Generał , wybacz ... muza na zlocie ( ta żywa ) to tylko i wyłącznie moja sprawa. Ale była , jak sam to określiłeś , nie za ciekawa. Też to wiem , ale historia jest taka , że kapele , które były zdeklarowane już na granie , miały piosenki , i wszystkie potrzebne szlagiery( dżemy , paranoid w wersji kukiza , itp... ) zrezygnowały , bo im członkowie kapel musieli powyjeżdżać ... , to musiałem skołować ludzi trochę z poza klimatu , ale jak to Gitta powiedziała , po odpowiednim znieczuleniu dało się nawet popogować :] Gitta , ja się nie ukrywałem , tylko ja nie motocyklista ( patrz w profil na wiek ) :] Historia mego uczestnictwa wygląda tak ... wiecie który to Andrzej ( z Cruisera , ten , na którego to ziemi było ) jeśli wiecie, to ok , to ja jestem jego synem :] A jeśli nie kojażycie, to byłem normalnie ubranym gościem w niebieskich jeansach , który kręcił się niedaleko sceny :]]] Ja nieśmiały człowiek jestem , to bałem się zagadać. Generalnie zaliczę tą imprezę w Grzepnicy do udanych , pogoda bardzo fajna , jedynie w sobotę było tak dziwnie , chociaż później się mocno poprawiło , i ... fajnie było No ;) Pozdrawiam