Moim zdaniem odpusc sobie siedzenie. Mnie tez tylek bolal na poczatku, ale w miare nawijania km problem znikal. Dupa poprostu musi sie utwardzic

Na poczatku sie pomeczysz, ale zapomnisz o tym problemie szybciej niz sadzisz. Lepiej za ta kase, kup sobie cos z innych rzeczy ktore wymieniles.
Szyba jak najbardziej zdaje egzamin. Bez szyby nie meczaca predkosc oscylowala w okolicach 120km/h. Z szyba wzrata o ok. 40km/h. Aaaaa, no i jest do czego przyssac GPSa
Przewody w stalowym oplocie sobie daruj. Jesli nie masz zamiaru robic stopie, nie wykorzystasz tych przewodow, a latwiej o zablokowanie przedniego kola. Do jazdy turystycznej, powiedzmy z predkosciami autostradowymi, fabryczne hamulce wystarczaja. Mi i tak za czesto blokuje przednie kolo, nawet na fabrycznych przewodach. Co sie najadlem strachu to moje
Szersza kiera napewno poprawia wyczucie moto i daje wieksza pewnosc prowadzenia. Z drugiej strony, trudniej wyczuc "zanikanie sily" gdy przod traci przyczepnosc, bo dzwignia jest wieksza. Jak w zyciu, cos za cos. Kolega Adam tez ma racje. Przy szerszej kierownicy, "standardowy" gmol na niewiele sie zda.
Jesli chodzi o naped, to sprawdz na ktorej kresce masz znacznik. Jezeli okolice srodka to powinno byc ok. Jezeli blizej konca (srubek napinajacych) to pewnie jest jego ostatnie tchnienie. Oczywiscie przy zalozeniu ze lancuch, jako nowy mial tak dobrana dlugosc ze znacznik znajdowal sie przed srodkiem. W decyzji o wymianie, pomoc moga tez ogledziny zebatki. Jezeli jest tam troche ciala to git. Jezeli szpileczki to do wymiany (oczwiscie komplet zembatki + lancuch) Mozna tez wziac pod uwage jak szybko po naciagnieciu lancucha, robil on sie luzny. Ja mialem tak, ze gdy przed wyjazdem naciagnalem lancuch, to w Wawie wisial juz jak drut telegraficzny latem.
Loyzska glowki ramy tez wzmienilem. Pdobnie jak Ty, nie znalem dokladnej historii motocykla, wiec zalozylem z gory, ze lozyska pochodza z fabrki. Po 6 latach zywota Horneciatka, zdecydowalem ze wymienie je na stozkowe. Przod i tak mialem rozbierany po kraksie, wiec zrobilem to niejako przy okazji. Jak sie okazalo, orginalne bieznie mialy wzery. Wlasciwie to byla bieznia w biezni
Przod nie dobija wiec narazie go nie ruszam
Co do mojego sprzegla, to sam nie wiem. Niby sie nie slizga, ale mam klopoty z cichym wrzucaniem biegow. Zastanawiam sie czy wina sprzegla, czy jednak wciaz mojej slabej techniki ktora uslinie staram sie poprawic korzystajac ze wszystkich znalezionych porad na tym forum

. Chyba bede musial to skonsultowac z kim bardziej doswiadczonym