Skocz do zawartości

anulka

Forumowicze
  • Postów

    404
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez anulka

  1. 120 na siekierkowskim to chyba raczej nic złego przy pustej drodze :D Zastanawiam się jak wytrzymali są ci motonici na zimno i do kiedy jeżdżą - tzn. jaka temperatura powstrzymuje ich od wciśnięcia "czerwonego guziczka" i wyjechania w miasto.

     

     

    O tam, sie czepiasz..

    120 to magiczna granica, której staram się nie przekraczać - to o niej piszę, jk ktoś magiczną granicę ma gdzie indziej to też dobrze, byle miał jakieś granice i nie były to granice wytrzymałości motocykla. Bardziej chodzi o takich co to ich słyszysz z daleka stojąc na światłach, potem cie mijają i na gumę przed ciebie!

    Nie lubię, nie lubię.

  2. To ja głupia słucham się facetów!

    Ubrałam jak radziliście:

    termiczne ubranko od góry do dołu, ochraniacze na kolana, polar, i na wierzchu skóra.

    Spociłam się zanim doszłam do motocykla. Jakoś wsiadłam - i na pierwszych światłach o mało się nie wypieprzyłam, bo nóżki nie prostują się tak jak się prostowały i przestałam sięgać do ulicy. Pomijam aspekty estetyczne (dupsko 3 x większe przesłania motocykl).

    Uważajcie, żeby nie przesadzić jak ja dzisiaj.

    A łapki marzną jak marzły i szybka paruje jak parowała...

  3. Jeżdżę prawie codziennie. Nie mam jeszcz problemów z przemarzaniem. Jedyny problem to ręce.

    Mam rękawice letnie, a o zimowych mogę pomarzyć. W zeszłym roku w listopadzie pożyczałam od Starego, ale były za duże i często plątały się przy sprzęgle i hamulcu.

    Co do przeciwdeszczówki... Pracuję w biurze i zastanawiam się czy po takim przejeździe (30 km w jedną stronę) nie będę uciążliwa dla otoczenia? I tak mam zwykle jakąś wydumaną fryzurę w zależności od tego jak akurat kudły wkręcą się w kask.

    Pozostanę chyba przy 3 warstwach kurtek.

  4. Niestety nie jestem na bieżąco.

     

    Beatka zadbała o domek - dzięki, ale mieliśmy w planie przyjazd z potomstwem. Czy będą jakieś bobasy? Możemy w ciągu dnia założyć w domku przedszkole.

    W sumie to kolegę do zabawy w piaskownicy już mają. Waldi, weź łopatkę, Arturek weźmie wiaderko.

    Nowy - wycieczka już mi się podoba!!! I tego najbardziej doczekać się nie mogę. Pić nie będę, bo matka musi mieć odpowiedni wizerunek.

  5. Witam,

    Ja myślę, że nie ma co porównywać pań i panów odnośnie umiejętności jazdy, porównwanie wyników na torach też jest bez sensu, bo każdy widzi wyniki i nie trudno zauważyć, że ogólnie rzecz biorąc kobiety jeżdżą "nieco" wolniej.

    Ale co mają wyniki na torze do jazdy w mieście czy poza nim??? (kto się składa w zakręty tak jak na torze na naszych cudownych, dziurawych i pełnych piachu drogach?)

    Oczywiście, że panie są słabsze fizycznie i podnoszenie motocykli też jest dla nich trudniejsze, ale motocykl zazwyczaj nie leży, a jak upadnie to ktoś zapewne pomoże...

    A co do opini, że dziewczyna na moto wyglada żałośnie to... "no comment" - gusta są różne i wszelkie wypaczenia są popularne

     

    PS. jak wyprzedzam "kobite" w puszcze mimowolnie spodziewam się z jej strony "dziwnych manewrów" ;) ale to już chyba normalne...

     

    i nic nie zmieni mojej opini, że są dziewczyny, które jeżdżą dobrze, ale my jeździmy "troche" lepiej (bo mniej panikujemy i rzadziej tracimy głowe) :P :biggrin:

    I ja się z tymzgadzam w całej rozciągłości!! Jak wyprzedzam kogoś kto przed sekundą zrobił coś głupiego i widzę babę, to zawsze jest "No tak baba"! I przestańcie tak spamować bo się wystraszę i nie będę jeździć!

  6. No Panowie!

    Wszystko co piszecie to prawda jest najczystsza! Adu jeździ jak pokraka i tak już se gębe poharatała, że wstydzi się jej pokazywać! Dlatego wybrała najprzystojniejszego kolegę "motocykliste" i wstawiła w awatarka.

    Ja się nie wstydzę, ale patrzcie dziuchy jak ryzykujecie, będziecie wyglądać jak ja! Jeździć nie potrafię i nie potrafiłam nigdy, nawet w puszce. Mojego Starego mało nie zabiłam w czołówce i dlatego wsadzili mnie na motór - przynajmniej stanowię zagrożenie dla siebie, a mniejsze dla innych.

     

    BUZIAKI

  7. Jeżdżę do pracy motocyklem, i żeby dojechać do asfaltówki musiałam przejechać jakieś 2 km tzw wybojami, składającymi się resztek asfaltu, łach piachu, dziur wielkości leja po bombach. Obecnie ta droga to najbardziej wkurzający odcinek całej podróży do roboty. Przygotowując się do wyborów wykonano przepiękny równiusieńki jak stół asfalcik z ograniczeniem do 30 km/h(bo droga osiedlowa).

    Ale wracając do tematu: stawałam na podnóżkach i starałam się utrzymać jednostajną dość dużą prędkość. Nie wyglebiłam się tam nigdy. UFF

  8. A dla mnie jest rewelacyjny,

     

    Zrobiłam nim w dwa i pół miesiąca około 2500 km. Zakręty? Byłam w ostatni łykend w Bieszczadach i trenowałam serpentynki. Szalenie spodobało mi się składanie na zakrętach do samego asfaltu. Jest tak stabilny przy pochyleniu, że zmiana biegów w takim momencie specjalnie nic nie zmienia.

    Wkurza jazda po koleinach, bo wtedy skręca i nachyla się samoistnie dość mocno. Hamulce - super!!! Hamowałam na prostym, i w skręcie, i słabo, i mocno - rewelacyjnie i bezpiecznie.

    Przeciwskręty - jak najbardziej!

    Nie rozumiem, o co chodzi?

    No i parking...

    Dwa razy go położyłam, delikatnie wporawdzie, ale zawsze. Nie utrzymałam, bo do wysokich ani specjalnie silnych nie należę. Raz przednie koło stanęło na chodniku i zabrakło nóżek (trzeba sobie jeszcze wyhodować dłuższe), a drugi raz na ostrym zjeździe do parkingu - za mocno pochyliłam się.

     

    Ogólnie - Jestem bardzo zadowolona!

  9. Nieoświetlonych rowerzystów wpycham do rowu. Jakieś 4-5 lat temu miałam przez takiego czołówkę samochodem.I ja i pan z przeciwka mieliśmy po ok. 90 km/h. A durny rowerniak zwiał i "pan z przeciwka" miał 4 sprawy w sądzie jako sprawca wypadku. Pomijam urazy fizyczne:

    - żona "pana..." 3 lata niezdolności poruszania się o własnych siłach

    - "pan" zgruchotane kolano

    - mój mąż - złamane żebra, mostek, ręka i przygniecione stopy

     

    Jak widzę takich to przynajmniej zwalniam obrzucam stekiem...

  10. Zmieniłam skórzane spodnie na dżinsy (bez ochraniaczy), kurtkę mam stale... rozpiętą. Uważajcie, z rozpiętą kurtką - jak ją jeszcze przypniecie w pasie to się robi spadochron. Powyżej 120 może mocno szarpnąć ręką, jedną, albo drugą, albo innymi wystającymi częściami ciała, to bardzo rozprasza kierującego i innych użytkowników drogi!. Ja teraz głównie po mieście poruszam się, więc dojeżdżając do domu pogwizduję jak dobrze zagotowany czajnik. Mój moto (podobno nie do zagrzania) właśnie posikał się po dłużej jeździe w korku.

  11. Z nietypowych sytuacji na egzaminie, mogę opisać następującą:

    Pod koniec trasy egzaminacyjnej w Warszawie jest odcinek na którym należy rozwinąć prędkość 80 km/h. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że przy tej przerażającej prędkości ogromny pęd powietrza zaczął mi ściągać odrobinę tylko za duży kask XL (mój jest XS), zapięcie pod szyją zaczęło mnie przyduszać, bo kask działał jak spadochron. I co? zwolnić? Zatrzymać nie wolno na tym odcinku...

    Trochę zwolniłam w efekcie, na szczęście odcinek nie jest zbyt długi i egzaminator pewnie pomyślał, że się przestraszyłam abo cuś takiego - ale puścił..

×
×
  • Dodaj nową pozycję...