Skocz do zawartości

bert

Forumowicze
  • Postów

    1660
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    21

Odpowiedzi opublikowane przez bert

  1. Trochę nie w temacie, bo to 4 koła nie dwa, ale wklejam info., najwyżej mod temat wywali jak uzna za stosowne. Jeśli ktoś z was jest użytkownikiem/forumowiczem jakiś grup/forów samochodowych/4x4 wrzućcie tam info. tytułem ostrzeżenia.

    https://www.otomoto.pl/oferta/toyota-fj-fj-cruiser-maj-2010-r-4x4-manualna-skrzynia-biegow-bezwypadkowa-ID6DiK7I.html#82daa73f69

    Wg. opisu tojka z Dubaju z lekkim uszkodzeniem drzwi [właściciel ma do okazania foto przed uszkodzeniem] z przebiegiem 92 196 km na 18-05-2020.

    W rzeczywistości trup ściągnięty z usa z zarejestrowanym przebiegiem 317 060 km na dzień 21-04-2017, poważnie rozbity [przód, prawy bok, zgnieciony dach po prawdopodobnym dachowaniu.

    pełny raport poniżej:

     

    Toyota Fj Cruiser JTEBU4BF1AK087964.pdf

    edit:

    Ogłoszenie już poszło w kosmos, załączam zdjęcie z numerem rej. dla pamięci jak trup wygląda obecnie:

    1632520184_ToyotaFJCruiserbiaawaek01.thumb.jpg.b602aa3a69516de582ea6eecf7c8f61c.jpg

  2. Wybitnie niespokojnie... to auto pokazało mi, ze marny ze mnie kierowca i mam spory respekt. Po nowym roku jadę do Tomka Czopika by mnie nauczył wykorzystywać moc

     

     

    Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

    Niech moc będzie z tobą. [luknij czasem na mojego avatara].

     

    Strasznie marnej jakości jest wnętrze.

    Jak to u amerykańców. Nie narzekaj, często bywa gorzej.

  3. 2005.

    czyli ten najlepszy :)

    nooo, ostatni lifting III gen. byłby bezwzględnie najlepszy, gdyby zostawili tak jak w przed liftingowym pełne wyłączenie kontroli trakcji, nie zakładali kagańca na przepustnicę i nie grzebali w zawieszeniu. Mam wrażenie że po liftingowy jest cokolwiek miększy, tak trochę bardziej po amerykańsku.

  4. Pokaz zdjecie.

    Pamietam Alfy z lat 70 tych, ktore koledzy wracajacy z zagranicy sobie pokupowali - rdzewialy w tempie wyscigowym ( jak reszta samochodow wtedy ).

    Ale byly b.ladne.

    Co do Subaru to nowe mniej rdzewieja jako ze wreszcie FHI zdecydowalo sie zastosowac stal wyzszej jakosci na karoserie ( high tensile steel ).

    Niestety moja generacja, tak jak poprzednia ma problem z tylnymi nadkolami po mniej wiecej 10 latach jezdzenia po zasolonych ulicach.

    Adam, którą generacją jeździsz?

  5. 911 gejowskie? No proszę Cię. Ale marzenia masz piękne. Mimo to, wolę realnie stąpać po ziemi.

    Znaczy nie, wróć. Nie o to mi chodziło. "911" jako taka absolutnie nie jest zniewieściała, ten akurat model (albo ta konkretnie sztuka) taka mi się trochę wydaje.

    Tak w ogóle to klasyka klasyk, ale niekoniecznie bym stawiał akurat na ten rocznik. Może coś starszego, jak sugerował Klaudiusz.

  6. Pojazd B owszem skręca w lewo, ale cały czas jadąc główną drogą oraz mając pierwszeństwo przejazdu i widząc, że auto znajdujące się na drodze podporządkowanej ma znak ustąp.

    [...]

     

    nosz qrwa mać... :banghead:

     

    Ludzie,

    czy zrozumienie kilku prostych zdań z kodeksu [przytoczonych w wątku już pare razy] przekracza wasze zdolności poznawcze???

     

    Komandosek i inni - ogarnijcie się bo to co dzieje się w tym temacie zaczyna przypominać paranoję smoleńską.

     

    ps.

    ...nie, nie przytoczę ich po raz kolejny.

    każdy wątpiący/niekumaty niech sam znajdzie, to moze zapamięta.

     

    to jest jakiś żart.

    na 1 kwietnia.

  7. 4jku - podziwiam.

     

    jesteś może z zawodu psychoterapeutą?

    początkującym oczywiście.

    ci starsi mają już zazwyczaj mniej entuzjazmu.

    :flesje:

     

    kiedyś już chyba pisałem ten dowcip na forum:

     

    przyjechał chłop z dalekiej wsi do miasta, poszedł do zoo.

    stanął w rozkroku przed wybiegiem z żyrafami, przeczytał tabliczkę, popatrzył chwilę na chodzące zwierzęta po czym skrzyżował ręce na piersiach i mówi stanowczym głosem: "nie ma takiego zwierzęcia".

  8. I to szczera prawda. Tak jest to traktowane przez policję. Mierzą bo muszą i jeśli stwierdzą, że było przekroczenie prędkości to ukarają mandatem ale nie ma mowy o współudziale. Autopsja...dwa razy.

    Przykro mi z powodu tego wypadku jednak w nim drzemie potencjał...oby nie zaginął, oczywiście w sprawie poprawy ostrożności włączania się puszek do ruchu.

     

    co do praktyki policji to się zgodzę.

    ale to trochę dwie różne spawy, kwestia winy i 'spychologia' władzy która chce mieć jak najmniej roboty.

    też w początkach swojej działalności drogowej dałem się ubrać w odpowiedzialność za stłuczkę i zapłaciłem grzecznie mandat. młody byłem, naiwny i dałem się 'wstawić' smerfom którzy chcieli szybko sprawę załatwić. mimo że znaleźli się świadkowie, którzy dobrowolnie 'przybierzyli' na miejsce z pobliskiego przystanku by zaświadczyć policji że to tramwaj we mnie wjechał z pełną premedytacją i właściwie celowo, a nie ja pod niego.

    ale że ja przyznałem że nie sprawdziłem dokładnie czy mogę wjechać na torowisko, uwagi świadków policjant puścił mimo uszu. zresztą nie było o co kruszyć kopii, zapłaciłem mandat, tramwaj cofnął, w kilku ściągnęliśmy puchatka z dyszla i wróciłem na własnych kółkach do domu. to były czasy trochę innych, trwalszych samochodów niż dzisiaj :)

     

    powracając do tematu:

    na drobną kolizję, można machnąć ręką, nikt się nie będzie kopał z koniem i ciągał po sądach kilka lat dla paru stów mandatu. no chyba że ktoś cierpi na nadmiar czasu i ma zacięty charakter.

    zupełnie inna sprawa gdy wypadek jest poważny, w grę wchodzi odpowiedzialność karna/finansowa/moralna za czyjeś zdrowie/śmierć.

    wtedy jest sąd, biegli i sprawy nie da się załatwić szybko 'spychologią'. co nie znaczy że nie można dać się wrobić przy oczywistym braku własnej winy - bo i takie sprawy znam.

     

    mojego brackiego wrobili kiedyś w wypadek którego nawet nie był świadkiem.

    jedyna jego wina polegała na tym że jego samochód był w pobliżu miejsca kolizji nieprawidłowo zaparkowany. zanim się zorientował zapadł w sądzie wyrok skazujący - oczywiście zaocznie, bracki nawet nie został wezwany.

    a problem polegał na tym że sprawczyni była znajomą królika i wykorzystała swoją własną głupotę do wydębienia odszkodowania z ubezpieczenia. nawet opinia biegłego znalazła się w ciągu niecałych dwóch tygodni i podobnie szybko została klepnięta przez sąd - w sytuacji kiedy przy dużo ważniejszych sprawach nie można się jej doprosić miesiącami - wg. słów prawnika który prowadził sprawę ze strony mojego brata. tyle że jak już się poprawił [prawnik] to była musztarda po obiedzie. odkręcanie trwało by latami i tak na zdrowy rozum prawnik poradził, zacisnąć zęby, zostawić wkurw na boku, poddać się dobrowolnie karze [czyli przyjąć orzeczenie sądu] zapłacić tego tysiaka z hakiem kosztów postępowania, mandat i poczekać na zatarcie wyroku - jakiś rok czy dwa.

    czyli - różnie bywa.

    czujnym trza być. niezależnie czyja wina i jaki udział/współudział.

  9. bert - znając układy w naszym kraju biegły określi prędkość motocykla na ok. 60kmh a ja się z nim zgodzę.

    Mam w swoim kompie fotki tego samego modelu motocykla po uderzeniu w stałą przeszkodę z prędkością ok.120 kmh.

    Motocykl rozpadł się na kawałki, tarcze sprzęgłowe leżały na jezdni a korpus silnika leżał ok. 150 metrów od miejsca uderzenia w lesie. Kierowca trochę dalej. Tylne koło wraz z wahaczem w drugim rowie a rama pękła w caliźnie na kilka kawałków.

    Popatrz na fotkę gdzie leży motocykl i w jakim jest stanie.

    Kilka dni temu byłem świadkiem prawie identycznego wypadku w Sosnowcu.

    FZR600 uderzył prawą stroną silnika w auto wymuszające pierwszeństwo. Prędkość motocykla ok.30kmh.

    Motocyklista po wykonaniu pełnego salta upadł do rowu ok 15 metrów od samochodu a motocykl zatrzymał się na poboczu 10 metrów od miejsca uderzenia.

    Furman tłumaczył się ŻE NIE WIDZIAŁ MOTOCYKLA :icon_biggrin:

     

    Piotrze, cieszę się że się ze mną zgadzasz, w obu kwestiach.

    przyznanie się do błędu nikomu jeszcze na tym świecie ujmy nie przyniosło, wręcz przeciwnie.

  10. W sumie trudno się zorientować. Ale jest to na pewno wątek Czarnego Wąsika.

     

    :icon_biggrin:

    true.

    jest tu jedyną i Najjaśniejszą Gwiazdą.

    świeci jak supernowa oświetlając nas, małych żuczków Prawdą Swojej Objawionej Logiki z jakiejś innej rzeczywistości równoległej.

     

    ps.

    dałbym Ci Zbycho plusa, ale mi się limit ocen wyczerpał. za dużo minusów naklepałem :sleep:

     

    ps.2

    dżizas, chyba zaczynam się gościa obawiać, bo mam wrażenie że jego obsesja się nasila...

    :icon_eek:

     

    :dry:

  11. Współudział to bzdura.

     

    Miałem wypadek zeszłej jesieni. Wyjechał mi dziad z lasu polonezem prosto pod koło. Sprawa w prokuraturze, biegli, sąd itp.

    Jako że ślady hamowania mojego motocykla niewiele wnosiły do oceny predkosci to nie było tematu. Ale jak dowiedziałem sie od biegłego, nawet gdybym miał znaczaco przekroczona prędkość od dopuszczalnej okreslonej przepisami w tym miejscu, to najwyżej bym dostał mandat za przekroczenie. Wina jest ewidentna w kwestiach włączania się z drogi podpożądkowanej.

     

    też miałem wypadek.

    nie jeden.

    na moje szczęście, w tym w którym byłem sprawcą potrącenia pieszego [przechodzącego w niedozwolonym miejscu] był świadek który dokładnie widział jak jechałem i ile - a i tak orzeczenie o wyłącznej winie pieszego [byłem przecież na 'pierwszeństwie'] zapadło po dokładnym zmierzeniu co i jak, wyliczeniu drogi hamowania, odległości gdzie leżał pieszy, gdzie ja a gdzie motocykl.

    sprawa była dosyć oczywista, więc dochodzeniówka rozpisała sobie co i jak i po 2 dniach wydała decyzję.

    gdybym jechał wyraźnie szybciej niż pozwalają przepisy i np. takie było by zeznanie świadka lub wyszłoby takie cóś z pomiarów [przy np. braku świadków] to sprawa by się znacznie skomplikowała.

    to chyba oczywiste, nie?

     

    jeśli [jak twierdzisz] liczy się jedynie fakt wyjechania z podporządkowanej, to czemu dochodzeniówka zasuwa z kółkiem, mierzy odległości, wypytują Ciebie/świadków o prędkość, powołują biegłych itd.?

     

    przecież sprawa jest wg. Ciebie prosta - wyjechał z podporządkowanej a więc był winny.

    policja tak dla jaj sobie szuka roboty?

     

    zresztą,

    wychodząc z takiego założenia - że bezdyskusyjnie i zawsze winny jest wyjeżdżający z podporządkowanej prosto można wywodzić że nawet jak gość wyleciał zza zakrętu mając 2 paczki z hakiem na liczniku to Ty jesteś winny jak akurat włączałeś się do ruchu i doszło do wypadku.

     

    takie stawianie sprawy prowadzi do oczywistego absurdu.

     

    tym co Ci powiedział biegły radziłbym się nie sugerować, bo biegli często/gęsto mówią bzdury - albo prezentują stanowiska całkiem sprzeczne w jednej i tej samej sprawie [np. w zależności która strona ich powołała] co raczej wyklucza że razem mają rację, nie?

    mało to takich procesów było?

     

    Piotrze,

    Twój sarkazm jest zupełnie nie na miejscu.

     

    niestety, nie pierwszy raz się mylisz w dosyć oczywistych kwestiach.

    trochę pokory przydaje się w każdym wieku i przy każdej ilości doświadczenia.

    zresztą - z reguły najmniej mają jej ci co mają najmniej doświadczenia i najmniej do powiedzenia.

    to nie Twój przypadek w końcu, nie?

     

    nie muszę niczego z nikim pisać, bo przepisy kodeksu regulujące dopuszczalną prędkość na różnego rodzaju drogach istnieją i rzekłbym należą do tych fundamentalnych i najważniejszych przepisów [podobnie oczywiście jak zasady pierwszeństwa] - i nie zostały stworzone 'tak dla jaj'.

    nie po to stawia się znaki dodatkowo ograniczające prędkość [ponad tą ustaloną ogólnie w przepisach] np. przed zakrętami czy w innych niebezpiecznych miejscach.

     

    ustawodawca ustalił jaka wg. niego jest dopuszczalna bezpieczna prędkość na danej drodze [mniejsza czy słusznie czy nie], a służby odpowiedzialne za oznakowanie dodatkowo ją tu i tam ograniczają [mniejsza czy słusznie czy nie].

     

    pisanie że jej przekroczenie [szczególnie znaczne] wpływa na orzeczenie winy w przypadku kolizji to taki truizm że aż wstyd o tym pisać.

     

    może być nawet tak, dajmy na to [odpukać] że Kolega Zbig wyjechał z posesji i spowodował wypadek z nadjeżdżającym pojazdem a zostanie orzeczona całkowita wina kierowcy 'na pierwszeństwie'.

    jeśli tylko Zbig da rady wykazać [biegli :bigrazz:] że nadjeżdżający tak znacznie przekroczył dopuszczalną w tym miejscu prędkość że włączający się do ruchu [Zbig] nie miał żadnej możliwości uniknięcia wypadku/dostrzeżenia nadjeżdżającego odpowiednio wcześniej.

     

    wyobraźmy sobie teren zabudowany, domki, wyjazdy z posesji i np. lekki łuk drogi ograniczający widoczność.

    samochód/motocykl wylatuje z zakrętu 160-180km/h i 'parkuje z przytupem' na samochodzie wyjeżdżającym z posesji czy włączającym się do ruchu.

    no i co czyja jest wina?

    jak sądzicie, jakie będzie orzeczenie sądu? [nie biegłego].

     

    Zbig napisał o prędkości 90km/h

    to prawie dwukrotne przekroczenie dozwolonej. nie 5-10 czy 15 czyli przekroczenie właściwie niemożliwe do udowodnienia, jeśli ktoś tego nie zarejestruje precyzyjnie kamerą [oczywiście i większe może być nie do udowodnienia, ale nie o takim braku współwiny mówimy - kiedy jedyne co da się udowodnić to fakt wyjechania z podporządkowanej]

     

    Piotr,

    trochę więcej odpowiedzialności za swoje słowa.

    Jesteś modem, z racji wieku i doświadczenia także pewnego rodzaju mentorem [może nawet wyrocznią?] dla młodszych motocyklistów którzy dopiero zaczynają swoją przygodę.

     

    nie pociskaj im pierdół, pliz.

    bo jeden z drugim 'zapitala' bez głowy a później - jak miał więcej szczęścia to pisze ze szpitalnego łóżka/domu 'wyjechał mi ch.. w puszcze'.

     

    jak mniej to piszą koledzy i stawiają ['].

     

    trochę odpowiedzialności

     

     

     

    ...qrwa :icon_evil:

     

    http://www.tvn24.pl/...,wiadomosc.html

    nie wiem gdzie oni widzą 30 metrów

    mi to wygląda bardziej na manewr zawracania a nie włączanie się do ruchu w tym samym kierunku

    nie wygląda tu też na jakąś straszną prędkość Wałęsy

    toyota stojąca przed ciężarówką ruszyła i natychmiast rozpoczęła zawracanie

    stoi w kierunku ruchu Wałęsy tylko dla tego że uderzający motocykl nakierował przód pojazdu w tą stronę

    gdyby zapieprzał "ze dwieście" to odbity motocykl leżał by pewnie trochę dalej

    przynajmniej ja tak to widzę.

     

    ewidentna wina kierowcy toyoty.

     

    też takie odniosłem [być może mylne] wrażenie.

    zawracanie toyoty i brak znacznego przekroczenia prędkości przez Jarosława.

    trochę za blisko ten motor leży, biorąc pod uwagę że chyba nie zatrzymał się na puszcze, tylko trafił po lekkim skosie.

  12. mam nadzieję że wyjdzie z tego w miarę jak najlepiej.

     

     

    a dla wszystkich nauka: uważać wszędzie i na każdym kroku.

    widzisz stojącą na poboczu drogi ciężarówkę - zwolnij, nie gnaj na złamanie karku.

     

    nigdy nie wiesz...

     

    Wina ewidentna kierowcy samochodu ponieważ wymusił pierwszeństwo przejazdu i sprawa jest bezdyskusyjna.

     

    bzdura.

    współudział i wina obu kierowców.

    [oczywiście, przy założeniu że kierujący motocyklem przekroczył dopuszczalną prędkość i to wyraźnie bo prawie o 100%]

  13. 'fascynujący' temat.

     

    obserwować dorosłego gościa który publicznie i bez cienia wątpliwości neguje dosyć podstawowe zjawiska fizyczne, który każdy WIDZI swoimi oczami gdzieś od momentu kiedy zaczyna rozróżniać kształty i kojarzyć obrazy.

    ma nawet tyle zacięcia by przez X stron udowadniać że nie widzimy tego co widzimy.

     

    równie dobrze mógłbyś udowadniać że nie ma grawitacji.

    miałoby to tyle samo sensu.

     

    każdy społeczność ma swojego natanka.

    FM też już ma :icon_rolleyes:

     

    ps.

    twoja najnowsza zagadka ma tyle sensu co twój przykład z sukienkami i skarpetkami.

    nie, Kolego,

    nie proś by ci tłumaczył dlaczego.

     

    nie przyswoisz - bo Ty Natanek niczego nie przyswajasz poza swoimi teoriami z innego wymiaru fizycznego.

  14. Przepraszam Cię, Ks

     

    ...ale nie mogłem odmówić sobie przyjemności dalszego 'pogorszenia' Twojej reputacji.

    :icon_mrgreen:

    eee... no sorry naprawdę.

    nie gniewaj się.

    samowyszło

     

    ps.

    ...i pomyśleć że zalogowałem się tu ponownie wiedziony wyrzutami sumienia że za bardzo po Koledze 'z innego obszaru logiki' pojechałem.

    to dla odmiany napiszę tak:

     

    Kolega Wasik zaczyna być fascynujący

    :bigrazz:

     

    nie aż tak bym założył jego fanklub, ale zawsze.

     

    szerokiej drogi [tym ze światłami i tym bez] i dobranoc.

    :crossy:

  15. :icon_question: :icon_question: :icon_question: :icon_question: :icon_question: :icon_question: :icon_question: :icon_question: :icon_question:

    Czy ty w ogóle przeczytałeś co tam jest napisane? A może jesteś mądrzejszy od ekspertów armii amerykanskiej?

    Ataki POdświetlonych

     

    przeczytałem. nawet zrozumiałem.

     

    w odróżnieniu od Ciebie.

     

    ja niczego nie neguje.

    znowu coś sobie 'dopisałeś' do mojej wypowiedzi, podobnie jak to wcześniej robiłeś z innymi rozmówcami.

    widać taka Twoja [wątpliwa] uroda.

    stale wyczytujesz w wypowiedziach innych rzeczy których absolutnie nie napisali.

     

    przytoczony link jest ciekawy,

    rzecz w tym że NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z TEMATEM.

     

    ba,

    nawet nie ma wiele [właściwie nic istotnego] wspólnego z pytaniem kolegi Shermana dot. samolotów.

     

     

    no chyba że...

     

     

     

    ...sugerujesz że samoloty cywilne używają świateł po to by zamaskować fakt zbliżania się do lotniska/podchodzenia do lądowania.

    :icon_biggrin:

     

    o to ci chodziło?

    :wacko:

     

    ---

    dyskusja z niektórymi osobnikami-betonami to permanentna strata czasu.

    człek się nie potrzebie daje sprowokować głupimi wpisami, odpowie i dostaje w nagrodę kolejną porcję głupot.

     

    ps.

    dawno nie widziałem żeby ktoś z siebie takiego durnia na forum robił [ok, nie często bywam - na Twoje usprawiedliwienie] - zupełnie abstrahując od przedmiotu dyskusji, racji/nieracji itd.

     

     

    ten kryspinów to naprawdę dobry pomysł.

    powaga.

  16. No pomyśl po co, i dlaczego tylko w końcowej fazie, a nie cały czas.

    A co do samolotów:

    http://dadrl.pl/forum/viewtopic.php?f=7&t=811

     

    czy Tobie Kolego zdarzy się, w swoim 'świętym' zaperzeniu, choć raz zastanowić nad tym co piszesz i wklejasz?

     

    tak troszeczkę?

    tyci?

     

    użyć logiki i chwilę pomyśleć?

    50-tka to chyba trochę za wcześnie na demencję starczą i brak umiejętności odróżnienia tyłka od łokcia?

    'refleksja' to słowo nieznane po 50-tce?

     

    zanim kolejny raz 'wciapiesz' coś bez zastanowienia, ni z gruchypietruchy co kompletnie nie ma związku z tematem?

    albo wręcz świadczy 'przeciw tobie'?

     

    ps.

    abstrahuję tu od kwestii tego czy nakaz używania świateł w dzień jest słuszny czy nie.

    argumenty sensowne są zarówno za jak i przeciw, wg. mnie sprawa na pewno nie jest jednoznaczna.

    choć moim zdaniem więcej przemawia za używaniem świateł.

     

    ---

    ogarnij się chłopie

    ochłoń

    weź rozwód na 2tyg. z tematem

    przekop ogródek

    pojeździj [bez świateł]

    poleż nad wodą w kryspinowie

     

     

    cokolwiek

    :blink:

  17. no jak tak czytam posty niektórych, to przestaję się dziwić dlaczego tyle wypadków jest na drogach.

    kto wam qr.. ludzie dał prawa jazdy?

     

    wina motocyklisty jest 100%.

    tu nie ma żadnych ale.

    nie było żadnego wymuszenia na lewoskręcie.

    nie było niczego nieprawidłowego w opuszczaniu skrzyżowania przez merca.

     

    normalnie, strach się bać na ulice wyjechać, jak człowiek poczyta jak niektórzy z nas interpretują czy 'rozumieją' przepisy.

     

    powodem wypadku była nadmierna prędkość motocyklisty

     

    to jest jedyny powód wypadku, reszta to 'wynikowe'.

    skutki nie przyczyny.

  18. jestem, jestem, matrix mnie nie porwał [na szczęście zadowolił się jedynie moją skórzaną kurtką motocyklową, którą był pobrał niezauważenie w pewnym momencie niedzielnej wycieczki, tuż przed wyjściem z lasu]

     

    yyy... tak :biggrin:

    już wszystko właściwie zostało napisane, ale że lubię się powtarzać, to zaczynamy.

     

    wpierw tzw. część oficjalna [którą piszę z przyjemnością a nie z obowiązku] czyli podziękowania:

    Miras - pisałem to już kilka razy, [ale że lubię... itd.] jeszcze raz Wielkie Dzięki za przekucie trybu przypuszczająco-warunkowego [może moglibyśmy] na tryb dokonany [zrobię/zrobiłem].

    bez Ciebie tej akcji w ogóle by nie było.

    Perełka - za niezłomną postawę od samego-początku-do-samego-końca - mimo taaakich [jednak niesprzyjających] okoliczności. Twarda Sztuka z Ciebie.

    Tomek - że mimo poważnych powodów do zachowania pozycji horyzontalnej i sobotniego odpoczynku, zmobilizowałeś rezerwy i dowiozłeś całą trójkę [czwórkę?] bezpiecznie na Zlot.

    Jeszua - za Oficjalną Reprezentację FM, siłę spokoju, metodyczne i pełne poświęcenia niszczenie kolejnych porcji jedzenia lądujących na stołach [dzięki temu poziom mojego zmartwienia że przesadziłem z zaprowiantowaniem wydatnie zmalał]

    Buber, Piaffe, Toolmen - za reakcję godną Sił Szybkiego Reagowania i znaczące powiększenie 'armii' stalowych rumaków, jakie pojawiły sie na zgrupowaniu, za to że rzuciliście wszystko by dotrzeć na Zlot.

    Rodzinie Radka - za przyjacielskie przyjęcie i zaufanie [zostawaliśmy wszak kilkukrotnie sami w Waszym domu].

    Radkowi - za ujmujące połączenie zakłopotania [całym tym zgiełkiem dookoła] i skromności z autentycznym spontanem i radością. i za odwagę w zmianie swoich dotychczasowych kontaktów z motocyklami.

    generalnie Wszystkim Uczestnikom Zlotu - za humor, uśmiech, ciekawe opowieści i stworzenie wyjątkowej atmosfery Zlotu. cieszę się że poznałem Was osobiście, nie tylko [jak dotychczas] przez słowa na forum.

    Tym, którzy bardzo chcieli z nami być, a z różnych powodów nie mogli - za pozytywny odzew na maile i Wasze ciepłe myśli które nam towarzyszyły.

    wszystkim Darczyńcom i Zaangażowanym w pomoc przy organizacji akcji.

    [kolejność podziękowań przypadkowa]

     

    no

     

    to co by tu jeszcze dodać?

    wszystko już napisali Uczestnicy, a [jako że lubię...itd.] napiszę, że pogoda była na medal, widoki i okolica też. tak jak obiecywałem, godnie reprezentowaliśmy brać motocyklową. skład zlotu był mały, ale [jak napisał Buber] miał swój ciężar gatunkowy.

    w ostatniej chwili wypadły ze składu dwie maszyny [moja - której sędziwy, 4 letni akumulator, mimo prób defibrylacji do ostatniej chwili /rano jeszcze kręcił silnikiem/ po doładowaniu definitywnie i nieodwołalnie wyzionął ducha], pomijając że zabranie całego staffu zlotowego jednym kombiakiem Mirasa byłoby trochę kłopotliwe. druga to hajka z wrocka [osoby spoza forum] z podobnych powodów jak mój [tyle że 0,5 roczny - jakość systematycznie schodzi na psy]

    ...z drugiej strony [Miras... :bigrazz: ] jadąc na zlot doszedłem do wniosku że do uśmiercenia mojego akumulatora niechybnie rąsie przyłożył mój anioł stróż.

     

    co do zdjęć:

    całą drogę powrotną myślałem czy matrix wyczerpał już listę złośliwości na ten łykend...

    ...i po powrocie przekonałem się że jednak tak :icon_biggrin:

    jak że fotograf ze mnie żaden, a rzeczony aparat [niemój] miałem drugi raz w życiu w rękach, trzaskałem na wszelki wypadek masę zdjęć i powtórek, dlatego dajcie mi trochę czasu na zrobienie segregacji i wybranie tych właściwych. z tego co [bardzo pobieżnie przejrzałem] nawet kilka wyszło ;) [ładnie nawet]

    wszystkie razem mają prawie 2GB i sadzanie wszystkiego na jakiejś pikaśsie nie ma najmniejszego sensu, tym bardziej że nie wszystkie dotyczą bezpośrednio i oficjalnie zlotu.

    jako że obowiązki i 'różne takie' rzuciły się na mnie w kupie zaraz po powrocie, do końca tygodnia musicie się uzbroić w cierpliwość. obiecuję zrobić selekcję w łykend i oddzielić ziarno od plew.

    Wszystkim Uczestnikom Zlotu, Darczyńcom i Organizatorom którzy będą chcieli oraz Rodzinie Radka, poślę wypalone płytki ze zdjęciami w oryginalnym rozmiarze [w tym celu proszę o adresy na prv], a w zmniejszonym rozmiarze posadzimy z Mirasem wybrane i oficjalne zdjęcia zlotowe na jakiejś pikaśsie [oczywiście po uzyskaniu wcześniej zgody sfotografowanych] do publicznego wglądu dla wszystkich zainteresowanych.

     

    powracając do zlotu:

    nie wszystko wyszło idealnie i część rzeczy była trochę na wariackich papierach, ale, cholera - warto było!

     

    co do rozliczenia zlotu - na szybko proponuję wypisać co i ile kosztowało [prezenty rozdane - tajemnica już nie obowiązuje], tak by każdy zainteresowany mógł zerknąć na rozliczenie, a skany posadzi się osobno w jakimś ogólnie dostępnym miejscu. jako że ten temat jest naturalną kontynuacją poprzedniego, chyba nie ma co mieszać z powrotem do poprzedniego tematu z rozliczeniami, bo sie miszmasz niepotrzebnie zrobi.

     

    co do tematu zlotu - do decyzji Modów pozostawiam czy odpiąć temat już teraz, czy zostawić aż do rozliczenia zlotu do końca. nie mam zdania w tej kwestii.

     

    Dzięki Wielkie Wszystkim jeszcze raz i do zobaczenia przy jakiejś innej okazji/okazjach.

    niech tylko może będą one bardziej przyziemne, oby z mniej szlachetnych powodów...

     

    bert

    :crossy:

     

    ps.

    ...a kawior i szynka parmeńska jednak na śniadaniu były :icon_razz:

×
×
  • Dodaj nową pozycję...