Skocz do zawartości

HONDA VALKYRIE


hary kapuchan
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Wam.

Drobny dzwonek, to tak naprawdę nie małe bum, tylko lekki szlif. Babeczka, która chyba wróciła z Anglii weszła mi prosto pod koła (spojrzała w prawo, w lewo już jej się nie chciało). Nie uderzyłem jej, ale robiąc gwałtowny unik z hamowaniem wywinąłem orła. To błąd, bo trzeba było w nią wjechać, nic by się nie stało, miałem góra 15 mil na liczniku, a świdków wtargnięcia na jezdnię co najmniej 10.

Prawda jest taka, że to też brak doświadczenia. Stary wąchacz spalin by sobie poradził, a ja świeżak do kwadratu po prostu się wydupcyłem. Dość mocno nadwyrężyłem sobie nadgarstek, Valcia oparła się na gmolach i dosłownie nic jej się nia stało.

 

Bodo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O jeździe Valkyrią słów kilka...

 

Mimo, że pogoda nie jest cudowna, nie potrafię sobie odpuścić jazdy :biggrin:

 

Jeśli chodzi o jej użytkowanie - mówiąc krótko CUDO :clap:

Podczas jazdy, w ogóle nie czuć jej masy, prowadzi się bardzo lekko,

Ma wystarczający zapas mocy do mniej więcej 180 km/h czyli... wystarczający :icon_mrgreen:

Silnik to dzieło sztuki - rozmawiałem kiedyś z facetem, który przejechał na niej 400 000 km :icon_eek:

Myślę że jeśli chodzi o awaryjność silnika, to tyle...

 

Fajnie jest skonstruowany ten bokser - do 3,5 obrotów jeździ bardzo subtelnie i spokojnie...

Powyżej budzi się w niej prawdziwa bestia :icon_twisted: Czuć mocnego kopa, silnik ma dźwięk jak Porsche, więc adrenalina podskakuje przepotężnie :buttrock:

 

Jedyny drobny minusik, to fakt, że jeden wieczór poświęciłem na szaleństwo po drogach i silnik był 3many powyżej 3,5 tyś obrotów. Spotkałem się z kumplem na parkingu i nagle zaczęła się dławić i gasnąć...

 

W pierwszej chili myślę : "what the f...?" Odpowiedź była banalna - koniec benzyny... (i tu dodam taki mały szczegół - przejechałem 140km :icon_mrgreen: )

 

Ale nie mam do niej o to żalu, radość z jazdy na Valkyrii - bezcenne:)

 

Przy spokojnej jeździe 8 litrów ze spokojem można osiągnąć.

 

Jeżeli ktoś ma zamiar kupić ten motor - naprawdę polecam. Polowałem na nią 4 lata i wiem, że to będzie już mój docelowy sprzęt

 

to tyle :notworthy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...
  • 1 miesiąc temu...

Hej witam Wszystkich ,jestem nowy na forum, powiem szczerze że poszukiwałem miejsca na którym można by porozmawiać o tak poważnym sprzęcie jakim jest Valkyrie w temacie użytkowania a w szczególności problemów technicznych (jeśli takie się przytrafią)

Dlatego chętnie odwietrzyłbym temat...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam.

Drobny dzwonek, to tak naprawdę nie małe bum, tylko lekki szlif. Babeczka, która chyba wróciła z Anglii weszła mi prosto pod koła (spojrzała w prawo, w lewo już jej się nie chciało). Nie uderzyłem jej, ale robiąc gwałtowny unik z hamowaniem wywinąłem orła. To błąd, bo trzeba było w nią wjechać, nic by się nie stało, miałem góra 15 mil na liczniku, a świdków wtargnięcia na jezdnię co najmniej 10.

Prawda jest taka, że to też brak doświadczenia. Stary wąchacz spalin by sobie poradził, a ja świeżak do kwadratu po prostu się wydupcyłem. Dość mocno nadwyrężyłem sobie nadgarstek, Valcia oparła się na gmolach i dosłownie nic jej się nia stało.

 

Bodo

 

Witaj Bodo. Zaciekawił mnie Twój post bo miałem niedawno taką samą przygodę. Również mała przeszkoda na drodze, lekki bezkolizyjny szlif przy małej prędkości tj. 40-50 km/h i pamiątka w postaci bólu nadgarstka. Nie wkurzaj się na siebie bo w tej sytuacji nawet "motonita" czy "adept motocylkizmu" by sobie nie poradził. Miałeś za mało czasu aby o tym pomyśleć a co dopiero podjąć prawidłowe działanie, czy wcisnąć oba hamulce jednocześnie stosując hamowanie awaryjne. To był ułamek sekundy. Odruchowo wcisnąłeś zapewne do spodu przedni hamulec i spinając mięśnie prawej ręki i dłoni przyciągnąłeś kierownicę skręcając nieświadomie delikatnie w prawą stronę a zablokowane przednie koło spowodowało twój upadek na prawa stronę. Masz wielkie szczęście bo Ty jesteś cały i ta kobieta również. Powinna podejść do Ciebie po twoim upadku i podziękować Ci, że uratowałeś jej życie bo nie wjechałeś w nią, ale jak znam się na ludziach pewnie pomyślała kolejny waryjot na moturze!

 

 

P.S. Witaj joinery! To super sprawa, że taki znawca F6C zawitał na forum. Twoja wiedza będzie zapewne dla kolegów bezcenna. Pozdrawiam gorąco! Lewa w górę!

 

P.S. 2 Cholera! Taki stary i dałem się wmontować! Post Bodo ma już prawie 4 lata! Tylko słoma i joinery szaleją w temacie! Pozdrawiam Was Panowie!

Edytowane przez forrest2000
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh... tu pozdrawiam kolegę Forrest 2000 ... hej ... i pisze do Słoma...skoro bywasz na błoniach to pewnie i rocznie robisz parę km. jak maszyna bez problemów... ja miałem kilka...

 

kilka valców? ::)) czy problemów?:)) żartuje , a tak poważniej to świeża maszyna dla mnie, po VtX 1800 w tej klasie wagowej ktore ujeżdżałem kilka lat , zrobiłem okolo 9 tys km na valcu w pierwszym sezonie , problem miałem jeden musiałem wymienić uszczelki na lagach bo moto było trochę zastane po przyjeździe z USA , bowiem bezpośrednio z hameryki od tubylca był kupiony i oczywiscie synchronizacje gażników musowo musialem zrobic , bo na polskim paliwie plywaly obroty strasznie , poza tym pzry czyszeniu gażniki byly stasznie zapaskudzone oraz po paru tysiącach opone przednia wyrzucilem pomimo ze jeszcze sporo moglem nakrecić na niej , Dunlop amerykański typu elite jest niezniszalny , ale dla jeżdzacych spokojnie a ja czasem lubie ciut :dynamiczniej"

stad wlasnie po objeżdzeniu wszytkich turystycznych czopów w tej klasie ( aż trzech:)) ) yamahy , kawasaki i harego zdecydowanie Valec w mojej ocenie najbardziej mi pasował , goladas i bmw 1200 pomimo ze je obmacywalem ,jakos nie moglem znaleśc ani poczuć klimatu mi pasującego , chociaż niewątpliwie jeżdżą bardzo dobrze .

 

pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam... A tak na wstępie zapytam jaki masz przebieg ogólny na liczniku i który to rok ? Moja ma już przekręcone ponad 150 tyś i 99 rok. A uszczelniacze w lagach też wymieniałem zaraz po zakupie w "stanach" miała wtedy 68 319 km...to chyba norma z tymi uszczelniaczami , transport przez ocean prawdopodobnie powoduje to że puszczają (nie wiem może słone środowisko na statku?)po wymianie w 2007r. uszczelniacze trzymają do dzisiaj. Mój rekord w 2009 roku to 19 tyś 630 km ... a w granicach 15000 to norma sezonowa... :rolleyes: W tym roku gdy objeżdżałem Polskę (2960km) dookoła zahaczając o Berlin (Berlin zdobyty) poczułem kłopoty ze sprzęgłem,po czym padło na Helu prawie zupełnie, dało się ruszyć ale całą drogę przez Trójmieście ,Malbork,Giżycko,Augustów,Lublin i do Rzeszowa wróciłem zmieniając biegi zupełnie bez używania sprzęgła oszczędzając jego resztki działania na potrzeby ruszenia z miejsca, naprawiłem go samodzielnie w garażu za jedyne...4.5 zł.(cztery zł 50gr.)...( serwis sto razy tyle + części?) dlatego stąd moja obecność na forum,bo szukałem pomocy (teraz służę radą)... ale nie znalazłem nawet na takich szanownych stronkach jak kluby VALKYRIE POLAND czy VALKIRIE RIDERS (nie obrażając ich oczywiście) ale sęk w tym ze nikt nigdzie nie pisze o takich sprawach dlatego...Każdy jeżeli już coś pisze to tylko o tym ,że jeździ i jak jeździ (z reguły, że ostro) ale nikt nie pisze co zrobić gdy się stanie...! a tak się nie da ..! każdy mechanizm nawet ten najlepszy wymaga przeglądów i napraw !!!Pozdrawiam

PS. w między czasie parę usterek też się trafiło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przebieg 33 tys z czymś tam ale mil , a rok 2000 .aha bym zapomniał , stopkę musiałem spawać znaczy taki metalowy bolec przyspawany do stopki sie urwał i na sznurku trochę jeździłem bo sama opadała:)) .

 

poza tym ja należę do tych co przy moto sprawdzają ciśnienie w oponach i poziom oleju , :) , no akumulator sam wymienię:)) na stronkach klubowych o mechanice nic niema prawie , większość ma swoich mechaników sprawdzonych i do nich wozi się sprzęt , ot cały sekret , ja mam 2 . jednego kolo domu od lat mu oddaje sprzęty z wiosny do zwykłych robot serwisowych , ale np synchronizacje gaźników i cała kontrole silnika ( paskow itp ) zawiozłem do mechanika do Bełchatowa , gdyż u mnie niema gościa co by Valce robił a inny podobno jest w Kluczborku , pisze to by zobrazować moje podejście do napraw moto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam... W takim razie to rzecz jasna że nie ma opisów, a każdy mechanior trzyma w tajemnicy wszelkie czynności naprawcze żeby wozić sprzęty do niego...

A tak w ogóle powiedz mi czy masz zupełne zaufanie do tego swojego mechanika?czy on porostu nakręca swój biznes mówiąc Ci że trzeba to zrobić lub tamto a tak naprawdę nie ma takiej potrzeby? Ja się wyleczyłem z mechaników po tym jak pierwszego mojego japończyka oddałem mechanikowi z serwisu Yamahy ale prywatnie do domu ( miał wszystko zrobić na zicher) wymienić cześć na nowe i przeglądnąć wszystko....okazało się że nie wymienił, wziął kasę za części a moto chodziło gorzej niż przedtem :mad: :banghead: Piszesz że zawozisz sprzęt do mechanika z Bełchatowa? I tutaj właśnie jest pies pogrzebany nie ma Cię przy serwisie więc nie wiesz co zostało zrobione i płacisz jak za zborze :biggrin: powiem Ci tylko tyle że pasków rozrządu praktycznie się nie dotyka przez 100tys mil tj. 160 tys km a synchronizację gaźników wykonuje się tylko w uzasadnionych sytuacjach np. jeśli silnik nie równo pracuje na wolnych obrotach bo później gdy jedziesz i przepustnice są otwarte nie ma to znaczenia na pracę silnika. Co 12 tyś km tj 7456 mil wymieniasz olej w silniku i powinno się sprawdzić luzy zaworowe (chyba że masz hydrauliczną regulację ) zresztą wszystkie przeglądy serwisowe są w książeczce dołączonej do motorku powinna być pod siedzeniem, dobrą radą będzie jak raz na jakiś czas wlejesz sobie środek czyszczący STP do benzyny naprawdę sprawdza się i utrzymuje w czystości gaźniki i zawory no i cały układ paliwowy. Na koniec tych mich wywodów podpowiem Ci żebyś sobie sprawdził łożyska w kole przednim i tylnym szczególnie w przodzie od strony tulei dystansowej jest tam simering uszczelniający i nikt go nigdy nie sprawdza więc jak się zużyje to puszcza wodę na łożysko ono rdzewieje i wysypują się kulki w tylnym kole od strony zacisku jest to samo . Ja tak miałem jak kupiłem moto to miała 42425 mil tj 68276 tys km pojeździłem jeszcze pół sezonu i poczułem że coś niedobrego dzieje się w kołach najpierw poleciał przód a za jakiś czas tył. coś zaczął pływać tył na zakrętach (myślałem że był śliski asfalt w tym miejscu) pojeździłem jeszcze trochę i któregoś razu 80 kilometrów od domu coś huknęło z tyłu i wróciłem na rozsypanym łożysku jadąc 30 km/h ale wróciłem, po rozebraniu okazało się że wysypały się kulki całe zardzewiałe , niektóre niemal kwadratowe inne starte w proch i pęknięta szalka! Dlatego żebyś się nie zabił sprawdź sobie to przez zimę ... Pozdrawiam :buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do mechaników " moich" to znamy się od lat , to nie są przypadkowi ludzie , ja nie oddaje moto do serwisu , zanim oddałem 1 moto w ręce 1 mechanika , zrobilem wywiad środowiskowy :)) , wiecej do tego wagi przykładałem niż do wyboru szkoły dla moich dzieci :))

 

simeringii lecą jak myje się moto myjką ciśnieniową w ich okolicy i dlatego łożyska lecą szybciej niz powinny .

 

byle do wiosny :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...