Skocz do zawartości

Joey

Forumowicze
  • Postów

    76
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O Joey

  • Urodziny 06/07/1969

Informacje profilowe

  • Lubię
    Duńszczyzna, śmiganko i nurkowanko
  • Skąd
    Warszawa

Osobiste

  • Motocykl
    Yamaha Virago 250
  • Płeć
    Kobieta

Metody kontaktu

  • Strona www
    http://

Ostatnie wizyty

182 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Joey

NOWICJUSZ - niuchacz wydechowy

NOWICJUSZ - niuchacz wydechowy (11/46)

0

Reputacja

  1. Ludzie, wy nie mylcie kar z "usługami" państwowymi. Bo przy takim rozumowaniu biedny za zabójstwo powinien siedzieć w celi 10m2 w 20 skazanych bez okna z wodą i suchym chlebem raz dziennie, a milioner w jednoosobowym apartamencie z kawiorem, przepustkami w SPA i agentką towarzyską co weekend. Kara musi być dotkliwa niezależnie od statusu społecznego i nie ma kompletnie nic wspólnego z tym ile kto płaci podatków i ile od państwa dostaje czy nie dostaje. Wykroczenie-przestępstwo to coś, co robimy CELOWO, albo prawie celowo. Nie można tego porównać do bankructwa właściciela firmy w kryzysie, ciężkiej choroby. O ile wiem żaden z was celowo np. aktualną AH1N1 się nie zarazi, ale pogrzeje 150km/h na drodze wojewódzkiej, więc różnica jest. I to spora.
  2. Dałoby się tak jeździć, ale jeździć musieli by w ten sposób wszyscy. Przykład - są miasta w Europie, gdzie faktycznie jeździ się dozwoloną 50 i ruch się gładko toczy, a jak korki są to dlatego, że połowę samochodów powinno się zostawić na Park & Ride pod miastem. W takiej zaś Warszawce każdego ściskają pośladki, żeby szybciej. Ruch zamiast być płynny jest skoczny (troszkę poprujemy przez minutkę 80 zamiast 50, a potem poślimaczymy się 10 minutek 10 zamiast 50). Nie mówiąc już o tym, że niewielu robi tak, jak moi sądziedzi - wóz zostawiają pod domem, a do pracy w centrum jadą z Ursynowa metrem. Szokujące, ale takie koreczki jak w Warszawce dzień w dzień to widywałam raz na ruski rok w Kopenhadze, gdy ktoś się solidnie rozkraczył, albo warunki pogodowe sprawiały, że nawet chodzenie pieszo po chodniku było utrudnione. No ale ok... tam są bodajże 3 obwodnice, sieć podmiejskich autostrad, szalone ceny parkingów na dużym obszarze miasta, godna zaufania komunikacja publiczna, a do tego spory odsetek ludności to homo bicyklus.
  3. Bogaty gwiżdże na mandaty obecnej wysokości, ale punktów się boi, fakt. Chyba, że ten bogaty mieszka i żyje w Rumunii, bo tam mandacik jest proporcjonalny do dochodów. I chociaż Rumunii nie są grzeczniejsi od Polaków, to jak mandat wali, to wali po łapach tak samo - biednego i bogatego. I jest w tym sporo racji, bo dla mnie mandat 500zł to duże pieniądze, ale dla takiego Solorza-Żaka to grosze na waciki. Jeśli by jednak trzepnąć go proporcjonalnie do zarobków to też by się zastanowił (to tylko przykład na multimilionera, nie mam żadnej wiedzy na temat stylu jazdy właściciela Polsatu).
  4. Mnie się obiło o uszy coś związane z kondensacją wody w układzie. Trzeba ją dobrze odparować, a to nie udaje się w krótkim odpaleniu. Nawet w ciepłym sezonie mechanicy odradzają ruszanie motocykla na 5 minut w celu przywiezienia bułeczek na śniadanko :icon_eek:
  5. A ja wam powiem, że długo się zastanawiałam nad tym, czy w kwestii przekraczania prędkości Polacy naprawdę są tacy anarchistyczni, a Duńczycy (mieszkałam tam pół życia) aż tacy praworządni, żeby nie powiedzieć dupowaci. I dziś doszłam do tego, że pies leży pogrzebany w sposobie naliczania mandatów. W Polsce system jest prymitywnie prosty: Przekroczenie dopuszczalnej prędkości do 10 km/h do 50zł Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 11 - 20 km/h od 50 do 100zł Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 21-30 km/h od 100 do 200zł Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 31 - 40 km/h od 300 do 400zł Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 41 - 50 km/h od 300 do 400zł Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 51 km/h i więcej od 400 do 500zł Oznacza to ni mniej ni więcej, że np. że jazda na drodze w stefie zamieszkania (max. 20km/h) z prędkością 50km/h kosztuje tyle samo, co jazda z prędkością 160 km/h na autotradzie. Jaka jest różnica wie każdy, kto widział samochód pędzący (bo takie ma się wrażenie) na uliczce osiedlowej pozbawionej chodnika (mam taką przed oknem, zakazu przestrzega może 10% samochodów). Oczywiście policja woli ustawić fotoradar tam, gdzie ruch jest duży, bo liczy się ilość. Co z tego, że napyka on mnóstwo zdjęć za przekroczenie 15-20-30 km/h. To zawsze jest stówka, dwie od pojazdu bezdusznie wyegzekowana przez list polecony, z którym dyskutowanie jest niewarte zachodu. Kwitnięcie osobiste na uliczce osiedlowej nie jest prestiżowe, poza tym już widzę te miękkie zachwania policjantów, którzy odstępują od wymierzania tych "groszowych" mandacików i tylko stosują pouczenie gnojkom, którzy jutro, pojutrze i za tydzień też przelecą koło pań z wózkami, ludzi z pieskami i dzieci na trójkołowych rowerkach. A jak jest w Danii? Po pierwsze rozdział na 2 typy dróg. Te, po których można się poruszać z dozwoloną prędkością 100km/h i więcej, oraz te, gdzie prędkość dozwolona jest mniejsza. A potem taryfikator procentowy. I tak, jazda 50km/h po drodze w strefie zamieszkania, a więc przekroczenie o 30km/h czyli 150% to moi drodzy najwyższy wyrok w taryfikatorze dla strefy poniżej 100km/h - w tamtejszej walucie 4500 DKK - horrendalna kwota (dla wielu to prawie 50% miesięcznej pensji, dla studenta całomiesięczne stypendium) - te same 30km na autostradzie to "zaledwie" 1000 DKK (ale nie do końca - czytajcie dalej). Zaś tak lubiane przekraczanie o 30km nakazanej "50" w terenie zabudowanym to 3000kr. Ale żeby bardziej przyciąć tych, co to nogi z gazu zdjąć nie mogą do normalnego taryfikatora dołączony jest "taryfikator dodatku za pędkość" zaczynający się od 140km/h. To co 10km/h dodatek wzrasta o 500 DKK i jego wielkrotność. Żeby było jeszcze zabawniej przekroczenie o 60% dozwolonej prędkości lub jazda 160km/h i więcej oznacza warunkowe zawieszenia prawa jazdy i obowiązkowy egzamin. Jeśli kierowca dopuści się recydywy, lub w okresie warunkowego zawieszenia podnownie przekroczy prdkość o 60% lub 160km/h prawko zostaje odebrane bezwarunkowo. Do tego trzeba jeszcze dodać system punktowy - jeśli w ciągu 3 lat otrzyma się 3 "punkty" (klip) prawko jest odbierane warunkowo do reegzaminacji - jednak w przypadku osób, które prawko mają krócej niż 3 lata wystarczą 2 "punkty" do bezwarunkowego odebrania prawka. Wśród wykroczeń, które są kwitowane punktem jest przekroczenie prędkości o 30%. Należy także zwrócić uwagę, że punkty przedawniają się indywidualnie, a nie zbiorowo. Teraz już wiecie, dlaczego Polak ma w nosie ograniczenia i łamie je wszędzie, a Duńczyk odpowiednio dozuje sobie szaleństwo (fakt, mają gdzie, ale to nie wymówka). Owszem - widywałam grzejących na autostradach wypasionymi furami, trafił się też ten i owy na krajówce poza terenem zabudowanym, ale przeciętny Dun ma w głowie przelicznik procentowy, a nie "te bezpieczne 30km/h" oraz doskonale wie, ile kosztuje ponowny egzamin na prawo jazdy (jakieś 12 lat temu odpowiadało dzisiejszemu polskiemu wynagrodzeniu wysokości 2500zł). A jeszcze trzeba wspomnieć o braku widełek i uznaniowości, nieprzekupności policji oraz przy takich wykroczeniach brak pojęcia "pouczenie".
  6. Tak, rozsądek - tego naszemu narodowi brakuje w wielu dziedzinach. Odpowiedzialności za siebie i innych też. Tyle, że dziś nie da się tego zwalić na zaborcę, okupanta czy komunę.
  7. Nie chodzi tylko o powodowane wypadki - chodzi o sam proceder - mnie się robi niedobrze przy statystykach złapanych na JEŹDŹIE po alkoholu. To są tysiące kierowców. Tysiące potencjalnych sprawców wypadku. Tysiące potencjalnych ofiar.
  8. Kary to jedno (bo mandaty to najgłupszy sposób wydawania pieniędzy), ale przecież nie dorastaliśmy w próżni na Marsie. Ktoś nas wychowywał, prawda? Mój ojciec wychował mnie na odpowiedzialnego użytkownika dróg. Jestem mu za to wdzięczna, bo dzięki temu mam twardy kręgosłup i wiem, że lepiej być żywym frajerem niż martwym cwaniakiem. Ale ile razy słyszymy o ojcach i matkach, którzy dają taki przykład swoim dzieciom, że chyba tylko cud (lub wielotysięczne mandaty) może sprawić, że te dzieci w dorosłym życiu będą rozsądnymi kierowcami.
  9. Adamie, wiem, ale Virażka zimuje u chłopaków w salonie Honda Motorista - znam ich i wiem, że mojemu motocyklowi krzywdy nie zrobią, a wręcz przeciwnie ;-) A jak akku zarżną, to ich głowa (i strata), żebym wiosną odebrała w pełni sprawny motocykl. Mam już z nimi doświadczenie z zeszłej zimy i wiem, że za byle co miesięcznej opłaty nie pobierają :buttrock:
  10. Hmmm... ja to jednak stateczna pani jestem i coraz bardziej rozkochana w moim chopperze. Niby enduraki i crossy są fajne, ale... mnie na razie w terenie bawi góral z pedałami. Mój sezon skończył się wczoraj. Licznik pokazał prawie 2700km (od 1.08), byłoby więcej, gdyby nie październik - kompletnie do dupy (pardon my French). Niby wczoraj było sucho, ale jednak wilgoć jest w powietrzu, przez co kask paruje na maxa, jest zimno i w cebulkowym okutaniu nie czuję się swobodnie, a i niestety nic nie poradzę, że mi wypustki kończyn przednich zaczynają sinieć po ok. 25km. Poza tym nie mam własnego garażu i coraz cięższe serce miałam patrząc na parking przed oknem. Jest dobra płachta, ale to nie są warunki dla ukochanej kobyłki. Tak więc została odwieziona do przechowania, oddana w dobre ręce, które ją wymyją, nasmarują, zabezpieczą, itp. itd., może nawet dadzą buzi :icon_razz: . Pewnie odwiedzę ją raz czy dwa, żeby pogłaskać, ale do +/- połowy marca Virażka będzie spać. Cykoria - z enduro uważaj, bo ta zabawa potrafi być pioruńsko urazowa, zwłaszcza, gdy pod wpływem temperatury crossowe trasy twardnieją.
  11. Ja już kiedyś na innym wątku pisałam, że jeśli się delikwentowi fizycznie nie uniemożliwi prowadzenia pojazdu, to nic go nie powstrzyma przez jazdą. Jeśli zabranie pojazdu przez skarb państwa jest niekonstytucyjne, a zarekwirowanie czasowe nie wchodzi w grę (bo np. pojazd rodzinny, inni członkowie familii też nim jeżdżą), to jak sprawić, żeby człowiek bez prawka nie jeździł? Rąk mu nie utniemy, oczu nie wyłupimy... Sami wiecie, ilu motonitów śmiga bez PJ. Jedni w oczekiwaniu na egzamin (ja tak robiłam), albo z premedytacją, jak choćby moja znajoma, która po prostu woli zapłacić raz na rok mandacik za brak PJ niż iść na kurs, egzamin i wydać kupę kasy :icon_evil: . A ktoś, kto jechał po pijaku i nie zeżarł go wstyd za własny postępek to siłą rzeczy osoba o obniżonym morale, więc czego oczekiwać? Że mu skrzydła anielskie wyrosną i aureolka zaświeci nad głową? :evil:
  12. Akurat odpowiedzialna za zniknięcie kluczy była właścicielka lokalu imprezy, reszta towarzycha sekundowała jej w tym szlachetnym postępowaniu. Ale wiem, że jak delikwentka wytrzeźwiała, wsiadła w taryfę, przyjechała, wzięła udział w wyżerce tego, co zostało i po ładnych kilku godzinach, bez cienia kaca pojechała do domu. I już zła nie była :icon_mrgreen: No ale po co przyjechała autem in the first place? Wyraźnie było powiedziane, że będzie mokro w kieliszkach i pojazdy należy zostawić w domu, a ona jedna się wyłamała.
  13. I tu się kłania postawa każdego z nas. Ilu z was zabrało kluczyki do 2/4 kół osobie, która piła i chciała potem jechać? Mnie się zdarzyło, że na imprezie trzeba było koleżankę, która przyjechała autem i nim chciała odjechać, spacyfikować. Kluczki z kurtki zniknęły i znalazły się dopiero dnia następnego, a zainteresowana wróciła do domu taksówką. I nie pomogło wkurzanie się, wyzwiska itp. :icon_twisted:
  14. Ja mam nadzieję, że wprowadzenie bransoletek na nóżkę sprawi, że skończy się wydawanie wyroków w zawiasach w sytuacjach, gdzie skazany popełnił przestępstwo o dużej szkodliwości społecznej, ale nie stanowi takiego zagrożenia jak zabójca, gwalciciel czy inny bandzior. Nie jestem zwolenniczką sadzania do zamkniętego pierdla ludzi, którzy nie są zdegenerowanymi kryminalistami, bo więzienie w Polsce ma bardzo niski wskaźnik resocjalizacyjny, a wręcz działa na niekorzyść pokrzywdzonych (w/g mnie np. więzienie dla alimenciarzy to absurd to sześcianu). Wolałabym, aby tego typu przestępcom dawano wyrok bransoletki (lub więzienia otwartego) i do tego po pracy zawodowej/szkole praca społeczna i co pół doby kontrola alkomatem. Po prostu, wierzę, że o wiele bardziej dotkliwa jest ta ciągła kontrola na wolności, obowiązek przebywania w danym miejscu i de facto brak czasu na życie prywatne poza snem i koniecznymi zajęciami niż bezczynne przesiadywanie w celi z kolesiami, którzy raczej niczego dobrego delikwenta nie nauczą. Za kraty z klawiszami niech lądują ci, którzy z takiej szansy skorzystać nie chcą, nie potrafią. Natomiasy ci, którym zależy na tym, żeby im się życie nie rozsypało powinni móc wybrać taką alternatywę. Sądy powinny po prostu brać po uwagę fakt, że sadzając za kraty np. ojca rodziny rujnują finansowo jego bliskich - a to jest straszne, bo czym zawiniła np. żona i dzieciaki, że ojciec jechał na gazie?
  15. Ty chyba żartujesz z tym pouczeniem, co? Jak niewinnego człowieka zaatakuję nożem na ulicy, ale nie dam rady zranić czy zabić, to co? Też pouczenie? A za drugim razem zakaz chodzenia z nożem? :banghead: Jazda po alkoholu to w moich oczach zbrodnia - i w tym temacie mam skrajnie radykalne podejście. Jedziesz, nie pij, piłeś, nie jedź i tylko mając 0,00 promilla wiesz, że na pewno jesteś czysty. Że takie podejście jest właściwe wystarczy spojrzeć na statystyki wypadków i uświadomić sobie, że za każdym z nich kryje się tragedia - zarówno bliskich ofiar, jak i pijanych sprawców.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...