Skocz do zawartości

Hajmer

Forumowicze
  • Postów

    20
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Osobiste

  • Płeć
    Mężczyzna

Informacje profilowe

  • Skąd
    Wrocław

Osiągnięcia Hajmer

NOWICJUSZ - macant tematu

NOWICJUSZ - macant tematu (8/46)

0

Reputacja

  1. Kiedyś się z wami podzieliłem wątkiem o Cezet 350, który w sumie dalej jest w trakcie realizacji i miałem sporo przygód. Na chwilę obecną kataloguję części i mam same puzzle tego motocykla i powoli ją przywracam do stanu jak z Polmozbytu ale to jeszcze trochę potrwa. Nie mam za bardzo czasu ani rozszerzyć uprawnień o kat. A ani też wątków rozsianych po forach na razie opisywać. Jeżdżę na moto już dosyć spory kawałek czasu jakby nie patrzeć to odkąd się zaraziłem tym to minęło już dobre 5 lat. Problem był w tym, że jeździłem tylko dwusuwami i moc pod tyłkiem nie przekraczała 24 koni więc tak wsiąść na jakiegoś Gixa czy coś innego to moim zdaniem jest trochę głupie, ale każdy ma swoje zdanie na ten temat. Uznałem o kupnie trzeciego przybytku, jeszcze WSK jest po drodze, ale to już będzie bardzo długi wątek... Brakowało mi czegoś do jazdy, przejechałem się z kolegą na plecaka GS 500 i w sumie mi wyszedł brak obcowania z czterotaktem(tylko egzamin, potem tylko dwusuw). Miałem reanimować tymczasowymi naprawami WSK do życia i ją zarejestrować, ale po komplikacjach jakie spotkałem wyszło, że jednak to jest wątek na pełną skalę i bez tego się nie obejdzie. Szukałem GS 500, miałem akurat podróż samochodem do warszawy i jeszcze okolice to najpierw podjechałem sobie do kolegi z forum JawaCZ, który miał GS'a 500 na sprzedaż pod białymstokiem. Podjechaliśmy z kolegą, odpaliliśmy to i w sumie to jeździł tak krzywo, że nie wiem co powiedzieć o nim. Ramę miał prostą, tylne koło krzywo razem z wahaczem, przód dziwnie złożony, jedna laga wyżej od drugiej i nierówne szpary w półkach. Odpuściłem sobie, wróciliśmy do warszawy, popatrzyłem czy coś jest w okolicy w moim budżecie. Obejrzałem pod piasecznem kolejnego, padnięty akumulator, brak synchro, wycięte ograniczniki, silnik dzwonił powyżej 6 tyś, rama krzywa i go też solidnie znosiło, ale "wszytko jest ok ja jeżdżę". Skąd się tacy ludzie biorą, nie rozumiem. Kupić krzywy motocykl i sobie wmawiać, że jedzie dobrze. Masakra. I on chciał za to 3400. Po drodze miałem jeszcze Wieluń też tam coś znalazłem, ale po tamtych dwóch uznałem że daję gościowi deal pt. jeżeli jedzie prosto i nic nie odbiega od stanu z opisu to go wezmę jak coś będzie odbiegać to mi zwróci symboliczną kwotę za dojazd. I już zaczął kombinować to nawet nie jechałem. Potem zadałem pytanie na Moto Wrocław, dostałem namiar ale też zrezygnowałem skoro właściciel nie jest w stanie nawet odpowiedzieć na podstawowe pytanie skoro swoim motocyklem jedzie to powinien go znać. Też sobie darowałem.... Miałem już zamiar nic nie kupować, albo zrobić w końcu to A i celować z większą dokładką do budżetu na coś pokroju XJ600 bądź 900-ke na kardanie. Kolega, który kiedyś jeździł jawą, ale mu ukradli 2 razy podesłał mi linka do ogłoszenia. Patrzę, no jest to stare - 1983r. Zadzwoniłem, rozmowa na zupełnie innym poziomie, to zrobiłem wycieczkę 7.06.2016r po Suzi. Bardzo minimalnie ją znosi na lewo, ale zauważyłem że tylne koło ma po prostu źle ustawione na napinaczach, nie było to bite i było regularnie serwisowanie. Pochodzenie - Szwecja, chyba wszystko tłumaczy. Ma zrobione dosłownie wszystko z mechaniki, wystarczyło wsiąść i pojechać do domu. I jest, już po wycieczce z Moto Wrocław. Obejrzałem ją dokładnie i na pewno nie miała dzwona. W stosunku do GS'ów nie ma porównania. Pomijam już fakt, że brzmi to z kosmosu. 4 cylindry, według manuala 45 koni, chociaż każdy podaje inaczej. Raz 40, raz 42 manual 45 więc nie wiem ile ona ma. Power Band jest dosyć wysoko, skrzynia ma 6 biegów. Pojeździłem już kawałek w sumie niewielki bo paradoks jest teraz taki że chwilowo nie mam czasu latać. Bardzo się polubiłem z tym motocyklem. Może i stara ale po prostu się wsiada i odpala. Niestety prowadzi się trochę gorzej niż dzisiejsze maszyny. Na przyszły sezon na pewno mam do zmiany opony, bo ma złą rozmiarówkę i profil w stosunku do oryginału i tutaj może się wyjaśniać trochę dziwne prowadzenie w zakrętach. A czemu dopiero na przyszły sezon? 19-ki są cholernie drogie, a na pewno nie będę się podejmował jakiejś tanizny, do tego ma być dobra opona.
  2. Nie ma nic lepszego niż dobre kłamstwo... Miało być pięknie, już szykowałem się na zlot jawacz, a skończyłem to tak: Sprzęgło było najbardziej męczące, trochę silnik przygasał, ale biegi wchodziły dobrze i zawsze wbijałem biegi delikatnie. Jak minąłem Brzezinę to nie mogłem znaleźć biegu nr 4. Ogólnie dostałem efektu sztywnej skrzyni, ani wbić 1, jak nabrałem obrotów to na 2 też nie da się przerzucić bo skrzynia jak sztywna... Wałek zdawczy współczesnej produkcji też się rozleciał, tuleja samoistnie się przemieściła - złom. No i jeszcze mam do wymiany 1 tryb z-16, albo ktoś kiedyś je piłował(nie ja) albo są zużyte i kąt dla sprzęgła kłowego jest za duży, przy zbijaniu z 2 na luz było zawsze słychać niezły trzask. Wodzików nie komentuję, teraz kupię kute. Może na weekend majowy się naprawię, bo chciałbym pojeździć.
  3. Kupiłem sobie ostatnio mitasa i olej do skrzyni: Żegnamy się na chwilę z przednim kołem i 27-letnim ogumieniem: Zostałem z gołym kołem, które ma łożyska z niebezpiecznymi luzami i słychać było już dawno, że nadają się na wylot. Czyszczenie piasty do montażu nowych łożysk: O ile tulejka była wewnątrz piasty to stare uszczelnienie jest niekompletne: To jednak nie jest problemem, bo łożyska dałem w z gumowymi osłonami(RS): Z mitasem się siłowałem i oczywiście wyszedł kolejny problem. Ta opona ma bicie i motor ma tendencje do podskakiwania przodem. Po paru kilometrach na znamionowym ciśnieniu dla pojedynczej osoby trochę się poprawiło jednak nadal drgawki są. Ja nie wiem co z takim fantem zrobić, może macie jakiś pomysł? Czytałem, żeby w takim przypadku pomiziać ranty opony np. mydłem lub ludwikiem i nabić 4 bary do takiego kapcia i podobno wskoczy dobrze w obręcz. Jazda z tym mankamentem była, zdążyłem przed deszczem i wybrałem się w okolicach odry, za odrą: Na wałach przeciwpowodziowych ludzie się na mnie z byka patrzyli, bo wszyscy rowerami, a ja sobie cezetką myknąłem zostawiając zapaszek :) Skończyłem kalibrować licznik i wtedy maksymalnie pojechałem 122 km/h, nie wiem czy to był koniec, brakło drogi. Aha, dałem miniatury, bo przynajmniej u mnie posty się rozjeżdżają. Nie wiem jak u was.
  4. A2 za trzecim. Nie ma się co o tej paradzie dla cyrkowca wypowiadać :) Za pierwszy razem oblałem, bo nigdy motocykla jaki był w WORD nie tykałem, szkoliłem się na XJ6, za drugim podejściem egaminator stwierdził, że przy przeszkodzie niby wjechałem gmolem na pachołek, lecz ten stał tak jak był. A za trzecim razem już wyszło na luzie, po prostu przyszedłem tak jakbym sobie miał te figury robić w szkole jazdy. Plac był stresem nadal małym, ale na mieście to już czułem się jak w domu. Na B może kiedyś zrobię, ale nie jestem w stanie zaakceptować puszki i twierdzę, że tym się nienaturalnie jeździ. Wolę mieć sprzęgło w ręce, hebel także i zmianę biegów w nogach i możliwość zmieszczenia się wszędzie ;) No i nie potrzebuję puszki, bo ani nic nie wożę prócz plecaka, a tym bardziej wydawać na paliwo, bo pedałuję na rowerze. A jak nastanie zima to mam komunikację "wiejską".
  5. Hajmer

    Polatamy?

    Latałem 1-szego i nie wiem czy będę miał czas polatać w ogóle na razie doliczając do tego pogodę, no i mało kasy na benzynę. Natomiast wiem, że chyba latać samemu mi zostaje, bo mój czeski "ścigacz" chyba nie daje rady. Natomiast chętnie o tym napiszę, że widuję we Wrocławiu niekoniecznie na motocyklu kogoś kto chyba ma nierówno w głowie. A przynajmniej wczoraj kiedy stałem na skrzyżowaniu na bardzkiej, po tym jak zalałem do zbiornika paliwo to kolega obok chyba lubi brawurę. Rozumiem przeciskanie się między wozami, szybszą jazdę, ale wyprzedanie wozu przez wysepkę dla pieszych na gaju to chyba już coś jest nie tak. Pomijam nagłe zmiany pasa... Zazdrościć nie będę, ale trochę rozwagi panowie. Życie jest tylko jedno. Przy okazji, wpada ktoś na oldtimerbazar 17-ego?
  6. Miałem skończyć i skończyem chyba coś mi się wydaje. Wszystko dostałem, przy składaniu stopiłem wałek prędkościomierza i dałem teraz metalowy. Sam wał korbowy wkładałem 4 razy, oczywiście wszystko zgodnie z technikami serwisówki. Skończyło się na tym, że wał wkładałem 5 godzin, nawet go schłodziłem i wpadał mimo tego jedynie do połowy. Wał miał -18 stopni, lewy karter 123 stopnie. Skoro tak nie, to siup do serwisówki. Skonstruowałem ściągacz i wał wszedł ładnie, trochę trzeba było się namotać z grzechotką. Kartery gotowe do montażu: Potem zapadł wieczór wracając do histori z włożeniem wału. Włożyłem skrzynię biegów, zacząłem smarować lewy karter hermetykiem akurat jak kolega wpadł z Martini :) Lecz uznałem, że wypiję jak złożę i sprawdzę czy wszystko ok. Zagrzałem prawy karter, wszedł do połowy, dobiłem gumowym młotkiem i ściągnąłem śrubami. Ufff... nadmiar hermetyku wyciekł. Sprawdzam, biegi są i wchodzą, wał kręci się ręką. Dopiero po tym się napiłem trunku. Resztę zostawiłem na później, w piątek 27 sierpnia włozyłem silnik, założyłem resztę podzespołów po czym przy zakładaniu soveka i wirnika alternatora urwałem śrubę w czopie. Ja nie miałem wierteł, ani sił więc zostawiłem to na sobotę. Sobota, 28 sierpnia: Wykręciłem śrubę z czopa, wstawiłem nową, ustawiłem zapłon, zamontowałem to co zostało i poszedłem odpalać. Odpaliła z 4-tym kopem po przelaniu gaźnika, nie podlewałem pod świece. Następnie przez wrzesień zmagałem się z prawem jazdy. 27 września zdałem za trzecim podejściem paradę cyrkowca w WORD. Na początku października odebrałem prawo jazdy. I dopiero po tym zacząłem zabierać moją lubą na "spacery". W międzyczasie ukręciła się linka prędkościomierza, przestał działać przebieg. Naprawiłem to, ale kłamiący licznik mnie nie satysfakcjonował. Tak więc zamontowałem taki od roweru i tyle najwięcej wczoraj jechałem: Zostaje jeszcze oldtimerbazar i czas kupić środek do konserwacji, wetrzeć szmatką, załozyć znowu pokrowiec i żeby tę zimę przeżyła jak poprzednie. Może kiedyś będzie mnie stać na garaż...
  7. Robię mały odkop. Egzamin trudny nie jest, ale dla kogoś jak ja co przejeździł szkolenie na XJ to egzaminacyjna Honda robi spory problem. Oczywiście, pewnie wypowiedzą się osoby co jeżdżą X lat, jednak też swoje doświadczenie mam i czuję jak motocykl się prowadzi. 4 września o godz. 10 razem ze mną były 3 osoby. Jednego kolegi nie znam imienia, ale dowiedziałem się, że szkolił się na takiej Hondzie i podchodzi 4-ty raz. Ja podchodzę pierwszy raz, kolega Łukasz(dał mi numer do Jurka, chwała mu za to) też i także szkolił się na Hondzie. Kolega co zdawał 4-ty raz objechał plac, a ja i Łukasz oblaliśmy. No więc moje odczucia i przestroga, że jeśli ktoś nie szkolił się na NC700. Primo - zrobiłem przejazd próbny, egzaminator na to zezwolił. Wykonałem próbę gazu i sprzęgła. ODRADZAM tym motocyklem podczas manewrowania jeździć na półsprzęgle, bo szarpie jeszcze bardziej niż dawna ybr. Przy dodawaniu lekko gazu to samo - szarpie. Secundo, jest cięższy niż egzaminacyjna XJ, środek ciężkości ma bardziej na tyle ze względu na umieszczony z tyłu pod siedzeniem zbiornik z paliwem. Co jeszcze? A no, rozstaw osi, wyraźnie większy niż w XJ i ogólnie motocykl jest dłuższy i szerszy. Manewrowość przy 10 km/h kiepska, przynajmniej dla mnie z moim mikro doświadczeniem. Na stanowisku do przeprowadzania mieści się bardzo na styk. Po jeździe próbnej slalom powolny. Za pierwszym razem już czułem, że do ostatniej bramki ta honda po prostu nie wyrobi nieważne jakbym się z nią położył. Żeby nie trącić pachołka zawróciłem i powiedziałem egzaminatorowi, że podejmuję drugą próbę. Przejechałem bramki dobrze po czym niestety doświadczenia na XJ niezbyt pomogły, jak wspomniałem ta honda jedzie bardzo na styk przy takiej prędkości. I najechałem na linię na ósemce, zabrakło dosłownie centa - koniec. Kolega potrącił pachołek i też koniec. Nikt z nas nie jest Jacusiem z Motodramy, żeby przy pierwszej jeździe ogarnąć inny motocykl. Na XJ potrzebowałem 15 minut paru przejazdów. Chyba, że ktoś zmienia moto jak rękawiczki i jeździ ileś lat jak już wspomniałem to takiej osobie to rybka, bo wie czego się spodziewać. Nie tykałem NC700 nigdy, w szkole nie mieli takiej, a motosfera szkoli na CB na A2. Oczywiście przyznam się bez bicia, że też dałem dupy, lecz ja czuję że brak styczności z tym modelem też do tego się przyczynił. Najbardziej pani w motosferze mnie przez telefon rozbawiła, że stwierdza iż NC700 prowadzi się lepiej od XJ. Potem drynkam do Jurka na opolskiej, Łukasz dał mi numer do niego i wziąłem sobie godziny u niego na NC, będę miał je we wtorek. I oczywiście potwierdził to co mu powiedziałem czyli - większość osób wraca właśnie z placu i trudność sprawiała Honda ;) Tak więc ostrzegam przed tą hondą, bo szczególnie na 8 czuć różnicę. No i jeszcze ma chamskie gmole, przez co łatwiej trącić pachołek. I nie, zasada im bliżej pachołka na slalomie przy tym modelu się nie sprawdza, przez gmole i przez to, że skręca tak a nie inaczej. Zrobiłem blisko bramki i nie wyrobiłem. We wtorek obcykam tę zabawkę i wracam na plac w WORD.
  8. Witam ponownie panowie. Dzisiaj oblałem egzamin praktyczny na A2 an hondzie NC700S. Nie jeździłem nigdy tym motocyklem tylko niestety na Xj6N, bo nikt prawie takiego motocykla nie ma. Na Xj6N robiłem 8 bez problemu i dało się nawet ją ciasno zrobić, motocykl szedł pięknie. Egzaminator pozwolił na próbną jazdę na motocyklu - kółeczko robię i już czuć, że to coś ledwo skręca i zupełnie inaczej rozkłada się waga. Slalom powolny 1-sze podejście, pachołki pod koniec musiałem ominąć, bo była lipa nie mogłem tym wyrobić tak kiepsko skręca(w mojej opinii i odczuciach). I wyłożyłem się na 8 przez większy rozstaw osi i przyzwyczajenie do xj-tki. Nie wyrobiłem na 8 i najechałem na linie przez zbyt duży rozstaw osi i wagę tego motocykla, jest cięższy niż XJ6 i beznadziejnie się go wyprowadza. Na plus tylko jedno - jedzie sam na 1, ale próba gazu od razu powoduje szarpanie. Nie rozumiem tylko logiki wordu. Na kat. A jest zwrotniejszy i lżejszy motocykl niż na A2? Wziąłem dwie godziny i Jurka na opolskiej, będę je miał we wtorek na wspomnianej hondzie. Potem podejście na placu nr 2. Trzymajcie kciuki motocyklowi braci . :lalag:
  9. Póki co sezon dla mnie zamknięty, ale spokojnie jeszcze tylko parę dni... Sięgając pamięci do lipca, raczej jego początku. Marzyła mi się jazda po tym jak rozwiązałem problem ze sprzęgłem, po prostu należało wymienić kosz sprzęgłowy razem z tuleją na nowe. Wlałem Elfa 80w90 do skrzyń i chodziło to cacy. Przez najbliższe 70km... Tego pamiętnego dnia o super temperaturze biorę ją jak zawsze czekającą na mnie. Przelewam gaźnik i kopię, lecz tego dnia nie chciała do mnie się odezwać ani jednym pyrknięciem. Po akcji "bieganko" nadal żadnego dźwięku... Wziąłem klucz do świec, odkręciłem i... Świece są suche i za nic "krew" nie dostaje się do obiegu. Wyczyściłem gaźnik, popchałem, zmachałem się poszedłem usiąść, napić się wody i kopnąłem kolejny raz po tym jak odsapnąłem. Usłyszałem wulgarny bełkot, obieg zaczął działać więc szybko poleciałem po kask i plecak i pojechałem na ostatnie 70km drogi przede mną. Mijając każdego rowerzystę, ludzi i panienki robiłem przegazówkę na sprzęgle i potem grzałem po garach ile fabryka dała. W mieście odkręcił mi się kosz sprzęgłowy o czym jeszcze nie wiedziałem. Początkowo myślałem, że wykręciła mi się jedynie śruba od półautomatu, bo na jakimś osiedlu ją wkręciłem i wróciłem do domu, ostawiłem ją na jej miejsce wyczekiwań. Po jakimś tygodniu przestawiłem gaźnik, bo świece były czarne - pierwszy okres docierania za mną. Odpalanie to znowu ta sama ceremonia. Przejechałem 4km po czym wyskoczyła 1 tarcza i był efekt braku sprzęgła. A następnie poszedłem do pracy, bo jeśli miałem ten temat rozpocząć to potrzebowałbym gotówki. 18 dni później wykop zrobiony, odebrałem w kopercie 1200zł świeże setki, czyste i proste. Mogę je wydać na co chcę, lecz już wiem w co je włożę. Od kupna miałem problem z jej odpaleniem, zazwyczaj paliła tylko na popych i nawet po szlifie cylindrów miała kulawe wolne obroty, a na sprzęgle gasła. Mogło być nawet 3 tyś i po prostu piec umierał. Do tego od początku źle chodziła skrzynia, a podczas ostatniej jazdy 4-ty bieg wypadł bagatela 8 razy. Jadąc czułem się szczęśliwy jak nigdy dotąd, zupełnie jakby nic nie było w myślach z którym zmagam się na codzień. Tylko kilometry asfaltu niekoniecznie bez dziur, kask na głowie i dźwięk tego silnika, sama myśl że byliśmy razem... Gdzieś daleko od domu. Powód problemu mógł być tylko jeden. Uszczelniacz na wale - labirynt. Do tego środkowe łożysko. Kasa jest, paru narzędzi brak. Kupiłem, zostawiłem 96zł i wyszedłem praktycznie z niczym. Potem wyciągnąłem silnik, wszystko posegregowane do pudełek. I go rozpołowiłem. Automat zmiany biegów ok, wodziki krzywe, otwory w wałku zdawczym jajko, jeden tryb przesuwny ma wylizane kły(od 4 biegu), prowadnica wodzików zużyta, reszta ok. Wał to oczywiście to co się spodziewałem, czoło na szczęście w karterach jeszcze nie lata(zazwyczaj jak już jest luźne to słychać charakterystyczny terkot, u mnie jedynie było słychać dobite łożysko środkowe wału). Kupiłem łożyska na wał SKF z luzem C3, do skrzyni także. Nowe wodziki, prowadnicę. Tryb zdawczy od 4motor na allegro ten dobry 53mm średnicy taki jaki ma być do CZ, bo te motocykle miały różne wałki 12z lub 13z i był do nich odpowiedni wałek zdawczy. W czwartek oddałem wał do warsztatu na nowowiejskiej dodając łożysko SKF, które kupiłem i zrobione przez Pana Marka Olachowskiego uszczelnienie międzykomorowe na wzór tego w warczyburgach i syrenkach - pierścieniowe. Pracuje niezależnie od stanu łożyska środkowego na wale i znosi większe przebiegi jak labirynt. Będzie to spore usprawnienie, a przy dobrym łożysku i dzisiejszych specyfikach do paliwa przebieg powinien być dużo większy niż ten zrobiony na mixolu w większości. Silnik ktoś kiedyś robił to było widać, obłupane gniazda na segery pod uszczelniacze na wale, uszczelka gruba pomiędzy karterami, gdzie nie powinno jej być, a to powoduje szereg problemów ze skrzynią. Tak na dodatek ktoś chyba tam zużył 2 tubki silikonu czerwonego i się nie szczypał... I składał to chyba młotkiem i przecinakiem. W warsztacie 70-letni dziadek obmacał wał, coś pomierzył i od razu powiedział, że wał ma bicie. Na koniec symbolicznie dodam parę zdjęć, bo jest tutaj ograniczenie na fotki. Ciąg dalszy nastąpi bardzo niedługo, w przyszłym tygodniu będzie już wszystko, więc silnik społawiam tak jak powinno to być.
  10. Witajcie, Być może ktoś tutaj ma większe doświadczenie, niż osoby które pytałem. Najpierw zacznę od tego co zrobiłem, a potem przedstawię problem: - Wymieniane na przemian 3 komplety tarcz ciernych: 1 komplet chiński, 2 komplety czeskie, lecz już granicznie zużyte i niestety nie nadają się do eksploatacji i tylko na tych kompletach motor po zapięciu 1 biegu na wciśniętej klamce pracował na wolnych obrotach. - Wymieniłem 2 uszkodzone przekładki -> odpryski i zwichrowanie - Stosowane oleje -> Hipol ATF, Orlen Platinum moto 4T 10w40(rzekomo do mokrych sprzęgieł), Hipol 80w90. A teraz co dokładnie się dzieje czas naskrobać. Tak więc mam sprzęgło wyregulowane wg. książki Kruszewskiego czyli 3mm luzu na klamce i 0,10mm luzu pomiędzy krzywką, a dźwignią półautomatu. Na zimnym silniku biegi można zmieniać ręką, 1 wchodzi delikatnie, sprzęgło nie ciągnie, lecz się ślizga podczas jazdy. Mankament polega na tym, że jak silnik złapie już temperaturę to zaczyna przenosić poprawnie napęd na koło. A w zamian za to, można sobie zapiąć 1 bieg, motor 2-3 sekundy trzyma wolne obroty i potem zaczyna gasnąć, co najciekawsze jak postawi się go między nogi to sam nie jedzie, czasem mu się zdarzy, ale zazwyczaj stoi tylko silnik zaczyna się dławić. Próbowałem już różnych olejów, kompletów tarcz, ustawień sprzęgła i nie mogę rozwiązać tego problemu. Moje spostrzeżenia to jeszcze tylko to, że mimo dokręcenia mocno nakrętki kosza można nim ruszać góra - dół i na boki. O dekiel nie tłucze(tzn nie terkocze podczas pracy), ale luz jest spory. Myślałem jeszcze czy by nie wymienić sprężyn, moje mają 28mm długości. Problem w tym, że nie wiem ile ma nowa. Dokładniej rzecz biorąc chodzi o sprzęgło żeliwne na trzy sprężyny montowane w tzw. żeliwniakach. Na kompletach czeskich jeszcze przed remontem silnika, kiedy był słabszy mogłem jeździć, po prostu dodałem po dodatkowej podkładce pod sprężyny i sprzęgło pracowało bardzo dobrze. Poślizg się zaczął na zimnym silniku kiedy gary mocy nabrały po naprawie.
  11. Byłem dzisiaj. Miałem jeździć ybr 125 po mieście. Nie jeździłem, gdyż tak instruktor umieścił radio w kamizelce, że podczas sprawdzania motocykla oberwała się wtyczka. No więc padło pytanie: "Czy chcesz tym pojeździć?". Nie odpowiedziałem nic, zaniemówiłem, bo nie wiedziałem kiedy to nadejdzie, a nadeszły też obawy. 2 godziny na ybr, trochę na leciutkiej cz i mam się na skosa przesiadać? :) Pierwsze wrażenie: Chodzi pięknie, ciężka jest i daje kochaniutka o sobie znać. Wrzucam 1, popuszczam sprzęgło, nie dodaję gazu, na blacie 1000 obr, jedzie 10 km/h, nie trzeba robić nic. Puszczasz sprzęgło i tyle dalej już tylko praca ciałem. Początkowo źle mi się siedziało i mam tak dużą stopę, że jedynie mogę jeździć w butach halowych, a prawą nogę trzymać pod kątem by nie naciskać hamulca nożnego. Inaczej się po prostu nie da. Przez pierwsze 30 min się podpierałem nie mogłem wyczuć tego motocykla. I odkryłem jedną żelazną zasadę: nigdy, przenigdy nie skręcać tej kierownicy do oporu, bo automatycznie motocykl leci na bok nawet jak jedzie. Następną godzinę ćwiczyłem slalom powolny i 8, slalom szybki, ominięcie przeszkody to już nie problem. Po tej godzinie, a raczej w jej czasie poczułem jak to jedzie, jak tym balansować, kiedy leci na bok, kiedy nie wyrabia na łuku. Wyczucie hebli i mocy - IDEAL :wub: Chociaż jest na wtrysku to chodzi przepięknie, nic nie szarpie i ten dźwięk. Szkoda tylko, że nie jest moja, oraz nie mogłem jej odkręcić. Delikatnie manetę odkręcałem jak na 600 to brzmi groźnie, delikatnie jęczy, po prostu cudna. Zakochałem się :wub:
  12. U mnie sprawa ruszyła lecz i tak jak na razie pogoda się nie zapowiada zbyt dobrze. Pojeździłem po placu zasadniczo na początku niwelowanie nawyków nie było(źle się rozglądałem). Z 8 miałem problem, długo jeździłem dwusuwem i nadal będę jeździć... 4 suw pracuje zupełnie inaczej inaczej się trochę tym rusza. Początkowo jeździłem na ybr 125, sprzęgło jest już skończone w zasadzie(puszcza przy samym końcu i 8 da się robić tylko operując gazem) w dodatku chyba nikt dawno już do gaźnika nie patrzył, bo na ciepłym silniku po dodaniu gazu mimowolnie gaśnie. Jestem już trochę poirytowany tym operowaniem rolgazem po macoszemu. U siebie po prostu dodaję gazu i popuszczam sprzęgło, a tu trzeba się męczyć, żeby ruszyć, bo za mocno się odkręci manetkę i silnik już stoi. No dobra więc w skrócie co jest na egzaminie. W ubiegłym tygodniu, albo wcześniej z 6 osób w wordzie zdała 1 osoba - Panna ;) Na początku mamy motocykl na stanowisku, losujemy 2 rzeczy do sprawdzenia. Potem wsiadamy na motocykl, który stoi na stopce bocznej, odchylamy go i ją składamy, następnie 2 ruchy, trzeba przemieścić maszynę i tu 1 uwaga: nie cofajcie do końca bo oblejecie, należy wyrównać motocykl i stać po środku, postawić go na stopkę boczną. Robimy oględziny wzrokowe czy coś nie jest nie tak z motocyklem i sprawdzamy naciąg łańcucha na środku wartość 45-55mm. Następnie pada komenda przygotować się do jazdy, plątanina nóg i czeka nas slalom powolny - bramki. Tutaj też moja rada: lepiej jechać blisko pachołków jak jedziecie po krańca to życzę powodzenia. Przejeżdżamy przez bramki i robimy 8, wjeżdżając od lewej strony, 5 8-mek, egzaminator macha, wracamy na slalom jeszcze raz i tutaj mamy możliwość zatrzymać się lub nie(wy decydujecie) jedziecie jeszcze raz przez slalom. Dalej to już wiadomo, hamowanie awaryjne, slalom szybki i ominięcie przeszkody. Wyjeździłem 4 godziny, ale na ybr. Niedługo przesiadka na XJ6. Trudne to wszystko nie jest, 8 zacząłem robić w przeciągu 15 minut, a slalom ogarnąłem w 2 przejazdach. Co dalej? Nie wiem. Dwusuwa ostawiam, bo się przyzwyczaiłem do jego pracy, choć nie kryję że lepiej mi się jeździ 4T. Można utrzymać sobie ładnie prędkość, gdzie w 2t na niższych biegach równomierne dozowanie paliwka jest równoznaczne z "przerywaniem". Na biegu bezpośrednim już się dobrze jedzie, ale różnica jest. Instruktor powiedział mi tylko, że Xj6 to będzie wręcz nagroda, podobno mimo gabarytów dużo lepiej się tym jeździ. Pożyjemy zobaczymy.
  13. Hajmer

    FILMY

    Ładowanko bangla, miga mi kontrolka od kierunków, mam przerywacz, który miganiem oznajmia swoje działanie.
  14. Hajmer

    FILMY

    Później moje memłanie na końcu dwujęzykowe :D Przyczyna zatrzymania: zapomniałem ustawień kranika, bo czeskie kręcą się o 360 stopni. Początkowo myslałem, że przytarł się silnik.
  15. Zrobię chyba mały odkop. Mam problem pt. PKK już jest, kasa na kurs też. Niestety Pan Gawron twierdzi, że urząd na gabrieli zapolskiej nie uznaje zapisu dla instruktorów w związku z czym nie mogę się szkolić. Pytanie czy w motosferze można odbyć kurs?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...