Skocz do zawartości

matrix123

Forumowicze
  • Postów

    12
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O matrix123

  • Urodziny 09/04/1990

Informacje profilowe

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd
    Poznań

Osobiste

  • Płeć
    Mężczyzna

Osiągnięcia matrix123

NOWICJUSZ - macant tematu

NOWICJUSZ - macant tematu (8/46)

0

Reputacja

  1. To się fachowo nazywa inercja (bezwładność) koła z tego co mi wiadomo. Jak rozpędzisz koło z jednej płaszczyźnie to w niej się porusza i trudno ją zmienić, im większa masa rotująca tym bardziej to odczuwalne, zgadza sie?
  2. A może chodziło o to że może mieć to trudny do przewidzenia/opanowania w skutkach efekt dla kogoś niedoświadczonego a nie że kategorycznie niewolno. Wydaje mi się że z grubsza wiem co jaki skutek spowoduje, nie wiem natomiast w jakiej skali, na to chyba przyjdzie czas na kursie.
  3. Niestety dosyć życiowa uwaga. Dlatego nie robiłem kat. A w wieku 18lat bo sam czułem że będę/mogę mieć inklinacje do jazdy typu "no-limits" tak jak to robię na rowerze (chociaż tu poprostu tysiące godzin treningów pozwalają mi na taką jazdę, średnio w sezonie robie na nim ok 20tys km.. razy dziesięć lat to troche tego wychodzi) , ale jak już wspomniałem że po paru latach intensywnej jazdy samochodem jestem już tak zmęczony drogową codziennością że chce wsiąść na motor żeby się przejechać, wyluzować, nie przeżywać dramatów z parkowaniem jak chce po coś wyskoczyć do miasta etc... Do szleństw zostawie sobie mountbike'a bo tu przynajmniej w parze z doznaniami idzie porządne zmęczenie które skutecznie temperuje nadmiar fantazji. Przemawia przezemnie raczej pragmatyzm związany z chęcią sprawnego poruszania się i większej swobody. Nie należe do ludzi któzy decydują się na pewne manewry za kierownicą nie mając pewności posiadnych umiejętności, uwazam że nawet w głupotach trzeba mieć margines bezpieczeństwa, przeważnie wolę odpuścić niż ryzykować. Za dużo naoglądałem się wypadków własnie na maratonach gdzie startuje wielu amatorów/początkujących którzy własnie już myślą że wszystko opanowali a jak przychodzi co do czego kończy się krwawo, sam tez wyglebiłem nie raz, świadomość tego uczucia raczej nie pozwoli mi z czystym sumieniem odkręcać manetki do oporu, szczególnie na pałę nie mając opanowanej techniki jazdy. Tak więc odnosząc się do twojej wypowiedzi uważam że właśnie doświadczenia nabyte na tym gruncie prędzej skłonią mnie do tego żeby nie szarżować, pracować nad techniką i rozwijaniem umiejętności a nie do bezmyślnego pędzania. A czy z czasem przyjdzie ochota na "większą dawkę frajdy z jazdy"? Sądzę że napewno, pokaż mi na tym forum osobę która tego etapu nie przechodziła, ale za tym bezwzględnie muszą iść umiejętności inaczej to prosiłbym się o kuku.
  4. Łał, kawał solidnego poradnika mi napisałeś. Dzięki. Tak widziałem ten filmik, uderza różnica w sposobie jazdy (nawiasem jakbym zaciągnął taką chmure z wydechu też by mi mocy zabrakło :D). Nadmienię że jeżdzę i w terenie i po szosie. Obejrzałem go kilka razy - wnioski wyciągnąłem. W takim razie czy wymienioną bodaj na 1 stronie wątku XJ 600 mozna uznać za jeszcze względny do nauki sprzęt czy już nieco na pograniczu rozsądku? Znając życie już po kursie mi sie w miare wyklaruje, może nawet będa mieli tego typu sprzet żeby spróbować, od samochodu zaczynałem bardzo mocnego, wprawdzie zachowując rosadek i umiar można wystrzec się większości kłopotów ale to nie jest tak mocnym sprzętem się jeździ wolno, jak człowiek okrzepnie on aż prosi żeby mu przycisnąc. Z drugiej strony jak sie już opanuje to pojedzie się wszystkim, a patrzac po kolegach którzy pokupowali samochody dużo słabsze, przeżywają flustracje że ciężko się tym sprawnie na trasie poruszać a i tak zaliczyli po kilka dzwonów. I gdzie tu ten złoty środek...
  5. Mam wrażenie że wątek uderzył w poczucie wartości co niektórych osób, moim celem naprawdę nie było wykazywanie wyższości roweru nad motorem czy odwrotnie, bo to bezcelowe, ani zamiar robienia zupełnie czystej kalki jazdy z jednego na drugim bo to głupota. Po co te nerwy i przepychanki. Uważam że nawet jak się chce kogoś zgasić lepiej przytoczyć rzeczowe argumenty bo a) nie będzie już niedomówień wśrod tych poruszających się w temacie b) ci którzy są zieloni czegoś się przy okazji dowiedzą. YUBY, bardzo szanuję twoje wieloletnie doświadczenie i wpełni się zgadzam że wyszkolenie ludzi nawet jeżdzących na rowerach jest u nas marne, widze to gdy startuje w imprezach amatorskich: 20-30 osób jedzie nieźle a pozostałe 300 wywala sie na byle czym a wydaje im się że jeżdżą bóg wie jak dobrze. Cały czas podkreślam jazda a jazda to różnica. To prawie jak porównanie turysty do zawodnika motogp, jeden jeździ i drugi jeździ. Na rowerach jest dokłądnie tak samo. W prawdzie jestem młodą osobą ale jakoś nie specjalnie podoba mi się perspektywa traktowania mnie jako szczyla napalonego na motor który myśli że po rowerze wszystko ogarnie, wsiądzie od razu na sportowego litra i będzie latał po zakrętach jak na torze... please... Po pierwsze moto chce traktować jako odpoczynek od blachosmrodu i poczęści jako wyluzowanie po wyczerpujących treningach roweowych, po drugie moje pytanie wynika właśnie z tego że zdaję sobie sprawę że różnice są ogromne i zwielokrotniane przez masę i moc i to respektuję. Pytanie było zupełnie luźnie choćby z tego względu że i tak będę musiał sam wszystko przewartościować, poznać i "zakodować" - niema sensu się spinać. PS Wiem że to nie forum rowerowe i nie muszę a może nie powinienem tego pisac ale: Interpretacja pojęcia rower w naszym kraju przeważnie u wielu osób wygląda tak, że w głowie pojawia się następujący obrazek: złomek za 300zł z tesco ew maszyna za 1500zł ze sklepu rowerowego - nie to są prawdziwe rowery tylko konstrukcja do jeżdzenia na działkę, prawdziwy rower kosztuje tyle co motor (Zaczyna się od 5k a porządny 15-30tys zł) i jeździ się na nim naprwdę ekstremalnie, wcale nie jest tu trudniej o klalectwo lub śmierć jak na motorze, w prawdzie predkości są niższe ale i człowiek nie ma takiej ilości dodadków ochronnych. Sam osobiście połamałem obie ręce i miałem pęknięty kręgosłup i nie dla tego że popełniłem błąd tylko inni a jak się składają to leci pół peletonu na pełnym gazie 70-80km/h. Podsumowując, traktowanie rowerów po macoszemu w naszym kraju wynika niewiedzy, niedoceniania i ignorancji. Podobne problemy mają motocykliści no może w nieco innych sferach. Bo człowieka uprawiającego sport rowerowy traktuje się jak chłopczyka w krótkich spodenkach który jeszcze został na etapie rowerka na 3 kółkach a motocyklistę jak niezrównoważonego, wariata, pędzącego na niąsącym śmierć pocisku, który tylko czeka żeby oddać nerki, rozkwaśić mózg na masce samochodu i zabrać na drugi świat jeszcze kilka osób. Nie tędy droga.
  6. Błąd logiczny, skoro ktoś nie ma równowagi jak jest w stanie chodzić? :P A tak poważniej to poczucie równowagi bezwzględnie i z cała pewnością da się i należy ćwiczyć, jeśli ktoś uprawiał trochę sportu, mam tu na myśli na przykład sztuki walki, z pewnością zna kilka prostych ćwiczeń na to (np. stanięcie na jednej nodze i energiczne wymachy drugą do przodu i do tyłu, po kilku sekundach przeciętny człowiek zaczyna lecieć na boki, poprawiać się i łapać balans - proponuję spróbować). Przewidywanie również... wymaga to doświadczenia i obserwowania zachowań innych. Trzeba być naprawdę talentem żeby siadać do pojazdu i od razu bez niczego posiadać takie umiejętności. Też myślałem o tym modelu, zresztą wszystkie 4 wyżej wspomniane są polecane dla początkujących. Szczególnie argument o prostocie naprawy yamahy do mnie trafia. Nie wiem czy nie rozsądniej byłoby wydać nawet więcej na w miarę młody egzemplarz takiej yamaszki, nie zajechany który posłużyłby nieco dłużej niż rok czy dwa niż szarpać się z jakimś starociem. Przerabiałem to już na samochodach, lepiej coś mniej wypasionego ale młodego niż wypasiony staroć bo robi się z tego niezła skarbonka. Zamiast jeździć człowiek myśli co w tym miesiącu trzeba wymienić i ile trzeba na to wydać.
  7. Zjawisko niestety dobrze mi znane, lecąc kolarką 50-60km/h przez miasto jest się dla samochodów praktycznie niewidzialnym, a wyhamowanie z takiej prędkości chwile zajmuje, więc jest tu sytuacja alalogiczna jak przy przepisowej jeździe motorem. Poza samymi umiejętnościami to drogowe myślenie i wyobraźnia to chyba podstawa poruszania się ruch uliczym - czymkolwiek. Gdybym nie myślał za innych to nie wiem ile setek razy mógłbym rozwalić samochód czy rower (w cenie samochodu). Dlatego jest tu tak mało miejsca na błędy. Robiąc dygresję od tematu, bo naprwdę obrazowo wytłumaczyliście mi już pewne kwestie i myślę że puki sam nie zaczne jeździć to się nie przekonam ale zastanawiam się jakiej maszyny szukać, czym kierować się w wyborze rodzaju i mocy sprzętu? Chyba najbardziej skłaniam się ku czemuś uniwersalnemu, czym będzie można zrobić czasem dłuższą trasę ale będzie dosyć usportowione i pozwoli na trochę zabawy, chyba na początek to powinna być jakaś maszyna "wzorcowa" bez narowów i wybaczająca część błędów? Używany GS500 wydawał mi się w sam raz na początek.
  8. Haha, rozbiłeś bank, aczkolwiek poczułem się nieco zaatakowany takim porównaniem, bo sama jazda na rowerze a jazda wyścigowa to inne światy i sądzę że gdybyś wybrał się ze mną na jakąś górską trasę mógłbyś narobić w gacie ;) Nie dam sobie złego słowa powiedzieć o moim ukochanym sporcie i zaryzykuję stwierdzenie że jest w stanie dostarczyć podobną ilość bodźców jak jazda na motorze (mniej lub bardziej sportowa)...
  9. Muszę się temu bliżej przyjżeć. Nigdy się nad tym nie zastanwiałem a z tego co czytam ważne żeby wykonywac ten element świadomie.
  10. "countersteering" jaką to teraz ma łądną nazwe :D ja zawsze na to mówiłem "od sie-na sie" albo "zamach do zakrętu" :D
  11. Czyli prawdopodobnie będzie jak przypuszczałem, że rower daje dobrą bazę psychomotoryczną i będę z grubsza czuł na które elementy zwracać szczególną uwagę... Brzmi zachęcająco. Z hamulcami istonie będę miał kłopot zanim się przestawię, od lat mam zakodowany odwrotny układ, cóż... Na samym rowerku skręcanie prawie bez krecenia kierownicą czy skrecanie ewidentnie w odwrotną stronę to coś zupełnie normalnego. Miałem też kilka wywrotek przy 50 i 80 km/h oczywiście w cienkim stroju kolarskim i kasku i mam spory respekt przed prędkością ;) - przy takich prędkościach za przeproszeniem targa człowiekiem jak szmatą, a kask ani jeden nie przeżył takiej przygody. Z początku nie robiłem prawka na motor bo bałem się że będę miał inklinacje do pędzania, pojeździłem kilka lat samochodem ( sporo kilometrów i to napradę mocnym który aż prowokował żeby mu depnąć) i po tym czasie jedyne o czym myślę podczas jazdy to dojechać do celu w spokoju, ciszy i bez nerwów, stwierdziłem więc że to chyba odpowiedni moment żeby uciąść na motor. PS jechał ktoś na kolarzówce 120km/h? to dopiero daje poczucie pędu :D droga się zwęża do punktu wielkości denka od słoika :D
  12. Witam, za kilka mięsięcy planuję robić prawo jazdy kat. a, do tej pory w życiu nie siedziałem na prawdziwym motocyklu, natomiast od 10lat zawodniczo jeżdżę na rowerze, chciałem zapytać ile elementów techniki jazdy można wprost przekalkować na motor (wchodzenie w zakręty, balans ciałem, operowanie hamulcem itd..), gdzie się pilnowac a co kategorycznie zmienić. Czy ma ktoś doświadczenia w tej materii? Zdaje sobię sprawę że motor to zupełnie inna waga i przyczepność. Za jakiś czas pewnie sam się przekonam ale nie chciałbym popełniać błędów które pewnie już kiedyś zostały popełnione. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...