocykl na wyjazdy turystyczne. A ta ybr 250 jak już wspomniałem jeździła i to nie mało bo ma już ok 30 tyś km ale podobno jeździł na niej instruktor a tylko parę razy kursant jak drugi motocykl był w serwisie. Niestety w mojej okolicy ciężko znaleźć dobrą ybr 250 w cenie poniżej 6 tyś zł a praca nie pozwala mi na dalsze wyjazdy w Polskę w poszukiwaniu motocykla
  6. Witajcie Od razu mówię że nie pytam o propozycje innych motocykli bo jak tylko będę chciał to od znajomego mogę wziąć XJ600 z 1998 w stanie idealnym bo jest jego jedynym właścicielem od nowości ale mi 250ccm w zupełności wystarczy bo potrzebuję motocykla na dojazdy do pracy (testowałem już tą xj ale jestem niski a motocykl trochę waży i ciężko mi się przepychać w korkach). Myślałem o YBR 125 albo CBR 125 ale jak dla mnie to zbyt słabe motocykle i mają strasznie wąskie oponki a czasem lubię sobie wyjechać na dalszą trasę i dlatego decyzja o kupnie ćwiartki. Potrzebuję waszej pomocy w "wycenie" Trafia mi się YBR 250 po nauce jazdy. Instruktor mówił że kursant jeździł na nim tylko kilka razy gdy motocykl kursowy był w serwisie a ten, który jest sprzedawany służył instruktorowi. Niestety nie mam możliwości weryfikacji czy to prawda. Na co zwrócić szczególną uwagę przy zakupie? Oglądałem go juz raz i przyznam że umówiłem się z facetem zaledwie 10 min przed przyjazdem (bo byłem w okolicy) - silnik był zimny, aku odłączony bo stał od sierpnia 2014 (oglądałem go jakiś miesiąc temu). Po podłączeniu aku silnik zagadał od strzała. Z wyglądu nie ma się czego przyczepić - lakier w stanie idealnym, nic nie uszkodzone tylko na przednim i tylnym gmolu mała ryska jakby otarcie o coś i raczej nie gleba ale instruktor nie pamięta żeby coś takiego się zdarzyło co w sumie może być prawdą bo rysa bardzo mała a motocykl w stanie idealnym. Na liczniku ok 33 tyś km. Męczy mnie tylko sprawa jak był docierany. Jak rzeczywiście jeździł instruktor to może być faktycznie igiełka ale jak jeździł kursant to może być gorzej (te godzinne treningi ósemek na placu na jednym biegu). Rocznik 2009 ale pierwsza rejestracja w 2010, cena z gmolami 7000 do drobnej negocjacji z tym że motocykl dalej stoi więc płyny, filtry itp od razu do wymiany. Doradźcie czy warto a jak tak to na co szczególnie zwrócić uwagę - podstawy znam ale głównie chodzi mi o to że to motocykl po nauce jazdy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...